clubbing

537 23 0
                                        

Czułam nadciągającą falę zmęczenia, powolnie zalewającą resztki mojej energii. Tłum otaczających mnie tańczących i spoconych ludzi sprawił, że zachciało mi się rzygać. Głowę wypełniały tysiące szybkich impulsów, rozpoczynającymi moją małą, malutką wewnętrzną wojnę. Głośna muzyka dudniła mi w uszach, przedostając się do głowy.

Poczułam wielką ochotę na posłuchanie Bacha. Chciałam w końcu znaleźć się w domu, położyć się na chłodnej podłodze i posłuchać delikatnego trzeszczenia adaptera, wydającego z siebie kolejne dźwięki wiolonczeli.

Pchałam się przez tłum, prosząc, by dziwne gniecienie w brzuchu ustało. Moje jelita za wszelką cenę chciały oddać litry wypitego dziś przeze mnie alkoholu.
Niespełna rozumu dotarłam do przebieralni i rzuciłam drewniany kwadracik na ladę, patrząc znudzonej szatniarce w oczy. Miała mocny makijaż i trzeszczącą z każdym jej krokiem skórzaną, czerwoną miniówkę. Obserwowałam jak z gracją przesuwa się między wieszakami, z łatwością znajdując mój płaszcz. Możliwe, że pracowała tu od lat, jej obeznanie w robocie było bardzo satysfakcjonujące.

- Proszę. - powiedziała, pstrykając przy tym gumą do żucia. Położyła moją kurtkę na ladzie, od razu się od niej odwracając i znikając gdzieś na zapleczu. Światło w szatni było przeraźliwie jasne, powodując u mnie zawroty głowy, przez które ledwo się ubrałam. Barani kołnierz mojej zamszowej, brązowej kurtki wesoło otarł się o mój kark. Ubranie pachniało jeszcze moją mamą; jej drogimi, francuskimi perfumami i domem. Natychmiast uspokoiłam się, wyciągając z kieszeni tabletki na ból głowy. Moje odwieczne towarzyszki - białe pastylki szybko wcisnęły się w mój przełyk. Właściwie to jak ja ją połykam, to ona idzie do żołądka, a nie do głowy, więc jakim cudem nie boli mnie po niej głowa.........??? Potrząsnęłam głową, śmiejąc się sama do siebie.
- Do żołindka. - zaśmiałam się, zwracając na siebie uwagę ochroniarza. Zachwiałam się, uginając nogi i pomachałam mu, odsłaniając białe zęby.

Wytoczyłam się z klubu, popychając drzwi. Zaczęłam nucić pod nosem piosenkę The Doorsów, którą tata często puszczał w wigilię i wszyscy byli szczęśliwi.

- No proszę, The Doors. - mruknął ktoś za mną, przez co przerażona krzyknęłam:
- Nie zbliżaj sue, mam nummer do moyey mame na bardzo bardzo szybkim wybieranu! - odwróciłam się, wymierzając w niego telefon. Moja bojowa mina zmieniła się w tą zakłopotaną, gdy zobaczyłam naprzeciwko Harry'ego w białej koszuli, równie zakłopotanego co ja. - Ojej. Masz białą koszulę, haha.
- Co jest złego w białej koszuli? - zapytał zdezorientowany, prowadząc mnie przed siebie, kładąc dłoń w dole moich pleców.
- Gdzie idziemy?
- Do mnie, chyba.

***

Lol jestem genialna w niedodawaniu rozdziałów, sory. Naprawde przepraszam, ale szkoła goni i brak weny doskwiera. Przepraszam wszystkich:(
buziaki

spring; harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz