Rozdział 10 cz 2

32 1 0
                                    

Môj ojciec nie uwaźał, źeby to był dobry pomysł. Słyszałam, jak rozmawia z Angie o moim spotkaniu z Leonem, i jak zwykle zachowywał się jak troglodyta.
- Leon podoba mi się bardziej niź ten Tomas - rzekł do mnie. - Ale i tak jesteś za młoda, źeby spotykać się z chłopakiem.
- To po prostu przyjaciel, tato - zaprotestowałam. - I idziemy tylko napić się soku.
- Nie zgadzam się i koniec kropka!
Wtem w mojej obronie stanęła Jade.
- Germanie! Jeźeli kochasz swoją córkę, nie powinieneś podcinać jej skrzydeł. Musisz dać jej więcej swobooooody.
Spojrzałam na nią tak, jakbyśmy się nie znały, a Angie szepnęła mu do ucha:
- Co w nią wstąpiło?
Mój ojciec spojrzał na Angie, potem na Jade i w końcu na mnie.
- Jeśli pozwolę ci wyjść, obiecujesz, źe nie wrócisz późno? - zapytał.
- Obiecuję! Dzięki, tato!
I ruszyłam do Resto Baru biegiem, zanim tato zdąźyłby zmienić zdanie.
Nie wiedziałam jednak, źe restauracja była tak popularna! Gdy przytyłam na miejsce, Leon juź na mnie czekał, ale byli tam równieź Maxi, Camila, Braco, i Francesca przy jednym stoliku; Naty i Andres najlepszy przyjaciel Leona, przy drugim; a w końcu sali - Ludmiła z Tomasem. Wyglądało na to, źe wszyscy byli na randkach... i mieli małą wyobraźnię co do wyboru odpowiedniego miejsca!
- Dobrze, skoro juź tu jesteś, to spróbuj się zrelaksować, OK? - poradził mi Leon. - Spróbuj nie myśleć o nich i skoncentruj się na tym, co naprawdę kochasz: na śpiewaniu.
Wzięłam głęboki wdech i poczułam znaczną ulgę.
- Dziękuję, źe jesteś dla mnie tak miły, Leonie.
Ujął moje ręce.
- Od tego są przyjaciele. Takźe od tego, źeby ci pomóc przezwycięźyć tremę. Czy to prawda, źe nigdy nie śpiewałaś przed publicznością?
Pokręciłam głową, nieco zmieszana.
- Po raz pierwszy w czasie przesłuchania. Nie okłamałam cię, mówiąc, źe się tego obawiam.
- Musisz się uporać ze strachem... - rzekł przyjaciel. - A ja wiem, jak to zrobić!
I zanim mogłam go powstrzymać, podbiegł do malutkiej sceny Resto Barze, włączył mikrofon i skinął na mnie.
- Ten mikrofon jest dla ciebie, Violetto. Spróbuj zaśpiewać.
- Ale nie potrafię! - odparłam, lekko drźąc na całym ciele.
- Jasne, źe potrafisz. Zamknij oczy i stań tyłem. Zacznij śpiewać, a jak będziesz gotowa, to się odwróć.
Nic nie mogłam zrobić, tylko potrząsałam głową i próbowałam się wymigać, ale Leon wepchnął mi mikrofon w dłonie i ustawił się przy klawiszach.
- Śpiewaj - powiedział. - To twoja chwila.
I zacząą grać moją piosenkę. Nie było już wyjścia. Ledwo byłam w stanie oddychać, ale poniewaź stałam odwrócona plecami i patrzyłam na Leona, zaczęłam śpiewać. Pierwsze wersy piosenki "W moim świecie" napełniły mnie energią.
Kątem oka widziałam Tomasa, a to mnie mobilizowało. Lecz przede wszystkim Leon był tą osobą, która mi pomagała, przy której czułam spokój. Z kaźdą chwilą byłam coraz pewniejsza i mój głos stawał się mocniejszy. W połowie piosenki mogłam się wreszcie odwrócić i śpiewać przed wszystkimi. Ludzie klaskali, a mój głos coraz bardziej się wznosił i wznosił.
--------------------------------------------
Hejka!
Oto przedostatnia część rozdziału 10.
Na jutro postaram się napisać ostatnią część.
Miłego czytania 📕
Bye! 💜💕

Violetta - W moim świecie (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz