Rozdział 14

1.6K 124 20
                                    

Właśnie zaczęła się ostatnia lekcja - WF. Zawsze mamy go oddzielnie, ale dzisiaj pan postanowił, że zrobi go z chłopakami. Wszyscy chcieli grać
w siatkówkę, tylko nie ja. Nie jestem dobra z wf, a zwłaszcza w siatkówkę. Nie lubię w nią grać. Jay i Skylor wybierali drużyny.
Po chwili usłyszałam znajomy głos, mówiący moje imię. Zorientowałam się, że Jay wybrał mnie do swojej drużyny. Trochę się zdziwiłam,
ale cieszyłam się, że nie zostałam wybrana na końcu.

Kilka minut później...
Stoję na prawym skrzydle. Właśnie zaczęła się gra.
- Okej... Dasz sobie radę Nya... Spokojnie... Odbijesz tą piłkę... - powtarzałam sobie w myślach.
Piłka poleciała w moją stronę. O dziwo, jakoś ją odbiłam. Znowu zmierzała w moją stronę. Usłyszałam, że Jay krzyczy:
- Podaj! Na trzy!
Odbiłam piłkę trochę za nisko w jego stronę, ale na szczęście ją podbił. Nie wiem jak to zrobiłam, ale ścięłam ją jedną ręką.
- Dobrze!! - krzyczeli wszyscy z 'mojej' drużyny.
Po niecałych 30 minutach odbywał się ostatni serw. Na więcej nie starczyłoby nam czasu.
Piłka poleciała do Seliel, która ledwo co ją przebiła na drugie boisko. Usłyszałam, że ktoś zaczął mi szeptać do ucha, więc odwróciłam
się w poszukiwaniu osoby mówiącej do mnie.
Nie zauważyłam piłki lecącej w moją stronę. Dostałam w głowę, aż się przewróciłam. Przez chwilkę tak sobie leżałam sprawdzając,
czy w ogóle ktoś będzie chciał mi pomóc. Pierwszy wystartował Jay.
- Nya! - krzyknął podbiegając i klękając koło mnie. - Nic ci nie jest?
- Niee... - oznajmiłam, podnosząc się do pozycji siedzącej i łapiąc się w bolące miejsce. - Co się stało?
- Dostałaś piłką od Kevin - odpowiedział, niemrawo na niego spoglądając. - Możesz wstać?
- Tak. Spokojnie - uspokajałam go. - Nic się nie stało.
- Na pewno? - spytał troskliwie.
- Tak - rzekłam, podnosząc się.
- Nya wszystko dobrze? - spytał, podchodząc do mnie nauczyciel P. Nowak.
- Tak. Tylko dostałam piłką w głowę - oznajmiłam.
- Czy wszyscy muszą się aż tak bardzo o mnie martwić? - pomyślałam sobie. - Przecież nic takiego się nie stało.
- Dobrze, koniec na dzisiaj. Wszyscy do szatni przebrać się. A ty Jay, odprowadź swoją dziewczynę do szatni, żeby mi tutaj po
drodze nie zemdlała.
- To nie jest moja dziewczyna - odpowiedział szybko. - Jeszcze - dodał po cichu.
Chyba miałam tego nie słyszeć. Upss. Lekko się zarumieniłam. Szatyn również.
- Chodź, pomogę ci - oznajmił.
Myślałam, że poda mi normalnie rękę, czy coś w tym stylu, ale nie. On wziął mnie na ręce, tak jak pannę młodą i zaczął nieść do szatni.
- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? - spytałam lekko zawstydzona.
- Niosę cię do szatni? - odpowiedział pytająco.
- A czemu na rękach?
- Żebyś mi po drodze nie zemdlała - odrzekł, uśmiechając się.
Przed szatnią postawił mnie na ziemi.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Nie ma za co... To... ja idę się przebrać. Na razie! - oznajmił, po czym poszedł w stronę swojej szatni.
- H-hej - odrzekłam znowu się rumieniąc.
- Jejku, Nya jak ja ci zazdroszczę! - podbiegła do mnie Skylor.
- Ale on jest przystojny! - piszczała Wanessa.
- Podoba ci się? - spytała jeszcze inna.
- W sumie to... jest nawet ładny... Ale nic po za tym - odpowiedziałam rumieniąc się.
- Jak nie jak tak! Przecież to widać! - krzyczała Skylor.
Po długiej rozmowie w szatni, dziewczyny w końcu dały mi spokój. W sumie, to Jay nie jest aż taki zły... jest zabawny... śmieszny...
przystojny. ZARAZ, ZARAZ! Nya opanuj się! To jest twój kolega i nikt więcej! Ale z jednej strony to... Yhhh... no dobra chyba
rzeczywiście nie traktuję go jak reszty chłopaków. Może tak troche... ale tak tylko troche... mi się podoba? I tak w ogóle, to kto mówił mi do ucha, skoro nikogo za mną nie było? - kłóciłam się
sama ze sobą w swoim umyśle.

***

Właśnie zmierzałam w stronę stołówki. Jay z Zane'em siedzieli już na swoich miejscach i zajadali się jedzeniem. Zauważyłam, że koło
nich siedziała Skylor, Seliel i jeszcze inna dziewczyna. Wzięłam tackę, nalałam sobie do miski zupę pomidorową, a na drugie danie
wzięłam ziemniaki ze szczypiorkiem, surówką z kapusty i kotletem schabowym.
Usiadłam koło znajomych.
- Hejka - oznajmiłam siadając koło Skylor.
- Hej - odpowiedziały razem dziewczyny.
- Nie siedzicie u siebie? - spytałam.
- Jacyś nowi zajęli naszą ławkę - oznajmiła trochę zezłoszczona. - My tutaj tylko na raz. Następnym razem pokażemy im kto tutaj rządzi.
- A właśnie - zaczęła Seliel. - Nie przedstawiłyśmy ci Pixal. Pixal to jest Nya, o której ci już wcześniej mówiłam.
- Miło cię poznać - powiedziała promiennie.
Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Nya? Mogę cię poprosić na chwilkę - spytał lekko poddenerwowany Jay.
- Jasne - powiedziałam odchodząc z nim na drugi koniec stołówki.
- Słuchaj... nie chciałabyś może... no nie wiem... może...
- Okej... To o tej... i tam wiesz... - mówiłam, specjalnie przerywając.
- No właśnie to może tak... - oznajmił śmiesznie.
- Haha okej Jay, to gdzie chcesz się spotkać? - wyjechałam mu prosto z mostu.
- Na przykład dzisiaj o 16 w kawiarni? - spytał. - Spotkalibyśmy się pod internatem. Ja wszystko załatwię.
- Dzisiaj o 16? Yyyy a może by tak jutro? Bo dzisiaj to niezbyt - starałam się wymigać.
- Okej - odrzekł lekko zawiedziony. - Jak nie chcesz to nie musisz...
- Nie... - złapałam go za rękę, kiedy ten już chciał odejść. - Ja chce się spotkać. I to bardzo! Tylko po prostu dzisiaj mi zbytnio
nie pasuję... Ale jutro na pewno. Okej? - spytałam z nadzieją.
- Okej! - od razu się rozpromienił i poszedł do swojego pokoju. Zauważyłam, że Zane zrobił to samo.
Wróciłam do ławki dokończyć posiłek.
- O co cię spytał? - dopytywała się Skylor.
- Zaprosił cię gdzieś? - dopytywała się Seliel.
- Do kawiarni - odpowiedziałam biorąc łyżkę zupy.
- Jak to? - zdziwiła się. - Przecież nie można wychodzić po za obszar internatu.
- Powiedział, że wszystko załatwi - odpowiedziałam.
- Ale masz fajnie - rozmarzyły się.

***
Za 10 minut wychodzę na salę gimnastyczną aby spotkać się z Senseiem Wu. Chyba wiem o co mu chodzi... Na wszelki wypadek wezmę mój strój ninja. Po upływie wyznaczonego czasu wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę sali. Pod nią czekały już na mnie dziewczyny.
Bez przebierania się w stroje gimnastyczne poszłyśmy na salę, w której czekał na nas już Sensei.

Haha chyba każdy domyśli się o co chodzi Sensei'owi xd A jak nie to wszystko będzie w następnym rozdziale :* Piszcie jak wam się podoba :D PS Zdjęcie wybierała BetterWorldInMyHead :*

Ninjago: Shadow of tomorrow ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz