09:46
Od 46 minut jestem na nogach i przekładam porozrzucane wczoraj na wieszakach ubrania. O dziwo czuję się dziś niewiarygodnie dobrze i... Świeżo? Zazwyczaj chęci do życia w tej pracy uciekają ze mnie po pierwszych 20 minutach, lecz nie tym razem. Dziś nie znużyło mnie 46... Teraz 47 minut pracy, co mogę uznać za sukces.- Cześć, Monica! - zawołałam na widok naszej stałej klientki, a również mojej najlepszej przyjaciółki.
- Bianca! Jak się masz? - zapytała, podchodząc do mnie i opierając się o metalowy wieszak. Na jej różowych, rozciągniętych w uśmiechu ustach odznaczały się kolorami dwie szminki - górna warga była pomalowana na brązowo, a dolna na brudny, delikatny róż.
- No nie, czy to są pomadki od Kylie? - z niedowierzaniem podziwiałam głębie kolorów, które ostatnio były obiektem mojego pożądania.
- Tak! Przyszły niezwykle szybko, a restock był jakiś tydzień temu. Są cudowne, prawda? - zachwyciła się, wywołując u mnie lekkie, głęboko schowane uczucie zazdrości. Co prawda, to prawda. Jak narazie nie stać mnie było na tego typu pomadkę, o ile w ogóle było mnie na coś stać. Wszystko przepuściłam na nowiutkie, pachnące ThunderTracki, które stały się moim absolutnym faworytem w przeciągu jednej jazdy.
- Aha, i zgodnie z tradycją, zamówiłam też jedną dla ciebie. Absolutnie widzę cię w niej na naszym wspólnym lunchu dziś o 13:00. Wolisz Maka czy Kfc? Nie wiem jak ty, ale mam ogromną ochotę na kurcza... No co? - nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedziała.
- Nie mogę przyjąć tak drogiego prezentu. - jęknęłam, na co Monica uśmiechnęła się szeroko.
- Mam oddać? - Włoszka przysunęła się do mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Po chwili wyciągnęła z torebki prostokątne pudełko. Od nazwy Dolce K zakręciło mi się w głowie.
- Mmm jednak mogę. - mruknęłam, podziwiając opakowanie.
- O'Hare! Więcej pracy, mniej gadania! - podskoczyłam na krzyk mojej kierowniczki, właśnie kierującej się za kasy.
Monica położyła pudełko na wieszaku, po czym odeszła kręcąc biodrami. Przy wyjściu odwróciła się do mnie, puszczając mi oczko. Uniosłam pudełko do góry, całując je, niczym Maria Magdalena stopy Jezusa. Wcisnęłam je do kieszeni bluzy i odeszłam baletowym krokiem w stronę półek z butami.*
- No dobrze, uspokójcie się wszyscy. - powiedziała Meryl i usiadła na pudłach po dostawie. Założyła ręce na piersi, wywołując w nas jeszcze większy stres. Odruchowo złapałam Jamesa za rękę, modląc się o podwyżkę i zostanie pracownikiem miesiąca. - Zdecydowałam... - dziesięcioro pracowników sklepu Topshop wstrzymało oddech. - Podjęłam decyzję, że za wzorową pracę w tym i innych miesiącach, pracownikiem miesiąca zostaje... - zacisnęłam oczy. - Bianca. Gratuluję. - wstałam zadowolona i z uśmiechem odebrałam świstek papieru z taką dumą, jakbym conajmniej dostała się na Harvard.
- Serdeczne dzięki, Meryl. - szepnęłam i podałam jej rękę. Wow. Zostałam pracownikiem miesiąca. I DOSTAŁAM PODWYŻKĘ W WYSOKOŚCI 150 DOLARÓW TYGODNIOWO. PIZZA PARTY!!! To tylko 150 dolarów więcej, a ja już widziałam siebie kąpiącą się w pieniądzach, z seksownymi facetami na stole i lampką szampana w ręku. Aha, no i z Dolce K na ustach.
*
Wgryzłam się w kurczaka, kontynuując monolog, którego z wielką uwagą słuchała Monica. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że po trzech latach w końcu zostałam pracownikiem miesiąca. Ja. Bianca O'Hare. Pracownik miesiąca sklepu odzieżowego Topshop.
- Niesamowite. To musi być mój szczęśliwy dzień. Zarabiam teraz 1150 dolarów miesięcznie. Dasz wiarę?
- Przypomnij mi, ile płacisz za czynsz? - zapytała Monica, z uniesionym kurczakiem w powietrzu. Jej typowy gest, gdy o coś pytała.
- 750 dolarów. - odparłam zadowolona.
- No nieźle. - pokiwała głową w podziwie, wgryzając się w kurczaka. - To teraz ty posłuchaj mnie. Daniel, kojarzysz który? - pokiwałam głową, połykając frytkę. - Zaprosił mnie wczoraj na randkę. - oparła się o siedzenie i wrzuciła kości kurczaka do kubełka, niczym Michael Jordan piłkę do kosza. Na jej twarzy malowało się czyste zwycięstwo.
- Wiesz, że nie popieram tych całych związków Sugar Daddy? Wątpię, że temu całemu Danielowi chodzi tylko o spotkania.
- Bądźmy dobrej myśli. - zakończyła przerwę Monica i wrzuciła zawartość tacy do kosza, biorąc mnie pod rękę.

CZYTASZ
spring; harry styles
FanfictionMinęło 5 lat. 5 lat zbierania się i ścisłego dążenia do wyznaczonego celu. 5 lat ciężkiej pracy na sukces. 5 lat odpoczywania od jego twarzy i myśli, że została wykorzystana dla zakładu. 5 lat zrujnowane przez niego, stojącego teraz naprzeciwko niej...