*Cole*
- Zaraz, co? - zdziwiłem się. - Przecież on chciał nas nie dawno zabić.
- No tak... ale żyjemy. Cole zrozum nie zostawię tak ojca - próbowała się tłumaczyć.
- Niee to chyba ty czegoś nie rozumiesz - zmarszczyłem czoło ze złości. - To już nie jest twój ojciec. To jest monstrum, które chce wszystkich nas pozabijać!
- On nie jest taki! - wymachiwała na wszystkie strony rękoma. - Wiem, że mi nie zrobiłby krzywdy! Znam go jako troskliwego ojca, który się mną opiekował!
- Seliel on się nie zmieni! Jeszcze komuś z nas zrobi krzywdę! - krzyknąłem.
Kai nic nie mówił. Przyglądał się całej sytuacji.
Różowowłosa zaczęła ronić łzy. Pobiegła w przeciwną stronę.
- On i tak będzie jeszcze dobry! - krzyknęła przez ramię.
Westchnąłem ciężko.
- To się porobiło - powiedział Kai.***
*Seliel*
Leżałam w moim pokoju na łóżku. Płakałam, przez kogo? Przez Cole'a. Czy on nie może pojąć, że nie jestem w stanie zostawić tak mojego członka rodziny? Jeff był dla mnie kochanym ojcem i zawsze mi pomagał w potrzebie. Teraz ja chce to zrobić. Może go coś opętało... sama nie wiem. Ale na pewno się nie poddam.
Otarłam ręką łzy i podniosłam się z łóżka. Przebrałam się w jakieś inne ubrania. Wyjdę na dwór. To co, że jest około 4 rano. Nie jestem śpiąca ani zmęczona. Nikt nie będzie mi rządził. Wychodząc z pokoju. Zostawiłam dziewczyną wiadomość ode mnie.,,Wrócę nie długo. Nie martwcie się o mnie. Nic mi nie będzie. Jak znajdę osobę, o którą mi chodzi to wrócę. Seliel"
Bez namysłu dyskretnie wyszłam na zewnątrz.
Kilka godzin później...
*Pixal*
Obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Na zegarku widniała szósta. Chciałam ponownie zasnąć, jednak po kilkuminutowym wierceniu się na łóżku postanowiłam sobie odpuścić. Gaszenie pożaru trwało tak długo... Boli mnie teraz każda część ciała. Wygramoliłam się z kołdry i stanęłam na zimnej podłodze. Stłumiłam ziewnięcie i zaspana podeszłam do szafy, wyciągając z niej potrzebne rzeczy. Kilka minut później ubrana w szare spodnie dresowe i srebrną podkoszulkę wyszłam z pokoju. Byłam strasznie głodna. Wkrótce dotarłam do stołówki. Podczas pożaru niemal doszczętnie spłonęła i teraz pomieszczenie pachniało spalenizną. Wstrzymałam oddech i ostrożnie przemknęłam do drzwi od kuchni. Na szczęście była ona w całkiem niezłym stanie.
- No dobra, Pixal - mruknęłam sama do siebie. - Dasz sobie radę.
Rozejrzałam się wokół z dezorientacją. Czy było coś co potrafiłam zrobić? Moje umiejętności kulinarne były na poziomie pięcioletniego dziecka. Nawet zwykła jajecznica była dla mnie wyzwaniem. Pokręciłam głową, aby odgonić natłok myśli. Sięgnęłam po patelnie i wyjęłam z lodówki kilka jajek, zastanawiając się czy będę miała kłopoty jeśli ktoś dowie się o moim pobycie tutaj. Mimo wszystko doszłam do wniosku, że głodny człowiek jest w stanie zrobić wszystko. Wbiłam jajka na patelnie, wyjmując odłamki skorupki, które wpadły do środka. Zmarszczyłam brwi. Co dalej? Czemu się nie smażyły?
- Zrobiłam coś nie tak? - spytałam samą siebie.
Odpowiedział mi cichy chichot. Niemal podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i posłałam Zane'owi mordercze spojrzenie. Nie zauważyłam, kiedy się pojawił. Czy widział moje nieudolne próby przyrządzenia sobie śniadania? Na samą myśl poczułam rumieńce na policzkach. Co za wstyd!
- Naprawdę myślisz, że usmażysz w ten sposób jajka? - uniósł z kpiną jedną brew.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, chłopak z pewnością leżałby już martwy.
- Tak? - burknęłam pod nosem.
- W takim razie powodzenia - odparł ze złośliwym uśmieszkiem i usiadł na blacie. - Posiedzę tu sobie. To może być całkiem ciekawe.
Prychnęłam i zerknęłam wyczekująco na patelnie. Może była zepsuta? Nadal nic się nie działo. Kątem oka spojrzałam na Zane'a. Przez chwilę rozważałam poproszenie go o pomoc, ale nie potrafiłam przełknąć swojej dumy. Swoją drogą jego zachowanie było dość dziwne. Rzadko rozmawialiśmy i ucieszyłam się w duchu, że choć raz wymieniliśmy ze sobą więcej niż kilka zdań.
- Usiądź sobie, zrobię ci tą jajecznicę - westchnął w końcu.
Na moje usta wlazł tryumfalny uśmieszek.
- Skoro nalegasz - powiedziałam i zajęłam jego wcześniejsze miejsce.
- Patrz i ucz się od mistrza - powiedział pewnie i wylał zawartość patelni do zlewu. - Najpierw trzeba wlać olej - poinstruował mnie.
Przewróciłam oczami, klnąc w myślach na własną głupotę.
- Potem odpalasz gaz - ciągnął nieco rozbawiony. - Inaczej tego nie zrobisz.
- To dlatego nie chciały się usmażyć! - skarciłam się w myślach.
- Czekasz aż olej wystarczająco się nagrzeje i wtedy wbijasz jajka - tłumaczył dalej niczym małemu dziecku.
Irytował mnie.
- Potem mieszasz i dodajesz soli. To proste - skończył swój monolog.
- Taak - powiedziałam z sarkazmem. - Możemy się jeszcze kiedyś spotkać, to nauczę cię kilku rzeczy.
- Umm... dzięki - wymamrotałam.
- Nie ma sprawy - chłopak posłał mi szeroki uśmiech i nałożył na dwa talerze jajecznicę. Przysiadł się obok i podał mi jeden, wyciągając z szuflady pod nim widelce.
- I jak? - spytał, gdy spróbowałam jego dania.
- To najpyszniejsza jajecznica, jakiej dane mi było spróbować - powiedziałam szczerze.
- W takim razie smacznego.
- Zane? - spytałam po chwili.
- Tak? - zmarszczył brwi.
- Miło, że wreszcie się otworzyłeś. Wiesz... nigdy nie byłeś zbyt skory do rozmów - stwierdziłam.
- Przyganiał kocioł garnkowi - zażartował. - Właściwie to nic o tobie nie wiem.
- Ja o tobie też - przytaknęłam. - Nigdy specjalnie nie mówiłeś nic na swój temat.
- Raczej to się nie zmieni - stwierdził, na co posmutniałam. - To nie tak, że nie chcę ci niczego opowiedzieć - odparł szybko. - Po prostu..
- To dla ciebie trudne? - spytałam.
Skinął głową.
- Moje dzieciństwo nie było zbyt... miłe, zabawne jak u innych dzieciaków. Przepraszam cię, ale jeszcze nie chce o tym mówić - mówił zozżalony.
- Wiesz, to nie ma znaczenia - starałam się go pocieszyć. - To tylko przeszłość. Teraz masz nas i budujesz sobie nowe wspomnienia, które już zawsze będziesz pamiętał.
- Masz rację, ale mimo wszystko... trudno jest o tym zapomnieć... Rodzina... moja siostra... - szeptał.
- Miałeś siostrę? - zdziwiłam się.
- Mówiłem, że dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiecie - podrapał się po głowie.
Podeszłam do niego.
- Zane wiem, że może być ci trudno, ale pamiętaj o nas. Jesteśmy po to, żeby ci pomóc - oznajmiłam.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję za tą jajecznicę - oznajmiłam. - Była przepyszna.
Po swoich słowach wybiegłam ze "stołówki".Kilka dni później...
*Skylor*
- I gdzie ona jest!? Nie ma jej już 3 dzień! - zdenerwowałam się.
- Telefon zostawiła tutaj... - westchnęła Pixal.
- To wszystko moja wina. Gdybym nie nakrzyczał na nią wszystko byłoby dobrze - brunet schował głowę w dłoniach.
Siedzimy u Cole'a w pokoju. Seliel nie ma już trzeci dzień. Z liściku wynika, że poszła szukać ojca... jest taka uparta, że jak coś postanowi, to jego dopilnuje. Nauczyciele już coś podejrzewają, że nie ma jej tyle czasu. Mówiliśmy, że jest chora ale widać, że to na nich już nie działa. Jeżeli różowowłosa nie wróci niebawem, to będziemy mieli duże kłopoty.
- Cole, nie myśl, że nie jesteśmy z tobą - zaczął Lloyd. - Ja również nie podzielam tego zdania Seliel. Według mnie również może to na nas sprowadzić problemy.
- Ja tak samo - pokiwał twierdząco głową Kai.
- Ja też - dodałam. - Ale nie możemy jej tak zostawić. Ona cały czas widzi we Władcy Mroku swojego kochanego ojca. A tak już nie jest. Mam nadzieję, że go nie znajdzie. Może w końcu wróci - westchnęłam.
Nagle zabrzęczał komuś telefon. Nya dostała SMS-a. Brunetka wyjęła telefon z kieszeni. Kiedy ekran zaświecił się momentalnie oczy dziewczyny zaczęły świecić.
- To... Seliel napisała z innego numeru - wyjąkała.
Wszyscy szybko podbiegli do niej wpatrując się w ekran.
- Co napisała? - spytałam.
- ,,Wyjdźcie przed szkołę. Wróciłam, Seliel" - przeczytała Nya.I taki koniec hehe :) Naprawdę mało już zostało do końca :/ Jak przeliczyłam to na oko 1-2 rozdziały i epilog. Ale spokojnie nie załamujmy się jeszcze xd Blog nadal trwa a więc... żyjmy chwilą :D Jak wam się podobała taka mała wstawka Zixal? Mnie osobiście bardzo :) Podziękowania należą się betterworldinmyhead, która w głównej części napisała tę część ;)
CZYTASZ
Ninjago: Shadow of tomorrow ✔
FanfictionW dzisiejszych czasach ninja są tylko wymarłą opowieścią. Nikt nie pamięta o dawnych bohaterach, którzy niegdyś bronili ich miasta. Nawet potomkowie... Kai, Jay, Zane, Cole, a w przyszłości Lloyd będą musieli stanąć na przeciw nowym wyzwaniom, a ich...