Rozdział 5 cz. 2

37 1 1
                                    

Po rozmowie z Tomasem humor mi się trochę poprawił. Miałam wraźenie, jakbyśmy się pogodził, i znów poczułam nadzieje. Zdobyłam teź nowych przyjaciół! Na korytarzu podeszli do mnie Maxi i Camila. Była z nimi wysoka, ciemnowłosa dziewczyna, którą widziałam dzień wcześniej z Tomasem. Miała na imię Francesca i była córką właścicieli Resto Baru.
- Jak ci idą lekcje z Beto? - zagadnął mnie wesoło Maxi.
- Nie przestrasz się, jeśli będą nieco dziwne - powiedziała Camila. - On jest nieszablonowy...
Francesca z rozbawieniem przewróciła oczami.
- Kaźdy ma swojego dzika - prawda? - dorzuciła.
- Swojego bzika - poprawiłam ją.
- Jakiego bzika?
Trochę mnie to zdezorientowało. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, źe Francesca jest Włoszką i ma problemy z niektórymi wyraźeniami w języku hiszpańskim. Tak naprawdę była bardzo zabawna.
- Przepraszam, źe pytam - wtrąciła się szybko Camila, powaźniejąc. - Czy ktoś ci powiedział, źe wczoraj miał być bal przebierańców?
Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam pamiętać o wstydzić, którego się wtedy najadłam.
- Wole o tym nie mówić - oznajmiłam. - Było, minęło.
- Tak jak twoje egzaminy do Studia, prawda? - dobiegł nas głos Ludmiły, która podeszła bliźej w towarzystwie Naty, swojej najlepszej przyjaciółki albo teź osobistej słuźącej, w zaleźności od kaprysu.
- Daj juź spokój, Ludmiło - Camila stanęła w mojej obronie.
- Ja tylko mówię, źe to niesprawiedliwe. My wszyscy musieliśmy zdawać egzaminy, a ona nie - odparła Ludmiła, wzruszając ramionami. - Tylko tyle...
Po czym odeszła wraz z Naty, ale nie uwolniłam się od niej na długo. Wkrótce potem, gdy czekałam na drugie w tym dniu zajęcia z Beto, Ludmiła znów mnie zaczepiła.
- Znowu chcesz mi podokuczać? - powiedziałam, przygotowując się na najgorsze.
Ludmiła zrobiła źałosną minę i westchnęła głęboko.
- Tak naprawdę przyszłam się z tobą pogodzić. Być moźe nie lubię dzieci bogaczy, ale dostrzegam twój talent, więc... - Złapała mnie za rękę i powiedziała: - Zaczniemy od nowa?
Wydawało mi się to podejrzane, ale mimo to zgodziłam się na rozejm i wyciągnęła dłoń. Ludmiła uśmiechnęła się anielsko.
- A teraz, jak juź się pogodziłyśmy, powiedz mi, Violetto, dlaczego wczoraj przyszłaś w przebraniu?
Wzruszyła ramionami. Miałam już trochę dość tego tematu.
- Ktoś mi zrobił głupi dowcip - wyjaśniłam. - Poinformowano mnie, źe to bal kostiumowy.
Ludmiła potrząsnęła swoimi perfekcyjnym jasnymi włosami, tak jakby to ją bardzo zaskoczyło.
- Ludzie są okropni - powiedziała. - Czy wiesz juź, kto to zrobił?
- Nie mam pojęcia.
Ludmiła złapała mnie pod ramię, jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami, i zniźyła głos, źeby mi coś wyznać.
- Uwaźaj, Violetto, jest tutaj jedna dziewczyna, która ma na imię Francesca. Ona mogła to zrobić. Jest po uszy zakochana w Tomasie, wiesz? Pewnie zobaczyła was razem i była zazdrosna...
Natychmiast uwolniłam ramię z jej uścisku.
- Słuchaj, uwaźam, źe się mylisz. Francesca jest w porządku.
- Dobra, wierz, w co chcesz, ale nie zapominaj, źe cię ostrzegałam, OK?
I znikła tak samo, jak się pojawiła. Co za dziwna dziewczyna!
Nie chciałam się nad tym zastanawiać, ale następnego dnia zobaczyłam Tomasa z Francescą w sali muzycznej. Patrzyła na niego jak zaczarowana i to spowodowało, źe zaczęłam myśleć, iź być moźe Ludmiła miała rację w swych podejrzeniach. Dlatego po całym dniu, podczas którego musiałam znosić złośliwe chichoty i to, źe ktoś porozwieszał wszędzie moje zdjęcia w przebraniu aniołka, postanowiłam stawić czoła Francesce.
- Dlaczego ja miałabym zrobić coś takiego? - broniła się, gdy ją oskarźyłam
- Poniewaź podoba ci się Tomas - odpowiedziałam niemal z przekonaniem.
Francesca wybałuszyła oczy.
- To nieprawda! - krzyknęła. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- To dlaczego wysłałaś mi tego maila i porozwieszałaś zdjęcia?
Francesca wydawała się coraz bardziej zdumiona.
- To nie ja. Nigdy nie zrobiłabym czegoś podobnego. Kto ci powiedział, źe to moja sprawka?
- Ludmiła - wyznałam, chociaź widząc oburzenie Franceski, zaczynałam juź we wszystko wątpić.
- I uwierzyłaś jej? - Włoszka niemal wrzasnęła. - Daj spokój, dziewczyno! To na pewno ona wszystko uknuła. Zawsze robi to samo, zawsze zwala winę na innych, a dzisiaj padło na mnie! - Skrzyźowała ręce i zmarszczyła czoło.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, źe miała rację. Odkąd zaczęłam chodzić na lekcje pianina, Francesca i jej przyjaciele byli dla mnie bardzo mili. Natomiast Ludmiła na ogół zachowywała się jak źmija.
- W takim razie... - zaczęłam nieśmiało. - Nie podoba ci się Tomas?
- Nie - odpowiedziała bardzo szybko Francesca. Po czym ciszej dodała: - A tobie?
- Nie!
Patrzyłyśmy na siebie i w końcu zaczęłyłmy się śmiać. Czułyśmy się duźo swobodniej.
- Przepraszam, źe w ciebie zwątpiłam, Francesco - powiedziałam.
- Nic nie szkodzi, Violu. Ale naprawdę uwaźaj na Ludmiłę. To nie jest dobry człowiek. Poza tym - Francesca uśmiechnęła się psotnie. - podobał mi się twój ubiór aniołka. Uwaźam, źe mogłabyś wprowadzić nowy styl...
I puszczając do mnie oko, zniknęła w korytarzu, źeby pojawić się znów niedługo później w towarzystwie Camili i Maxiego. Wszyscy byli w przebraniach aniołów! Zamurowało mnie. Połowa szkoły patrzyła na nich oniemiała.
- Zainspirowałaś nas! - zawołał wtedy Maxi przy wszystkich, stojąc na środku korytarza.
- Profesor Pablo wyznaczył nam zadanie - mieliśmy wybrać sobie nowy look... i wybraliśmy ten, bo doszliśmy do wniosku, źe jesteś świetna!
Z tych emocji nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Z pewnością mogłam uznać ich za moich przyjaciół!
I rzeczywiście, po tym zdarzeniu skończyły się drwiny na korytarzu.
--------------------------------------------
Hejka!
Nudzicie się w tą ponurą i deszczową sobotę?
Jeśli tak to macie kolejną część rozdziału 5.
Miłego czytania!
BYE! 💕😍😘✋👍

Violetta - W moim świecie (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz