10

6.7K 145 9
                                    

Trzy dni odchorowywałam imprezę z dziewczynami. Przez ten czas zdążyłam się urządzić i pouzupełniać swoją szafę. Od napisania maila do Marka mija piąty dzień, a ja nawet nie włączyłam laptopa od tamtej pory. Dziś poniedziałek, więc tak jak postanowiłam, wyślę CV do dwóch hoteli. Do sypialni przebijają się promyki słońca. Wstaje, a za oknem widzę roześmiane dzieci, które bawią się na placu zabaw.
-Moje dziecko też mogło się tak bawić. - mówię sama do siebie. Odganiam myśli o dziecku, składam pościel, którą wnoszę na balkon i wstawiam wodę na kawę. Dzisiaj na śniadanie zjem płatki owsiane z arbuzem, bananem, nektarynką i mieszkanką studencką. W międzyczasie wybieram numer do Hany. Odbiera po trzech sygnałach.
-Cześć. Fajnie, że dzwonisz. Miałam się odezwać. Co słychać? - Hana pyta z radością.
-Dobrze i niedobrze. Jak wiesz żałuję mojej głupoty. Tak to wszystko po staremu. Ogarnęłam mieszkanie i właśnie planuje szukać pracy. Kiedy przyjeżdżasz? - pytam zalewając kawę.
-Złożyłam wypowiedzenie w sobotę, to mieszkanie w Twoim bloku jest aktualne bo dzwoniłam. Powinnam być w czwartek. -mówi Hana.
-Świetnie. Będę czekać na Ciebie. Co więcej?
-Hotel sprzedany. Marek Cię szuka.- mówi cicho.
-Powiedziałaś mu? - pytam z niepokojem.
-Nie. Dobra kochana, ja kończę bo musze lecieć jeszcze do spółdzielni. Całuje. Pa- rozłącza się.
Otwieram laptopa i przeglądam pocztę elektroniczną. Dwie wiadomości w skrzynce odbiorczej od Marka. Otwieram pierwszą.
"Witaj kochanie,
Bardzo mi przykro, że podjełaś decyzję o wyjeździe beze mnie. Przepraszam, że się nie odzywałem, ale spanikowałem na wieść o ciąży. Chyba nie byłbym gotowy być ojcem teraz.
Nie przekreślaj nas. O słowach mojej mamy nic nie wiedziałem, ale rozmawiałem z nią. Kochanie powiedz mi gdzie jesteś, bo chce z Tobą porozmawiać.
Marek. "
Nie wiem co robić. Otwieram drugą wiadomość.
"Kochanie,
dlaczego zmieniłaś numer telefonu? Odezwij się do mnie. Nie zostawiaj mnie. Liczę, że się odezwiesz. Hana nie chce mi powiedzieć gdzie jesteś. Daj szansę na rozmowę. "
Czy ja tego właśnie chcę? Rozmawiać? Wracać? Jedno jest pewne, pragnę go.

Trzy sygnały, cztery..
-Marek Brown, słucham. - cóż za powaga w głosie.
-Hej. - mówię nieśmiało.
-Kochanie! Gdzie Ty jesteś? Spotkaj się ze mną. - jego głos robi się momentalnie troskliwy.
-Nie mogę i nie wiem czy chce..
-Gdzie jesteś? Hana powiedziała mi, że w Rzeszowie mieszkasz. Na jakiej ulicy? - to wredna małpa.
-Nie mogę Marek. - mówię z żalem.
-Powiedz. Proszę powiedz bo oszaleje. - słychać w jego głosie załamanie.
-Symfoniczna, blok naprzeciwko parku. Mieszkanie numer  7. - rozłączam się.
Po co ja to zrobiłam? "Bo go kochasz" podpowiada mi mój głupi rozum. Dzwoni domofon. Od naszej rozmowy minęło 2,5 godziny. Wciskam guzik, który otwiera drzwi.
Dzwonek do drzwi. Otwieram niepewnie. Bukiet róż szybko ląduje na podłodze. Marek łapie mnie szybko i przytula mocno do siebie.
-Nie rób tak więcej kochanie. Nie uciekaj mi.- wtula się we mnie mocno. Czuję jak jego łza zamoczyła mi koszulkę.
-Przepraszam. Marek kocham Cię. - całuje go w szyję. Odwzajemnia pocałunek.
Odpycham go delikatnie.
-Porozmawiajmy. - mówię cicho. -Chcesz kawy?
-Poproszę. A i te kwiaty to dla Ciebie. Proszę i przepraszam. - Marek podnosi bukiet z podłogi.
-Dziękuję, są piękne. Wstawię je do wazonu.

-Judyta, przeraziła mnie ta ciąża. Ledwo się znamy i wpadka.
-Ale jej nie ma. Ledwo się znamy a Ty chcesz budować wspólny dom. Mnie właśnie ta wizja przeraziła. To wszystko za szybko się działo i może się dzieje. Nie znamy się tak dobrze. - mówię szczerze.
-Wiem. Chciałbym mieć Ciebie na wyłączność. Masz rację, musimy się lepiej poznać. Te wszystkie wydarzenia, które działy się w ostatnim czasie dały mi do zrozumienia, że mało o sobie wiemy. -Marek patrzy w moje oczy. Nie tak wyobrażałam sobie mój kolejny związek. Na pewno nie chciałam żeby zaczął się od seksu.
-W łóżku dobrze się znamy, ale w życiu już mniej. Możemy ze sobą zamieszkać, poznać się i później wszystko wyjdzie w czasie. Marek na tym to wszystko polega.
-Wiem. Dobrze. Zamieszkajmy razem. - całuje moją dłoń.
-Co z Robertem, wiesz coś? Tak mi głupio..- spuszczam głowę.
-Ja wtedy u niego byłem.
-Po co?
-Żeby dał Ci spokój. Chciał pieniędzy, które mu jesteś winna. - moje serce bije jak oszalałe.
-Jakie pieniądze?
-Za samochód? 2 tysiące. - dostaje olśnienia. Faktycznie pożyczyłam od niego te pieniądze, ale je oddałam.
-Ja mu dawno je oddałam. Jemu zawsze chodziło o pieniądze. Ehh.. co za człowiek. - opieram się o stół.
-Chciałabym mieć od niego spokój.
-Aresztowali go. Sprawa będzie za 4 tygodnie i sąd wyda wyrok. -Marek myje kubki po wypitej kawie.
-Może w końcu zaczniemy żyć spokojnie i normalnie. -stwierdzam.
-Moja mama chciała z Tobą porozmawiać. - Marek przysiada się bliżej mnie.
-Nie wiem czy ja chcę.
-Pozwól jej wszystko wyjaśnić. Wtedy była w szoku. Przytłoczyło ją to wszystko.
-Pomyślę. Muszę ugotować coś na obiad. Masz na coś ochotę?  - pytam.
-Może zjemy na mieście? 
-Znam fajną restaurację. 

Cielęcina z suszonymi pomidorami w sosie migdałowym to jest to na co mam ochotę.  Do tego opiekane ziemniaczki z boczkiem i cebulką i grillowane warzywa.
-Jak dalej sobie to wszystko wyobrażasz? - pytam Marka spożywając posiłek. 
-Zamieszkamy razem, kupię tutaj mieszkanie albo jakiś apartament. Dalej zobaczymy. 
-Nie ma "zobaczymy". Określ się co chcesz dalej robić- mówię z wyrzutem. 
-Hotel sprzedany z różnych względów,  zresztą i tak nie mieszkał bym w Warszawie. Chce kupić pod Rzeszowem hotel, który podupada. Mały hotelik na dość dużej działce, dwu gwiazdkowy, praktycznie nikt tam nie przyjeżdża.  Chciałbym zrobić remont i od czarować to miejsce.
-Masz zdjęcia? Chętnie zobaczę co to za hotel. - mówię upijając łyk kawy.  - A po za tym mieszkamy narazie tutaj gdzie wynajęłam. Przecież to ładne mieszkanie. Skoro chcesz remontować ten hotel to potrzebne są na to pieniądze. 
-Masz rację, wziąłem ze sobą wszystkie rzeczy. Może mnie pomieścisz. A zdjęcia pokaże Ci w domu. - Marek daje znać kelnerowi i reguluje rachunek. 
-Idziemy na spacer? - proponuję.
-Jasne. Pokaż mi to urocze miasto.
-No to chodź. Biorę go za rękę. 

-Tutaj kiedyś były pyszne domowe lody. - pokazuje Markowi kamienicę,  gdzie Pan Henio miał przepyszne lody.
-I co się stało? - z zaciekawieniem przygląda się kamienicy. 
-Pan Henio zmarł, syn w Ameryce,  sprzedał i tak jak widzisz. Bar szybkiej obsługi.  - bardzo często Pan Henio dawał nam z dziewczynami lody za darmo.  Lubiałam go, bo był bardzo sympatycznym człowiekiem. 
-Judyta co z Twoją pracą? -Marek obejmuje mnie w pasie i idziemy dalej.
-Dzisiaj złożyłam CV do dwóch hoteli.  Może uda mi się zdobyć tam pracę.
-Trzymam za Ciebie kciuki skarbie- daje mi całusa. 

Wieczorem porządkuje rzeczy Marka kiedy on w tym czasie robi kolację. Zapach ziół toskańskich roznosi się po całym mieszkaniu.
-Kolacja gotowa. Chodź już. Jutro to dokończysz. -Marek bierze mnie za rękę i prowadzi do kuchni. 
-Mmm, pachnie świetnie.- mówię uśmiechnęta. 
-Kurczak w ziołach toskańskich, pieczony w sosie serowym. -Marek nakłada na talerze.
-Pyszny. Dobrze gotujesz. 
-Dziękuję.  Na pewno nie lepiej niż Ty.
-A tam. Ja gotuje, bo lubię.
-To fajnie. 

Po zjedzonej kolacji idę do łazienki wziąć szybki prysznic. Wchodzę pod ciepłą wodę i odprężam się. 
-Mogę i ja?- Marek wchodzi nago do łazienki.
-Chodź. - postanowiłam sobie, że nie będziemy się kochać przez 2 tygodnie, ale nie mogę mu się oprzeć.
-Daj umyje Cię- Marek staje za mną i myje mnie delikatnie gąbką. Później rzuca ją i masuje mnie rękami. Od tyłu masuje mi piersi, czuję jak budzi się we mnie pożądanie. Dociera do mojej myszki i delikatnie palcami  ją masuje. Przechodzi mnie dreszcz podniecenia, gdy Marek zaczyna całować mnie po szyi. 
Woda spływa po nas, a nasze ciała robią się bardziej rozpalone.  Teraz zamiana ról, ja masuje jego ciało, a po chwili robię mu loda. Jest duży i gotowy by przyjąć moje pożądanie. 
Marek bierze mnie na ręce i delikatnie we mnie wchodzi. 
-A prezerwatywa? - pytam.
-Wyjmę przed czasem. - zatapia się w moich ustach.  Unosi mnie raz lekko, a raz mocno. Pojękuje.  Bierze mnie od tyłu na stojąco. Ochota na seks rośnie coraz bardziej. 
-Pierdol mnie mocno. - Marek wykonuje polecenie. Krzyczę z podniecenia, a razem ze mną Marek.  Dochodzę,  jestem w siódmym niebie, oblewam swoim pożądaniem penisa Marka. Za chwilę on szybko wychodzi ze mnie i czuję jak ciepła sperma cieknie po mojej nodze. Opieramy się o ścianę.  Jesteśmy wykończeni.

Niebezpieczne pożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz