III

338 23 5
                                    

Po powrocie z toalety, Leo wrócił do Grażyny, tym razem opatulony puchową kurtką. W ostatniej chwili, wziął jeszcze drugą, na wszelki wypadek, gdyby przypadkiem było zimno Grażynie.
Wybiegł z ciepłego pomieszczenia i poleciał prosto do ukochanej, składając jej na powitanie buziaka na policzku (teraz! Ważne! Czy bałwany mają policzki?) .
- Tęskniłem! - wykrzyknął syn Hefajstosa -A ty, kochanie?
Nic się nie wydarzyło.
- Kochanie? - zapytał mocno poddenerwowany chłopak -Wszystko w porządku?
Możecie się zdziwić, ale Grażyna nadal nie odpowiadała.
- He? Obraziłaś się? - żachnął się Leoś- Teraz nie będziesz się do mnie odzywać? Tak?DOBRA! Jak chcesz...
Jego słowa przerwał gong wzywający na obiad. Naburmuszony chłopak ruszył w stronę jadalni .
Po drodze spotkał Piper, która poważnie się zmartwiła stanem kolegi. Szedł ze skwaszoną miną i nawet się nie obejrzał, kiedy jej przyrodnie siostry z domku Afrodyty, próbowały z nim flirtować. Coś musiało się stać .
- Hej, coś się stało? - spytała Indianka, szturchając Leona w ramię.
Chłopak z początku nie chciał mówić, ale w końcu, zdecydował (wcale nie pomogła w tej decyzji czaromowa Piper, wcaaaaale...) zwierzyć się przyjaciółce.
Kiedy tylko Piper usłyszała,że pokłucił się z tym bałwanem , prawie wybuchła śmiechem, ale taktowanie to ukryła.
- Obiecuje, że pogadam z tym bałwa... Eee, to znaczy z Grażyną.

I tak doszliśmy do końca rozdziału, chce podziękować mojemu Napoleonowi, za to, że jako jedyna daje mi gwiazdki. Dzięki :)

Czy To Miłość? |Snowleo| I Nie Tylko ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz