Rozdział 6 cz 1

33 1 2
                                    

Następnego dnia wróciłam do Studia zdołowana gafą z Francescą i Tomasem. Wchodząc do szkoły, spotkałam Leona.
- Jak się masz, Violetto? Wszystko dobrze?
Uśmiechnęła się na jego widok. Prawdę powiedziawszy, polubiłam Leona. On zawsze był dla mnie przemiły. A teraz, gdy zerwał z Ludmiłą, wydawał się fantastyczny!
- Wiesz, miewałam lepsze dni - odrzekłam mu w zaufaniu. - Ale mam się dobrze.
Spojrzał na mnie z czułością i rzekł:
- Słuchaj, chciałem cię o coś zapytać. Podoba ci się Tomas?
To pytanie mnie zirytowało.
- Ale o co wam wszystkim chodzi z tym tematem? Z tego, co wiem, Tomas jest z twoją ex, więc to nie ma znaczenia, co ja do niego czuję.
- Dobrze, dobrze, jak chcesz, to juę o tym nie wspomnę. Co więcej, zapraszam cię na lody. Znam jedno świetne miejsce nad rzeką...
Czy to tylko moja wyobraźnia, czy Leon rzeczywiście zapraszał mnie na... randkę?
- Słuchaj, Leonie, na razie wolałabym, źebyśmy byli tylko przyjaciółmi. Jestem tutaj po to, źeby uczyć się gry na pianinie, a nie szukać chłopaka.
Zamiast się obrazić, Leon uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Jasne, ale powiedziałaś "na razie", więc nie tracę nadziei! - Wyciągnął dłoń i rzekł: - A więc tylko przyjaciele!
Ze śmiechem podałam mu swoją i zgodziłam się:
- Tylko przyjaciele!
Leon się oddalił, pozostawiając mnie z przyjemnym uczuciem w środku. Poznawanie przyjaciół było dla mnie czymś nowym... Zaledwie w kilka dni poznałam ich wielu, i to dobrych! Francesca, Maxi, Camila, Braco, Leon i moźe...
Nagle obok przebiegł jakiś chłopak i mnie potrącił. Gdy się odwrócił, źeby przeprosić, zobaczyłam, źe był to... Tomas!
- Wybacz, nie zauwaźyłem cię. To dlatego, źe dzisiaj jest dzień przesłuchań kandydatów i strasznie się denerwuję. - Tomas ściskał w rękach formularz zgłoszeniowy i nie przestawał mówić. - Przyjdziesz na moje przesłuchanie? - zapytał szybko. - Tak bardzo mi pomogłaś i czułbym się pewniej, gdybyś tam była.
Był tak niespokojny, źe zrobiło mi się go źal, i juź miałam się zgodzić, gdy zobaczyłam, źe zbliźa się do nas Francesca. Zrozumiałam, źe nie mogłam kontynuować tej gry, by nie zranić mojej przyjaciółki.
- Wybacz, Tomasie - szepnęłam. - Muszę iść na lekcje...
Ale źałowałam, źe zostawiłam go w tamtej chwili, i nie mogłam się powstrzymać, źeby pójść i źyczyć mu powodzenia, gdy nastąpiła jego kolej podczas przesłuchań ze śpiewu. Było coś takiego w Tomasie, co przyciągało mnie jak magnes!
Gdy podeszłam pod sale i zobaczyłam Francescę, poczułam się trochę głupio. Nie wiem, dlaczego mnie to zaskoczyło. Zdałam sobię sprawę, źe Tomas spędził z nią duźo czasu, pracując w Resto Barze, i źe oboje bardzo się zaprzyjaźnili. Dla Franceski przyjaźń z Tomasem przekształciła się w miłość, nie miałam co do tego wątpliwości: sposób, w jaki na niego patrzyła, jak go dotykała...
Lecz... co on czuł?
Zanim ja czy Francesca zdąźyłyśmy otworzyć buzię, pojawiła się Ludmiła, która rzuciła się na Tomasa i zaczęła go obściskiwać.
- Tommy, darling! Powodzenia! Na pewno dobrze ci pójdzie!
I odcisnęła mu całusa na policzku! Biedna Francesca wyglądała, jakby chciała umrzeć, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. W końcu wszystkie trzy stanęłyśmy w drzwiach, podglądając przesłuchanie.
Tomas był tak zdenerwowany, źe nie wychodził mu ani jeden akord. Szybko przerwał przesłuchanie.
- Przepraszam - powiedział do nauczycieli z komisji egzaminacyjnej. - Proszę pozwolić mi spróbować jeszcze raz... muszę zaśpiewać tę piosenkę dla osoby, która mi bardzo dużo pomogła.
Wstał, zbliźył się do drzwi i wyciągnął do mnie rękę.
- Chodź, Violetto.
Spojrzałam na Francescę i Ludmiłę. Obie miały szeroko otwarte usta. Ludmiła posyłała mi wzrokiem sztylety, a Francesca wyglądała na smutną, dlatego się zawahałam.
- Ja nie...
- Proszę, Violetto, chodź ze mną. Muszę zaśpiewać tę piosenkę, patrząc ci w oczy.
To była najbardziej romantyczna chwila w moim źyciu. Kiedy zaczął śpiewać "Między tobą i mną", wszystko zniknęło: Francesca, Ludmiła, nauczyciele... wszystko! Byliśmy tam tylko ja i on... i muzyka.
Gdy zamilkły ostatnie akordy, znikł ten magiczny świat, który zrodził się w trakcie piosenki, i wszystko odrzyło w mojej pamięci: intrygi Ludmiły, uczucie Franceski do Tomasa, problemy i nieporozumienia, które zawsze się między nami pojawiały... Nie, nie mogłabym znów przez to przechodzić.
- Przepraszam - szepnęłam i szybko wyszłam z sali.
Tomas pobiegł za mną aź na dziedziniec.
- Musimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło między nami - powiedział.
Otworzyłam usta, ale wówczas zauwaźyźam, źe obok stoi Francesca. Nie zdobyłam się na to, źeby powiedzieć, co naprawdę czuje. Nie mogłam stracić jedynej prawdziwej przyjaciółki, którą miałam! Spuściłam oczy i odrzekłam:
- Nic się nie wydarzyło między nami.
- Przecieź to było magiczne, ta więź, wszyscy to widzieli.
Chociaź w środku cała miękłam, gdy patrzył na mnie tymi swoimi ciepłymi, pełnymi miłości oczyma, widziałam teź zbolałą minę Franceski.
- Magiczne? Zaśpiewaliśmy razem piosenkę, to wszystko.
- Moźe mi powiesz, źe nic nie poczułaś, gdy ją śpiewaliśmy? Ja nigdy z nikim nie czułem czegoś takiego.
- Ja teź nie - wyrwało mi się wraz z westchnieniem. Próbowałam się poprawić: - Mówię tak, poniewaź po raz pierwszy śpiewałam przed innymi!
Ale Francesca juź wybiegła, a ja czułam, jak kraje mi się serce.
- Proszę zapomnij o mnie, Tomasie - powiedziałam mu w końcu ze ściśniętym gardłem.
Wyraz jego twarzy, gdy wstał i zaczął się oddalać, był straszny.
Dlaczego mnie to spotkało?
--------------------------------------------
Siemka!
Udało mi się na dzisiaj napisać 1 cz 6 rozdziału takźe MIŁEGO CZYTANIA! Kolejna część chyba będzie jutro.
BYE! ✋💜

Violetta - W moim świecie (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz