Rozdział 5 cz 3.

36 2 1
                                    

Następnego dnia otrzymałam waźną wiadomość. Tomas postanowił podejść do egzaminu wstępnego do szkoły i ubiegać się o stypendium.
- To fantastycznie, Tomasie! - zawołałam, dowiedziawszy się o tym.
- Wierz mi, umieram ze strachu. Trzeba zdać egzamin z muzyki, ze śpiewu i jeszcze z tańca... a ja się ruszam jak kaczka!
Roześmiałam się, ale Tomas nie był w dobrym humorze.
- Poza tym fatalnie mi idzie z pianinem...
Zrozumiałam, źe on naprawdę się przejmuje zdobyciem stypendium. A ja pomimo tych wszystkich nieporozumień między nami bynajmniej nie chciałam, źeby mu się nie udało to, co było dla niego takie waźne. Czułam się juź wystarczająco winna z powodu moich lekcji pianina, na które mogłam uczęszczać bez konieczności zdawania egzaminu. Nie chciałam być dodatkowo odpowiedzialna za to, źe Tomas stracił szanse na spełnienie swoich marzeń. Właśnie dlatego zaprosiłem go do domu, źebyďlśmy poćwiczyli grę na pianinie.
- Ale przecieź twój ojciec mnie nienawidzi - zaprotestował Tomas. - Jak znów mnie zobaczy w waszym domu...
- Nie, spokojnie - powiedziałam ze śmiechem. - Tato ma spotkanie biznesowe, a jego dziewczyna idzie na pokaz mody.
Tego samego popołudnia Tomas przyszedł i nawet przyniósł kwiaty. Oblał mnie ramieniec, ale starałam się usilnie niczego sobie nie wyobraźać i skońcentrować się na pomocy "mojemu przyjacielowi". Spędziliśmy w ten sposób dobrą chwilę, ćwicząc grę ramię przy ramieniu. Tomas był zdenerwowany przy klawiszach, źe czasem wyglądało, iź ma zamiar je zmiaźdźyć, tak mocno w nie uderzał.
- Zrób głęboki wdech - poradziłam mu. - Odpręź się i poczuj muzykę...
Połoźyłam dłonie na jego dłoniach, źeby je poprowadzić po klawiaturze, ale zamiast ćwiczyć kolejne nuty, przestaliśmy grać i spojrzeliśmy na siebie w taki sposób, iź pomyślałam, źe on zaraz mnie... mnie...
Wtedy otworzyły się drzwi i do domu wszedł ojciec wraz z Angie. Tomas i ja równocześnie poderwaliśmy się na równe nogi, szybko odsuwając się od siebie.
Ale było juź za późno, ojciec nas zobaczył i był wściekły.
- Ty...! - zaczął krzyczeć.
- Germanie! - wrzasnęła Jade, wchodząc do domu drugimi drzwiami. - W tej chwili wytłumacz mi, dlaczego w telewizji pokazywali, jak wchodzisz z tą guwernantką na galę dobroczynną!
Ojciec zbladł, a Tomas skorzystał z zamieszania, źebh wymknąć się z naszego domu. Nigdy nie przypuszczałabym, źe będę coś zawdzięczać tej pomylonej Jade, ale w tym wypadku gdy wreszcie skończyła krzyczeć na mojego ojca, ten ostatni zapomniał o mnie, Tomasie i pianinie!
Tak szybko, jak mogłam, wybiegłam za Tomasem, źeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Takźe dlatego, źe awantura była straszna i nie chciałam, źeby biedaczek źle się z tym czuł. Ale niepotrzebnie się martwiłam, bo okazało się, źe niewiele go to obeszło. Albo takie odniosłam wraźenie, gdy spotkałam go na środku ulicy całującego Ludmiłę!
Zabrakło mi tchu. Jak mógł ją całować gdy raptem piętnaście minut temu niemal pocałował mnie? Prędko się stamtąd oddaliłam, moje nogi same poniosły mnie do Studia.
- Violetto! - Usłyszałam wołanie Camili. - Nie przywitasz się?
Camila siedziała na ławce z Braco, Maxim i Francescą.
- Co ci się stało? - zapytała Francesca. - Masz smutną minę. Znów się pokłóciłaś z Tomasem?
- Nie... ale właśnie widziałam, jak całował Ludmiłę
- Rany, ta łaska naprawdę szybko się otrząsnęła po rozstaniu! - wykrzyknął Maxi. - Dziś rano zerwała z Leonem przy wszystkich w Studiu i juź bierze się do następnego...
Prawie go nie słuchałam, poniewaź zafrapowała mnie reakcja Franceski na wieść o tym pocałunku. Zbladła i wyglądała tak, jakby miała się rozpłakać. Wydaje mi się, źe właśnie w tamtej chwili zdałam sobie sprawę, jak bardzo mojej przyjaciółce podobał się Tomas. Nie dało się tego ukryć, jej mina mówiła wszystko. Poczułam się okropnie, bo to moje słowa tak ją zasmuciły, a przecieź ona tak miło mnie traktowała. Odeszłam więc w ciche miejsce i napiłam się soku.
Właśnie wtedy podszedł do mnie Tomas.
- Ale masz minę - powiedział, siadając przy mnie. - Twój ojciec tak bardzo się gniewał?
- Nie o to chodzi. - Spojrzałam na niego ostro. - Widziałam, jak całowałeś Ludmiłę.
Zawiesił głowę.
- Nie wiem, co widziałaś, ale zapewniam cię, źe się nie całowaliśmy. Dmuchała mi w oko, poniewaź coś mi tam wpadło.
- Nie wierzę ci...
Tomas zamilkł na kilka chwil, po czym spojrzał na mnie i rzekł:
- A gdybym ją pocałował, to byłby jakiś problem? Przejmujesz się tym?
Poczerwieniałam jak pomidor i zaczęłam się jąkać:
- N... nie..., nie, dla mnie to nie ma znaczenia... moźesz całować, kogo chcesz! Tylko źe... tylko źe... - Próbowałam wymyślić coś, źeby ukryć wćasne uczucia, i w końcu palnęłam pierwsze, co przyszło mi do głowy: - Tylko źe jest mi przykro ze względu na... na Francescę!
- Co? - Tomas spojrzał na mnie, jakbym zwariowała. - Francesca jest we mnie zakochana?
Zagrała wargi z poczuciem winy.
- Nie wiedziałeś o tym?
Ale to było jasne, źe nie wiedział, a ja poczułam się jeszcze gorzej. Po raz pierwszy w źyciu miałam prawdziwą przyjaciółkę, Francescę, i zdradziłam ją przy pierwszej okazji. Co mogłam teraz zrobić?
--------------------------------------------
Hejka!
Udało mi się dziś napisać ostatnią część 5 rozdziału (a myślałam źe będzie jutro). No więc jeśli nudzicie się w tą zimną niedziele to zapraszam Cię do przeczytania ostatniej części 5 rozdziału.
Miłego dnia!
BYE! ✋💕

Violetta - W moim świecie (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz