Rozdział 8

1.9K 141 9
                                    

Po zakończonych lekcjach udaliśmy się do stołówki.
Każdy poszedł nałożyć sobie jedzenia, a potem skierował
się do naszego stolika.
Kiedy wszyscy już siedzieli, zacząłem rozmowę:
- Podobno coś wydarzyło się w szpitalu - powiedziałem. - Wychowawczyni nie chciała nam powiedzieć co dokładnie się stało, więc może
ty nam to opowiesz.

*Kai*
Wszystko opowiedziałem chłopakom co się stało. Dowiedziałem się też, że Jay samoistnie zasilił lodówkę.
- Nie możemy tego tak zostawić - oznajmił Zane. - Coś się z nami dzieje.
- No właśnie - przerwał Jay. - My nawet nad tym nie panujemy - tym razem szepnął.
- Spotkajmy się za 20 minut w bibliotece. Może tam znajdziemy coś ciekawego na temat tych "wybryków natury" - rzekł Zane.
Wszyscy przytaknęli i porozchodzili się do swoich pokoi.
- Mówiłaś już chłopakom, o tym co mi się przyśniło? - spytałem.
- Nie... - odpowiedziała.
- To może nam trochę ułatwić sprawę szukania przyczyny, tego co się z nami dzieje - rzekłem.
- Wydaje mi się to trochę... - przerwała. - Głupie? Nie sądzę, aby sen miał coś wspólnego z
naszymi problemami.
- A jeżeli jest w tym jakiś sens? Ogień, pioruny, ziemia i tak dalej, przecież każdy z nas odpowiada danemu... żywiołowi? Nie wiem czy tak to można nazwać - oznajmiłem.
- Umówmy się tak, że jeżeli nie będziemy mogli nic znaleźć, to wtedy o wszystkim powiesz. Okej? - spytała.
- No niech ci będzie... - odpowiedziałem lekko zawiedziony.
Po kilku minutach wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się w stronę czytelni.
Zaczęliśmy szukać tam najróżniejszych książek o mitologii, jakiś nadprzyrodzonych rzeczach itp.
Później doszła do nas reszta ekipy.
- Może jesteśmy wilkołakami? - spytał głupawo Jay. - Ugryzło cię coś ostatnio?
- Nie szukaj w książkach, których pisarze nie byli zdrowi na umyśle - powiedziałem wskazując okładkę książki.
- No dobra, dobra - zaśmiał się.
- Chodźcie tu wszyscy! - krzyknął Zane z następnego przedziału. - Chyba coś znalazłem.
- Nie krzycz w bibliotece! - krzyknęła kobieta, która siedziała przy biurku.
- Dobrze... - powiedział szeptem blondyn.
Zane położył książkę na wolnym stole.
- Patrzcie co znalazłem - oznajmił wskazując palcem trzecią linijkę na stronie. - Mistrzowie żywiołów.
- Mistrzowie Żywiołów!? - krzyknęło wszyscy na raz.
- Nie krzyczeć mi w bibliotece - znowu krzyknęła bibliotekarka.
- Następne zdanie jest zamazane korektorem. Mogły być tam zapisane bardzo ważne informacje - powiedział Zane.
- No trudno... Macie coś jeszcze? - spytałem.
- Nie... - powiedziała Nya. - Nic nie znaleźliśmy...
- Wiecie coś o swoich rodzicach? - przerwał Cole.
- A skąd takie pytanie? - zdziwiłem się.
- Bo może z nimi też się coś takiego działo. Mówili wam coś kiedyś? Że będziecie inni? - spytał.
- Tak było napisane w liście, który dostaliśmy.. Że "możemy być inni, ale mamy się z tego cieszyć" - powiedziała Nya.
- Dokładnie - dopowiedziałem.
- Mój tata był piratem! - powiedział Jay.
- Kim!? - znowu wszyscy jednocześnie się wydarliśmy.
- Nikim! - wybuchnął śmiechem Jay.
- Koniec tego! - powiedziała pani bibliotekarka podchodząc do nas. - Nie będziecie mi się tutaj drzeć
na całą bibliotekę. Wynocha mi stąd! Przyjdźcie jutro jak się uspokoicie! - Krzyknęła wyganiając nas z
czytelni.
- A ona to krzyczeć może... - pomyślałem sobie.
____________________________________
I jak wam się spodobał rozdział? Wiem, że krótki. Jak zauważcie jakieś błędy to piszcie 💓 I to na razie tyle 😚  Od następnego rozdziału postaram się aby były one dłuższe :) Trzymajcie się.

Ninjago: Shadow of tomorrow ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz