Czekając na spotkanie z Haną, Judyta denerwowała się jaki widok przyjaciółki zastanie. Po chwili drzwi się otworzyły i do sali weszła Hana. Była szczupła, a twarz miała smutną.
Judycie po policzku spłynęły łzy. Bez słowa Hana podeszła do niej i wzięła ją w ramiona. Zaczęła głośno szlochać.
-Już dobrze... Jestem przy Tobie. - Judyta głaskała ją po głowie.
-Co Ci odwaliło? Dlaczego nie przyszłaś do mnie i nic mi nie powiedziałaś?
-Judi to stało się tak szybko.. Nie chciałam Cie martwić... Byłaś w kiepskim stanie.. Lekarz powiedział, że straciłam dziecko. Piotrek był w szoku dlaczego mu nie powiedziałam. I wtedy powiedziałam mu prawdę... A on... Och Judyta załamałam się. Próbowałam mu to wyjaśnić, nie chciał słuchać. Nałykałam się tabletek.... No i wylądowałam tutaj. Za tydzień wychodzę. Odzywał się do Ciebie?
-Hania przykro mi. Mówiłam, że powinnaś mu wcześniej o tym powiedzieć.. Z Piotrem nie rozmawiałam, ale napisałam do niego maila. Ma wyłączony telefon. Marek mówi, że on nie wie, że Ty tu jesteś...
-Nie chciałam żeby wiedział... - Hania smutno spojrzała przez okno. W jej oczach malował się strach. Po chwili ocknęła się.
-Hej, ale jak Ty się czujesz? Wyglądasz dużo lepiej. - jej uśmiech był blady.
-Ja czuję się dobrze. Boli mnie kręgosłup, chodzę już sprawnie i mam nadzieję, że niedługo wrócę do pełnego zdrowia. Hania martwię się o Ciebie. - podeszła do niej i mocno ją przytuliła. - Wszystko się ułoży. Tylko nie rób takich głupot. Piotrek wróci do Ciebie, ale Ty musisz być fair. Dasz radę. Masz mnie..
-Judyta dziękuję.. Dobrze, że jesteś. - Stały w objęciach kilka dobrych minut kiedy wszedł lekarz i ogłosił koniec widzenia.Wracając do domu nie powiedziała ani słowa do Marka. Była zaskoczona tym do jakiego stanu doprowadziła się jej przyjaciółka.
-Musimy porozmawiać. - głos Marka brzmiał poważnie.
-O czym?
-O tym co się stało. Jest coś co powinnaś widzieć. - Judyta przestraszyła się na te słowa. Do głowy przychodziły jej różne myśli, ale pierwszą z nich była zdrada.
-Chodzi o Margaret.
-Ale ja już złożyłam wyjaśniające wydarzenia.. Przecież nie wiedziałam, że to ona.
-Margaret nie żyje. - powiedział Marek beznamiętnie. Judyta w głębi duszy poczuła ulgę, ale strach nadal jej nie opuszczał.
-Co się stało i kiedy?
-Wczoraj wieczorem dostałem wiadomość, że Margaret popełniła samobójstwo. Prawdopodobnie w celi. Nic więcej nie wiem. Nie chciałem wczoraj psuć Ci humoru.
Margaret nie żyje. To koniec koszmaru jaki ją spotkał. Już więcej nie będzie się bała, nie będzie myślała, że ktoś ją śledzi i chce ją zabić.
- Teraz wiem, że jesteś już bezpieczna i nic Ci nie grozi. - Marek wziął dłoń Judyty i złożył na niej pocałunek. Na jego twarzy było widać spokój.
Kiedy dojechali pod blok Piotrek stał oparty o swój samochód i najwyraźniej czekał na nią i Marka. Na jego twarzy było widać smutek.
-Hej. Jak się czujesz? - Piotrek ostrożnie objął Judyte.
-Cześć. Dobrze, dziękuję. Jestem zaskoczona Twoją wizytą. Szczerze to nie myślałam, że przyjedziesz.
-Chciałem z Tobą porozmawiać. - spuścił głowę.
-To zapraszam na górę.
Marek rozumiejąc sytuację zostawił ich samych. Po półtorej godziny rozmowy Judyta była zadowolona, że przekonała Piotrka aby wybaczył Hanie. Jednocześnie była zła, bo to on był powodem pobytu w szpitalu Hanii. Wiedziała, że potrzebuje go teraz. Piotrek jej obiecał, że zaopiekuje się nią najlepiej jak będzie mógł.Dwa miesiące później
Dom był piękny. Taki jak sobie wymarzyła. Był drewniany i miał dużą werande. Choć w środku nie było jeszcze nic zrobione to z wierzchu wyglądał pięknie. Judyta odzyskiwała siły z dnia na dzień.
Zaczęła nawet jeździć samochodem, co bardzo zaskoczyło Marka, który bał się o nią.
-Marek ja chcę wrócić już do pracy. Nie chcę już siedzieć w domu, bo oszaleje. - zaczęła Judyta kiedy jechali do hotelu.
-No dobrze, będę miał Cię na oku. Tylko że, nie możesz się przemęczać.
-Nie będę obiecuję. - Judyta wychyliła się w stronę Marka i pocałowała go w policzek.Od czasu kiedy Margaret popełniła samobójstwo Judyta i Marek żyli swobodniej nie obawiając się co będzie się działo dalej. Ich plany na przyszłość zaczęły się realizować a tuż za miesiąc mieli się pobrać w kameralnym gronie.
Hana odzywskiwała siły z dnia na dzień. Jej zdrowie psychiczne pozwoliło jej na powrót do pracy i realizowanie się w tym o czym marzyła od dziecka. Być może właśnie te wydarzenia, które zamieszały w jej życiu pokazały jak życie potrafi być kruche. Życiem trzeba się cieszyć codziennie.Judyta przeglądając dokumenty zastanawiała się czy Pola przyjedzie na jej ślub. Judyta od kilku dni nie mogła się do niej dodzwonić. Martwiła się jak nigdy dotąd.
-Cześć mamo. Co u Was?
-Cześć córeczko. U nas wszystko w porządku a u Was co tam? Jak Ty się czujesz? - mama jak zawsze zmartwionym głosem dopytywała ją jak się czuje.
-Mamo ja czuję się już dużo lepiej, codziennie Ci to powtarzam. Wszystko jest okej. Naprawdę. Mamo powiedz mi czy Pola się do Was odzywała? Od kilku dni nie odbiera telefonów ode mnie.
-Też nie mamy z nią kontaktu. Martwi nas to, ale dzwoniliśmy do Huberta i mówił, że u nich wszystko jest okej. Mam dziwne przeczucia Judytka... - mama załamała głos.
-Nie martwmy się na zapas mamuś. Zadzwonię do Huberta i porozmawiam z nim jeszcze. Trzymaj się i pozdrów tatę - Judyta rozłączyła się i czuła dokładnie to samo co jej mama. Czuła niepokój, że coś się stanie. Bała się tej myśli po tych wydarzeniach, które ją spotkały w ostatnim czasie. Kochała Marka, ale bała się, że życie z nim może być pełne niebezpieczeństw. Nie chciała tak myśleć, ale ten natłok zdarzeń sam jej wbijał takie rzeczy do głowy. Kochała Marka i pragnęła go z wszystkich sił.
O godzinie piętnastej wyjechała z hotelu na zakupy. Pomyślała, że wynagrodzi Markowi ten czas, który jej poświęcił kiedy ona ledwo chodziła. Postanowiła wykorzystać czas kiedy Marek pojechał na budowę ich domu i przygotować mu pyszną kolacje, ale cały czas czuła niepokój. Nie wiedziała czy był on spowodowany dokładnie tym, że Pola nie odzywała się do nich czy tym że ma wątpliwości co do Marka. O tym drugim wolała nie myśleć.Kurczak dochodził w piekarniku gdy Judyta kończyła się malować. W tym samym czasie do domu przyszedł Marek.
-Cześć skarbie, jak Ty pięknie wyglądasz i coś tu pięknie pachnie! - ucałował ją w usta.
-Przygotowałam nam kolacje, chciałabym Ci podziękować za wszystko dzisiejszego wieczoru. - kokieteryjnie podeszła do niego i ucałowała go w szyję. Marek zadrżał.
-Hm. Brzmi ciekawie. Głodny jestem - spojrzał na nią z pożądaniem. Kusa sukienka, którą dzisiejszego wieczoru Judyta założyła przykuwała Marka uwagę. Widziała jak to na niego zadziała.
-Usiądź. Zaraz podam kolację. - podeszła do piekarnika i wyłączyła go. Nie wytrzymała. Odsunęła stół i usiadła okrakiem na Marka. Ten zaskoczony złapał ją mocno i zaczął ją całować.
Judyta goniona pożądaniem zaczęła rozbierać Marka. Kiedy jego penis wydostał się ze spodni uklękła przed nim i zaczęła się nim zabawiać. Lizała go z dokładnością, masując jądra Marka. On zaś gładził ją po rękach, zaskoczony tym wybuchem namiętności, twardniał z sekundy na sekundę. Judyta starannie ssała jego męskość, po czym wstała i rozebrała się. Stała przed Markiem naga i powoli ssąc swojego palca przesuwała drugą ręką po swoim ciele. Pod jej dotykiem sutki momentalnie stwardniały, a cipka zrobiła się wilgotna. Powolnym krokiem podeszła do ukochanego i powoli zaczęła go dosiadać. Poruszała się bardzo powoli co doprowadzało Marka do szaleństwa. Zaczął ją całować a rękami próbował ją pośpieszać. Judyta jęczała i nie mogła opanować kolejnej fali swojej rozkoszy. Marek podniósł ją i położył na stole, zdecydowanym ruchem wszedł z nią zaczął mocno ją pieprzyć. Ze stołu spadła szklanka, ale to było nieważne. Judyta głośno błagała o więcej i mocniej. Po kilku minutach Marek szczytował nie mogąc złapać tchu. Tak bardzo kochał ją i jej ciało.-Musisz się oszczędzać, nie możesz się tak forsować- Marek zaczął rozmowę po kolacji jaką przygotowała Judyta .
- Nie robię nic takiego co by mnie bardzo zmęczyło, a poza tym już mamy prawie trzy miesiące od mojego pobytu w szpitalu i czuję się już na prawdę dobrze. - nie lubiła takiej nadopiekuńczości jaką jej fundowała rodzina przez ostatnie trzy miesiące. Bardzo doceniała to, że rodzina się o nią martwi, ale chciała już sama zajmować się wszystkim jak kiedyś.
-Bardzo to doceniam, że wszyscy się tak o mnie martwicie, ale już sama z wszystkim sobie poradzę, ok? - Judyta spojrzała na Marka. - Okej okej- Martwi mnie to, że Pola nie odbiera telefonów, mam złe przeczucia.
- Judytka ona jest dorosła, może nie ma czasu. Na pewno się odezwie jak tylko będzie miała okazję do tego. - wziął jej rękę i przyłożył do swoich ust. - Nic się złego już nie stanie, masz paranoje po tym wszystkim co się wydarzyło. Uspokój się. Chodź weźmiemy razem kąpiel. Dobrze Ci to zrobi. - Judyta zgodziła się, choć w głębi duszy czuła, że coś jest nie tak. Bała się myśleć co może się jeszcze złego stać w jej życiu. Miała dosyć tego wszystkiego co działo się wokół niej w ostatnim czasie.
![](https://img.wattpad.com/cover/40189052-288-k357908.jpg)
CZYTASZ
Niebezpieczne pożądanie
Storie d'amoreOna recepcjonistka po przejściach szukająca szczęścia. On przystojny szef hotelu pragnący uczuć. Połączy ich seks czy coś więcej ?