Marinette:
Przed oczami zawirowały mi ściany w moim pokoju. Wszędzie plakaty Adriena!
On tu jest! Co robić?!
Widząc moje roztrzęsienie Alya powiedziała szeptem:
- Ja go zagadam, a ty tu ogarnij!
Po czym jej już nie było. Dopiero jak wyszła, dotarł do mnie sens jej słów. Zerwałam się z podłogi i zaczęłam chaotycznie sprzątać. Moja kochana Tikki mi pomagała. Wszystko zamknęłam w szafie na klucz. Gdy już upewniłam się, że wszystko jest ok niezgrabnie zeszłam na dół. Alya i Adrien rozmawiali w przedpokoju.
Chłopak miał na sobie zielony T-shirt i jeansy.
- Cześć, A-Adrien! Już jestem! Może wejdziemy na górę?
Alya ze "smutkiem" potrząsnęła głową.
- Niestety, ale muszę wracać. Wezmę tylko książki i się zmywam.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem i przerażeniem w oczach.
- A... Nie chcesz jeszcze zostać?
- Naprawdę muszę iść.
- N-no to ok, jak musisz...
Kiedy wchodziliśmy na górę szepnęłam jej na ucho:
- Ty chyba żartujesz?!
- Dasz sobie radę!- odszepnęła
Weszliśmy do mojego pokoju i Alya szybko zgarnęła książki, które położyłam na biurku. Wychodząc spakowała je do torby i mrugnęła do mnie by chłopak nie widział.
- Cześć Marinette! Szybkiego powrotu do zdrowia! Cześć, Adrien!
- Cześć!- powiedzieliśmy jednocześnie.
Zostawiła nas samych. SAMYCH! W MOIM POKOJU!
Niepewnie zapytałam:
- Napijesz się czegoś?
- Chętnie, jak masz sok to poproszę.
Gdy wstałam najwyraźniej przypomniał sobie o mojej nodze, bo zaraz był koło mnie.
- Pomogę ci.
Złapał mnie w talii i razem zeszliśmy na dół. Oczywiście nie obyło się bez moich rumieńców. Wzięliśmy sobie po szklance soku i wróciliśmy do pokoju. Usiedliśmy na łóżku i zapytał:
- Jak się czujesz?
- Dobrze, n-noga już tak b-bardzo nie boli.
- Cieszę się.
Uśmiechnął się do mnie. Moja twarz przybrała jescze bardziej (jeśli to możliwe) czerwony kolor. Jak zwykle.
- Dziękuję, że mi pomogłeś...
- Już mówiłem, nie ma sprawy. Przynajmniej urwałem się z lekcji.
Zaśmiałam się razem z nim.
Przez następną godzinę rozmawialiśmy (mi coś tam udało się powiedzieć! Hura!).
Chciał zobaczyć kilka moich projektów. Z niepewnością dałam mu szkicownik. Bałam się jego opinii. Jego ojciec jest sławnym projektantem! Kiedy tak oglądał zastanawiałam się gorączkowo czy nie znajdzie tam jakiś moich rysunków. Na szczęście rysunki Biedronki, Czarnego Kota i jego samego były gdzie indziej.
- Wow, Marinette! To jest świetne!
- N-naprawdę?
- No pewnie! Masz wielki talent!
- Nie, przesadzasz. Twój tata ma wielki talent, nie ja.
- Na co mi jego wielki talent, jak nie mam jego samego...
Widać było, że się zasmucił.
- J-ja przepraszam... N-nie chciałam... To znaczy...
- Nic się nie stało, Mari. Uszyjesz mi bluzę?
Tym pytaniem zbił mnie z tropu. Czy on na poważnie?
- J-ja? Tobie?
Kiwnął z uśmiechem głową.
- Ja nie wiem czy dam radę...
- Oczywiście, że dasz! Jesteś świetna... Mari?
Nie usłyszałam co dalej powiedział, bo ogromny ból głowy skutecznie mnie ogłuszył. Przycisnęłam palce do skroni, lecz bolesne pulsowanie nie ustępowało. Syknęłam z bólu. Już wiedziałam jaki był tego powód. Ale wytrzymam to. Nie zemdleję. Nie przy Adrienie.
Usłyszałam głos:
"Pamiętasz co ci powiedziałem? Nie zapomniałaś o mnie? Mam nadzieję. Przypomnę ci o sobie jeszcze nie raz. Szykuj się, już niedługo. Ha ha ha..."
Choć już nie słyszałam jego słów ten chytry śmiech ciągle dudnił mi w głowie. Ale dałam radę, jestem przytomna. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Kiedy ból już całkowicie minął podniosłam wzrok ma zszokowanego chłopaka.Adrien:
Patrzyłem na nią i nie wiedziałem co powiedzieć. To ona... To znaczy.... To nie możliwe. Może po prostu ją normalnie głowa boli i nie ma powodu do.... Kogo ja chcę oszukać?
- Adrien? Wszystko ok?
Otrząsnąłem się z zamyślenia.
- To ja powinienem cię o to spytać. Nic ci nie jest? Co ci się stało?
Zmieszała się trochę, ale odpowiedziała:
- Od samego rana mnie głowa boli... Przewróciłam się i... uderzyłam się...
Z zażenowaniem spuściła głowę i schowała twarz w dłoniach.
- Boże, jak to głupio brzmi! Pewnie mnie teraz uważasz za jakąś kretynkę. W sumie to masz rację...
- Nie myślę tak o tobie. Jesteś naprawdę fajną i miłą dziewczyną. A ta twoja mała niezdarność jeszcze dodaje ci uroku.
Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem.Marinette:
On mnie przytulił! ADRIEN AGRESTE MNIE PRZYTULIŁ! Powiedział, że jestem fajna i urocza! Aaaaaaaa! Ja chyba śnię! Cały rok o tym marzyłam!
Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Jednym słowem: byłam sztywna jak kłoda. Ale po chwili odwzajemniłam uścisk. Czułam się taka mała w jego ramionach. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie moja mama. Bez pukania otworzyła klapę z zamiarem wejścia do pokoju. Zatrzymała się jednak w połowie drogi kiedy nas zobaczyła. Odskoczyliśmy od siebie, a na moją twarz wypłynął mały rumieniec. Kobieta uśmiechnęła się niewinnie i powiedziała:
- Pomyślałam, że będziecie głodni, więc przyniosłam wam ciasteczka. Macie ochotę?
Pokazała nam tacę czekoladowych ciastek.
- Mamo...
- No dobrze, zostawię je tutaj na wszelki wypadek.
I już jej nie było.
Ja naprawdę kocham swoją mamę, tylko często przychodzi wtedy, kiedy to niepotrzebne. I nadal nie wiem czy robi to specjalnie, czy przypadkiem.
Spojrzałam niepewnie na blondyna. Także był nieco zawstydzony, ale oczywiście nie tak jak ja.
- Przepraszam cię za nią... Ona po prostu...
- Nie ma sprawy. To ja chyba będę się już zbierał.
- Ok... Dzięki, że przyszedłeś mnie odwiedzić...Miło z twojej strony...
Wstał z miejsca, a ja za nim. Lewą nogę uniosłam trochę do góry, co pewnie wyglądało trochę zabawnie. Gdy kierował się w stronę wyjścia powiedział:
- Cała przyjemność po mojej stronie. Szybko wracaj do zdrowia.
- Ja... Yyy... Postaram się... Tak...
Kiedy wyszedł odetchnęłam i z powrotem opadłam na łóżko. Zza monitora komputera po chwili wyleciała Tikki.
- Hej, Marinette! Nic ci nie jest? To znowu WC?
- Tak, niestety. Mówił, że już niedługo nadejdzie ten dzień.... Tikki, a co jeśli nie damy sobie z nim rady?
- Jasne, że dasz! Trochę wiary w siebie!
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Dzięki...
- Ty lepiej zajmij się projektowaniem bluzy dla Adriena.
- O matko! Tikki, masz rację! Co ja mam mu uszyć! To jego ojciec jest wielkim projektantem, nie ja!
- Ale to ciebie o to poprosił. Chyba mu nie odmówisz?
- Jasne, że nie!
- No to na co czekasz? Bierz się do roboty!
Cały wieczór projektowałam tą jedną bluzę, dla tej jednej osoby.
Następny rozdział gotowy! Dzisiaj postanowiłam wstawić go trochę wcześniej:) Z przykrością muszę was powiadomić, że ta historia naszych bohaterów powoli się kończy:(Tak jak przeczuwałam będzie ok. 17 rozdziałów + epilog.
Do środy!
Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do ich pisania!
CZYTASZ
Nasza słodka tajemnica/Miraculum [Zakończone]
FanfictionWydaje się, że Marinette jest zwykłą nastolatką. Jednak to nieprawda w sekrecie przed wszystkimi przemienia się w Biedronkę i razem z Czarnym Kotem ratuje Paryż. Co się jednak stanie, gdy poznają swoje tożsamości? Czy poradzą sobie z Władcą Ciem, kt...