19.

9 2 1
                                    

Podjęłam decyzję.
Wsiadłam w auto i pojechałam na poczte.
- Dzień dobry, ja po paczkę. - Burknęłam widząc zniechęconego pracownika.
- Imię i nazwisko. - Wychrypiał.
- Natalie Clark. - Powiedziałam równie uprzejmie.
- Do Pani doszły cztery paczki. - Popatrzał na mnie tak, jagby robił mi zaszczyt.
- Aż cztery! No dobrze, poprosze wszystkie.
Podpisałam wszystkie papierki i wyszłam z czterema wielkimi pudłami.

Następnym celem był zoologiczny.

Weszłam do ogromnego sklepu. Wszędzie dało się słyszeć skrzeczenie papug, piszczenie chomików czy ćwierkanie kanarków. Wyciągnęłam moją listę zakupów i wgłębiłam się pomiędzy wysokie półki sklepowe.
Wyszłam z :
Małym, przenośnym legowiskiem
-Dużą i małą poduszką
-Gumową kostką
-Karmą
-Kompletem miseczek
-Dwoma kocykami
-Niebieską obrożą ze skóry.
-Koszykiem zabawek
-Podkładkę pod miski
-Z czterema przekąskami dla czworonogów
- I innymi.
Obładowana zakupami zapakowałam się do auta. Dojechałam do domu i rozpakowałam wszystkie rzeczy. Otworzyłam trzy paczki z akcesoriami dla czworonogów. Dokładnie było tam duże legowisko, przytulny karton z kocykiem w którym zawiozę zwierzaka do domu i kolejna porcja zabawek. Czwarta pozostała znakiem zapytania, ale potem ją otworzę.
Wszystko starannie ułożyłam i pojechałam do prywatnej hodowli psów.

Budynek był eleganckią willą z wielkim ogrodem. Zadzwoniłam do drzwi i po chwili otworzyła blondynka o gęstych zakręconych włosach i niebieskimi oczami. Stała jak wryta przed drzwiami. Ubrana była w miniówkę do połowy ud i w wysokie pończochy. Wyglądała jak typowa dziwka.
- W jakiej sprawie ? - burknęła.
- W sprawie psa. - odpowiedziałam promiennie co ją trochę zbiło z tropu.

Uchyliła niechętnie drzwi i wpuściła do środka. Od razu usłyszałam piski szczeniaczków a w progu przywitał mnie duży, czekoladowy pies. Po krótkiej zabawie z ( jak się okazało ) Miley ( czyli czekoladowym psem ) weszłam w głąb białego wnętrza. Po prawej wielka kuchnia, na przeciwko wygodna, biała kanapa na której ktoś oglądał TV i wszędzie pełno psów. Blondi schowała się w łazience a osoba od TV nie reagowała na wołanie zapewne jego dziwkarskiej dziewczyny. Kiedy ja tarmosiłam wszystkie te słodziaki znowu rozległ się krzyk.
- Kurwa, rusz się stara krowo i pokaż jej psy ! - Krzyczała z łazienki blondi.
- Dobra, chodź to ci pokaże szczeniaki Miley. - Powiedział tym razem do mnie.
Wstałam z podłogi i przyjrzałam się wysokiemu mężczyźnie w dresach, opinającej umięśnione ciało bokserce i luźnej bluzie. Był przystojny.
- Natalie ?! - Krzyknął uradowany. Niemożliwe, to jest Tom ?! W garniturze wygląda zupełnie inaczej.
- Tom ! - Już byłam w szczelnym uścisku słysząc jego serdeczny śmiech.
- Zaraz, czyli to była Emily ? - Mina mi zrzędła..
- Tak, chodź już to pokaże ci psy.

Te cztery czekoladowe szczeniaczki były sto razy słodsze od tych w salonie. Jeden był czekoladowy z oklapniętymi uszami i spał sobie na wielkiej poduszce. Drugi był mniejszą kopią mamy. Trzeci był czekoladowo-mleczny, ale najmniej urodziwy. Czwarty leżał w kącie a był naprawdę śliczny. Był cały koloru mlecznej czekolady a tylko wokół oka miał białą plamkę. Uszy lekko podnosiły się, a jego piękne oczka wpatrywały się we mnie.
- Tom, nie na opcji. Biorę tego. - Uśmiechnęłam się wskazując czwartego pieska.
Po tej niezręcznej godzinie spędzonej z Emily i Tom'em wyszłam z przytulnym pudełkiem z czterołapną ( sama wymyśliłam xd ) zawartością.

W domu zapoznałam się z nieśmiałym, narazie bezimiennym pieskiem. Tom powiedział, że wszystkie są na początku nieśmiałe, więc jakoś mnie to nie martwiło.
- Chris! - Krzyknęłam do uchylonego okna naprzeciwko.
Po chwili pojawił się w oknie znajomy mi brunet z rozczochraną czupryną i i serdecznym uśmiechem.
- Stęskniałaś się? - Zapytał szarmancko.
- Patrz co mam! - Uśmiechnęłam się i uniosłam zwierzaka do góry.
- O boże! Masz psa ? Jak się nazywa ? Pies czy może wolisz suki? - Śmiał się Chris.
- Nie ma jeszcze imienia, to jest pies, chamie. - Teraz ja też się śmiałam.
- Nazwij go Chris!
- Co ? Przecież, to ty jesteś Chris! - Odpowiedziałam.
Właściwie, mogłabym bym tam go nazwać, ale zazwyczaj nikt sobie nie życzy aby pies nosił jego imię.
Odpowiedzi nie uzyskałam.
- Niech będzie - Chris. - Uśmiechnęłam się niepewnie a w zamian przyjaciel posłał mi uśmiech.

Love I Mean ♥♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz