Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego wcześniej się nie domyśliłam? Faktycznie źle się czułam, ale nie wiedziałam, że mogę być w ciąży. Zadbałabym, chodziła do ginekologa.
-Judyta to się zdarza, nie myśl o tym- Hana siedzi obok mnie i też patrzy na plac zabaw.
-Hana, straciłam dziecko. To ból mimo wszystko- nie mogę sobie darować, że wcześniej nie domyśliłam się, że jestem w ciąży.
-Będziesz miała ich jeszcze całą gromadkę. - Hana kładzie mi głowę na ramieniu. Dobrze mieć taką przyjaciółkę. Z Markiem nie widziałam się tydzień, pojechał do Francji. Był bardzo oszołomiony całą sytuacją.
-Boje się o Marka. Był taki rozczarowany i chyba wystraszony.
-Jesteście młodzi. Judyta weź się w garść. Znalazł się kupiec na hotel? -Hana sprowadza mnie na ziemię.
-Tak. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Marek wystawił swój dom na sprzedaż. Hana jedz z nami. Wyprowadź się stąd tak jak my. Nic Cię tutaj nie trzyma. - zachęcam przyjaciółkę do wspólnej ucieczki.
-Wiesz kiedy byłaś w szpitalu, myślałam nad tym. Piotrek jest za. Przejrzałam w internecie oferty pracy i jakiejś mieszkanka do wynajęcia. Jest w czym wybierać- jestem szczęśliwa, że przyjaciółką chce jechać razem z nami.-Słyszałaś? Brown sprzedał hotel! I co teraz będzie? Znowu zmiany. - Kamila dopada mnie przy wejściu do hotelu.
-Co Ty mówisz? Ja i tak odchodzę, przecież wiesz. - ciężko mi zostawić tutaj swoje wspomnienia z 3 lat pracy, ale tak musi być. Udaje głupią, że nic nie wiem.
-Judyta dlaczego? Naprawdę masz potrzebę wyprowadzić się do obcego miasta?
-Potrzebuje tego. - Widzę na twarzy Kamili smutek. Szkoda mi tej znajomości, ale to już postanowione.
Na nocnej zmianie nie mogę się skupić na zrobieniu raportu, ciągle myślę o dziecku i o Marku. Nie odzywa się do mnie przez ponad tydzień. Zaczynam się martwić. Otwieram kontakty w telefonie i szukam numeru do Marka. Wybieram numeru, ale włącza się automatyczna sekretarka. Cóż pozostaje mi czekać.
Do domu wracam zaraz po 8 rano. Przez te ostatnie wydarzenia mój dom zamienił się w istny burdel. Parze sobie mocną kawę i przebieram się w wygodne dresy. Porządki zaczynam od łazienki, później zabieram się za kuchnię. Kładę się na chwilę i odpływam w sen.
Dźwięk telefonu.
Zaspania wstaje i biegnę do telefonu.
-Halo?
-Cześć. Masz chwile?- Kamila z przerażeniem w głosie wybudza mnie momentalnie.
-Co się dzieje? - pytam przestraszona.
-Słyszałaś? Brown próbował popełnić samobójstwo!
-Marek?
-Jesteście na Ty?
-Gdzie on jest i skąd wiesz?
-Orzeł mówił. Znaleźli jego samochód w lesie za Warszawą, podobno nabrał się jakiś prochów. Policja zadzwoniła do hotelu, że poszukuje kontaktu do rodziny, ponieważ nie znaleźli przy nim telefonu. - wszystko układa się w całość. Matko Boska. Muszę zacząć działać.
-Dzięki Kamila! - co się dzieje w moim życiu?-Pani Judyto dzień dobry.
-Dzień dobry. Gdzie leży Brown? Wie Pan? - zasypuje menadżera pytaniami.
-Na Barskiej. - odpowiada zaskoczony.
-Dzięki.- rozłączam się szybko i pędze do samochodu.
Do szpitala dojeżdżam po 40 minutach. W okienku próbuje dowiedzieć się gdzie leży Marek.
-Przepraszam a Pani z rodziny? - pyta pielęgniarka.
-Nie, to znaczy to mój partner. - dukam zestresowana.
-Niestety ja nie mogę udzielić Pani takiej informacji. - kobieta rozkłada bezradnie ręce.
-Ja...rozumiem.. proszę tylko mi powiedzieć, będzie żył? - czuję jak łzy napływają mi do oczu.
-Będzie. Stan jest stabilny. Niedługo powinien się wybudzić. - głos zza pleców sprowadza mnie na ziemię. Przede mną stoi wysoka brunetka około 50 lat.
-Przepraszam, a Pani to kto?
-Mama Marka, Magdalena Brown a Ty zapewne jesteś Judyta. - wyciąga do mnie rękę. Odwzajemniam uścisk.
-Przepraszam. Proszę mi pokazać gdzie on leży. - kobieta prowadzi mnie przodem. Za szklaną szybą widzę Marka, który leży pod aparaturami i śpi. Jest posiniaczony.
-Co się stało? - pytam łkając.
-Ktoś na stacji benzynowej dosypał mu proszków nasennych do kawy o którą prosił, bo musiał skorzystać z toalety. Chciał pojechać do swojego domu i usnął za kierownicą. Wjechał w las i tam się rozbił. Policja robi dochodzenie, prawdopodobnie to nie było przez przypadek. - mama Marka ociera łzy. Dopiero teraz zauważam jak podobny jest Marek do mamy.
Oszołomiona całym wydarzeniem jadę do domu. Nie mogę w to uwierzyć. W domu wstawiam wodę na herbatę i włączam tv.
Zastanawiam się dlaczego to właśnie mnie i Marka muszą spotykać takie rzeczy. Nagle dostaje olśnienia.
-Halo Judyta, co tam?
-Hana, daj mi numer do Roberta.
-Co Ty knujesz?
-Dasz? Powiem Ci po wszystkim. Marek miał wypadek. -mówię roztrzęsiona.
-Jak to? Co się stało?
-Wyślij mi numer. - rozłączam się.
CZYTASZ
Niebezpieczne pożądanie
RomanceOna recepcjonistka po przejściach szukająca szczęścia. On przystojny szef hotelu pragnący uczuć. Połączy ich seks czy coś więcej ?