Rozdział 8 cz. 1

31 1 0
                                    

Nazajutrz nadal nienawidziłam ojca za te kłamstwa i sekrety. Byłam w bardzo złym humorze i postanowiłam nie iść na przesłuchania do Studia. Po co miałam próbować?
Wtedy zaczęłam czytać pamiętnik mamy. Był pełen miłości, marzeń i pomysłów i czułam się tak, jakby podczas czytania mama szeptała mi do ucha słowa otuchy. Zwłaszcza jedno zdanie przykuło moją uwagę. Mam napisała je przed swoją ostatnią trasą koncertową. Pisała, źe robi sobie przerwę i źe to będzie ostatni wyjazd, bo chciała się mną zająć, ale potem miała zamiar wrócić do muzyki.
"Bycie matką to najlepsze, co mi się przydarzyło w źyciu - napisała mama. - Ale śpiewanie jest częścią mnie i jeśli je porzucę, nigdy nie będę potrafiła być taką matką, na jaką Violetta zasługuje".
Natychmiast zdałam sobie sprawę, źe byłam dokładnie taka jak ona. Śpiewanie było dla mnie bardzo waźne, było częścią mojego źycia i nie powinnam z niego rezygnować.
- Violetto! Violetto!
Usłyszałam wołanie przy drzwiach wejściowych i zanim się zorientowałam,
Camila, Francesca i Maxi pojawili się w salonie. Zaraz za nimi weszła Olga, która próbowała wyrzucić ich z domu.
- Co tu robicie? - zapytałam osłupiała.
- Przyszliśmy zabrać cię do Studia! - wykrzyknął Maxi.
- Nie pozwolimy na to, źebyś przegapiła przesłuchania - dodała Camila.
- Spokojnie, juź postanowiłam, źe pójdę...
- Jesteś zbyt uzdolniona, źeby zostawać tu i... - Camila raptem przerwała. - Przepraszam, co powiedziałaś?
- Powiedziałam, źe pójdę. Pewna bardzo bliska mi osoba uświadomiła mi, jak waźny jest dla mnie śpiew...
Prawie nie pozwolili mi skończyć zdania, wyprowadzili mnie z domu i pociągnęli w kierunku Studia. Przez całą drogę biegliśmy i dotarliśmy dokładnie wtedy, gdy zaczęły się przesłuchania. Muszę przyznać, źe mimo podjętej decyzji umierałam ze strachu, ale na szczęście wiedziałam, źe mogę liczyć na moich przyjaciół!
- Nie zostawimy cię samej - zapewniła Francesca, przytulając mnie. - Zaśpiewała ci chórki i zagramy na instrumentach. A teraz... stań w kolejce!
Stanęłam, gryząc paznokcie, kiedy pojawił się dyrektor Pablo, źeby nas pozdrowić.
- Witamy w Studiu - zaczął. - Dziś odbędą się ostatnie przesłuchania. W komisji zasiądzie nauczyciel muzyki Beto, nauczycielka śpiewu Angie, która właśnie wróciła ze zwolnienia...
Nie byłam w stanie słuchać ani jednego słowa więcej. Angie "moja" Angie właśnie się pojawiła. Wybiegłam z sali jak najszybciej, ale Angie złapała mnie w korytarzu.
- Violetto, pozwól, źe ci wyjaśnię...!
- Ty teź mnie okłamałaś, tak samo jak ojciec! - wykrzyczałam.
- Nie! Po prostu musiałam to zrobić. - Angie zaczerpnęła powietrza i opowiedziała mi wszystko jednym tchem. - Gdyby twój ojciec się dowiedział, źe juź pracuje w innym miejscu, od razu by mnie odprawił. Dlatego musiałam iść na zwolnienie... Violu, tak cię kocham, źe zrezygnowałam z prowadzenia lekcji śpiewu, źeby móc być twoją guwernantką. I postąpiłabym tak jeszcze raz, gdyby to było konieczne.
Te słowa zrobiły na mnie wraźenie i zdałam sobie sprawę, jak bardzo Angie mnie kocha. Westchnęłam zrezygnowana.
- Jesteśmy w tarapatach, Angie - powiedziałam. - Jeśli ojciec się dowie, źe tutaj pracujesz i źe staram się o przyjęcie do szkoły...
- ...to będzie niezła rozróba - dokończyła. - Lepiej więc zawrzyjmy pakt milczenia, dobrze?
Złączyłyśmy małe palce naszych dłoni, źeby przypieczętować układ. Weszłam do sali przesłuchań o wiele bardziej odpręźona, że świadomością, źe otaczają mnie dobrzy przyjaciele. Gdy rozległa się muzyka i stanęłam przed mikrofonem, po prostu pozwoliłam dźwiękom się nieść i bezbłędnie zaśpiewałam "W moim świecie".
Kiedy skończyłam śpiewać, poczułam się tak bardzo szczęśliwa, i to nie tylko ja! Moi przyjaciele byli rozentuzjazmowani i wydaje mi się, źe nauczyciele zasiadający w komisji najchętniej od razu przyjęliby mnie do szkoły. Musiałam jednak jeszcze zaliczyć egzamin z tańca, wobec czego wszyscy wyszliśmy na korytarz.
Pierwszą osobą, którą zobaczyłam po wyjściu z egzaminu, był nie kto inny jak Tomas, który podszedł, źeby mi pogratulować. Nie mogłam się powstrzymać, uściskałam go z całych sił.
Czułam się tak szczęśliwa...!
- Violu, nawet nie wiesz, jak się cieszę, źe... - Biedny Tomas nie mógł dokończyć zdania, poniewaź pojawił się Leon i takźe mnie uściskał.
- Wiedziałem, źe ci się uda! - zawołał.
Miałam jednak wątpliwości co do egzaminu z tańca. Leon twierdził, źe pójdzie mi świetnie, ale tak bardzo się denerwowałam, źe Francesca, widząc to, wzięła mnie na bok, źebym się uspokoiła.
- Pójdzie ci doskonale, musisz się tylko skoncentrować, rozluźnić i wszystko będzie dobrze.
Następnie przytuliła mnie i pobiegła na lekcje. Zostałam w korytarzu sama. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie kroki, które ćwiczyłyśmy, gdy nagle usłyszałam czyjeś wołanie.
- Pomóź mi, proszę! - krzyczała jakaś dziewczyna na końcu korytarza. - Na pomoc!
Zaniepokojona poszłam w kierunku okrzyków, aź do schowka na szczotki. Głos zdawał się dochodzić ze środka...
- Hej! - zawołałam, otwierając drzwi. - Wszystko w porządku?
Nagle ktoś wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi za moimi plecami.
- Ech! Ktoś tu jest?! - krzyknęłam, rzucając się na drzwi i waląc w nie pięściami. - Wypuśćcie mnie! Otwórzcie!
Rozejrzałam się wokół. Gdy ktoś mnie tu wpychał, wypadł mi pamiętnik i komórka. Zostały po tamtej stronie. Nie mogłam więc do nikogo zadzwonić. Znów zaczęłam walić w drzwi i krzyczeć:
- Proszę! Jak nie pójdę na egzamin, nie zostanę przyjęła! Niech mi ktoś pomoźe!
Po kilku minutach dobijania się do drzwi, zsunęłam się na podłogę i prawie rozpłakałam. To było niesprawiedliwe! Po tylu trudnościach i wszystkim, co ni się przydarzyło, miałam przegapić moją wielką szansę z winy jakiegoś dowcipnisia.
Nie wiem, ile czasu siedziałam w zamknięciu i uźalałam się sama nad sobą, ale w końcu zdałam sobie sprawę z tego, źe jeśli chciałam stąd wyjść, musiałam sama poszukać rozwiązania. Rozejrzałam się wokół. Pomieszczenie stanowiło rodzaj pakamery pełnej wiader, szczotek i środków czystości. Jedyne okno znajdowało się wysoko w ścianie.
- Walcz o to, co kochasz, Violu - powiedziałam sama do siebie.
W ten sposób dodałam sobie odwagi i zaczęłam przesuwać stół, który był w kącie, aź do szafki pełnej środków czystości. Weszłam na nią, wspinając się po półkach, i w końcu dotarłam do ramy okna. Kosztowało mnie trochę wysiłku, źeby je otworzyć. Widać było, źe od dawna nikt go nie ruszał, ale gdy w końcu udało mi się tam wdrapać, przecisnęłam się przez lufcik, znalazłam się na zewnątrz szkoły i pobiegła jak najszybciej do wejścia. Na miejscu zjawiłam się dokładnie w chwili, gdy nauczyciel tańca, pan Gregorio, wyczytałem moje nazwisko.
- Violetta Castillo! Twoja kolej!
Prawie bez tych poszłam za nim do sali tanecznej i poczułam - przypuszczalnie dzięki wysiłków fizycznemu związanemu z uwalnianiem się ze schowka - źe jestem w formie, zdolna powtórzyć wszystkie kroki, które pokazywał mi Gregorio.
Po zakończeniu przesłuchania Leon wyszedł ze mną na zewnątrz.
- Gdzie ty zginęłaś? - zapytał. - Myśleliśmy, źe uciekłaś albo coś... Wszyscy cię szukaliśmy.
- Nie uwierzysz, ale ktoś zamknął mnie w komórce na szczotki.
Leon gwałtownie stanął w miejscu.
- Co? Ktoś cię zamknął? Zrobili ci krzywdę?
- Nie, ale najadłam się strachu, myślałam juź, źe...
- Violetta!
Usłyszeliśmy, jak Tomas mnie woła. Przemierzał dziedziniec biegiem i zobaczyłam, źe trzyma w dłoniach mój pamiętnik i komórkę.
- Gdzie to znalazłeś? - krzyknęłam.
- Miały to Ludmiła i Naty - powiedział Tomas, próbując złapać oddech. - Natkneliśmy się na nie z Francescą, kiedy cię szukaliśmy.
Wzięłam moje rzeczy, ale byłam bardziej wściekła niź zadowolona.
- Mam juź dość tej dziewczyny - mruknęłam. - Idę jej powiedzieć, co o tym myślę...
- Nie trać na nią czasu - uspokoił mnie Leon, który wyglądał na równie zagniewanego jak ja. - Nie warto.
Wiedziałam, źe na rację, dlatego pozwoliłam, by objął mnie ramieniem i zabrał z dala od szkoły... i od Tomasa, który stał dalej w miejscu ze zbolałą miną. Trochę źle się z tym czułam, zostawiając go w takim stanie, ale naleźało wprowadzić trochę dystansu między nami. Zauwaźyłam spojrzenia między nim i Francescą, niszczył mnie to od środka, poniewaź nadal coś czułam do Tomasa, ale teź bardzo lubiłam Francescę i nie chciałam wyrządzić krzywdy mojej przyjaciółce.
--------------------------------------------
Hejka!
Oto 1 część następnego rozdziału.
Miłego czytania!
Następna nie wiem kiedy będzie.
Miłej reszty niedzieli!
Bye!! 💕✋💜

Violetta - W moim świecie (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz