*Brooklyn's POV*
To zawsze było moim największym marzeniem o, którym nigdy nawet nie miałam odwagi śnić. Moi rodzice byli zbyt opiekuńczy, nie mogłam być poza domem po godzinie 20:30, nigdy nie mogłam jechać nigdzie poza miasto, nie mogłam mieć chłopaka ani żadnych przyjaciół bez średniej powyżej 5.0. Czyli nietypowe zdecydowanie lekkomyślnie wychowanie. Zero zaufania od strony rodzicow i zero szans i okazji do wykazania się.
Nie wierzyłam własnym oczom. Myślałam, że to jakiś żart i, że zaraz wszystko zniknie ale to działo się naprawdę. O to chodziło od samego początku.- Podoba się? - zapytał mój tata, a ja zwyczajnie się popłakałam. Łzy leciały z moich oczu w przerażająco szybkim tempie przy czym trzęsłam się na samą myśl, że zobaczę ich i będę kilka metrów od osób, które wykreowały mnie. Stworzyły mnie i ukształtowały mój charakter przez ostatnie kilka lat. To może wydawać się głupie, że obce mi osoby mogły dać mi więcej niż ktokolwiek inny na świecie ale do póki sie tego nie doświadczy - nie zrozumie się tego. Rodzice - no cóż... częściej ich nie ma niż są. Przyjaciele nie wchodzili w gre, a tym bardziej jakikolwiek chłopak. Bałam się złamać jakiekolwiek zasady więc zostałam odrębną grupą ludzi niż Ci popularni i bardzo towarzyscy. Zostałam nikim.
W takich momentach ludzie nie wiedzą co robić. Czy biec jak najszybciej żeby przeżyć jak najwięcej czy dziękować osobom dzięki, którym mogę to zrobić. Jak na zawołanie usłyszałam trzy magiczne słowa i wybiegłam z auta z prędkością światła zajmując miejsce obok wcześniej przeze mnie nazwanych ,,zdesperowanych nastolatek''
- Bawcie się dobrze-
----------------------------------
*Jack's POV*Siedziałem na swoim łóżku i nagle usłyszałem głos Sammy'ego.
-Jesteśmy już w Dublinie! - krzyknął Sam. - Jak chcecie to możecie teraz wyjść do fanek, bo jest ich tu od cholery, a jeśli nie to macie dużo czasu, bo jest dopiero 11.
Gilinsky chciał zostać jeszcze w busie z Madison. Siedzieli od dobrych 20 minut w łazience i ja naprawdę nie chciałem się nawet zastanawiać nad tym co tam robią.
Postanowiłem jako jedyny wyjść na zewnątrz.
Ubrałem swoją szarą bluzę i założyłem kaptur, gdyż w Dublinie tego dnia miało być bardzo zimno. Zszedłem po schodach do wyjścia z busa i od razu zostałem otoczony krzykami wszystkich dziewczyn wokół, które nie mogły przejść dalej, bo ochroniarze naprawdę dobrze wykonywali swoją pracę. Wszystkie miały na sobie kurtki, a niektóre nawet koce termoochronne, co świadczyło o tym, że są tutaj naprawdę bardzo długo.
- Zakocham się - mruknąłem sam do siebie i zacząłem się rozglądać.
-------------------------------------------------------------
*Brooklyn's POV*
Siedziałam na zimnym chodniku próbując ogrzać się rękami, gdyż jedyne co wzięłam ze sobą to marna koszula, która nie dawała mi ani trochę ciepła. Wszystkie dziewczyny były w kurtkach i bluzach więc mogły bez trudu stać pod barierkami, a ja w tamtym momencie zamarzałam siedząc pare metrów od nich na lodowatym asfalcie.
Nagle usłyszałam naprawdę głośne piski i zdałam sobie z tego sprawę, że któryś z nich wyszedł z busa ale nie ruszyłam się z miejsca tylko bacznie obserwowałam sytuacje. Bylo mi zbyt zimno.
Nagle zobaczyłam Johnsona wychylającego się zza pojazdu. Moje serce biło jak szalone, gdyż pomimo wszystkich ,,ustaleń'', że to Gilinsky jest tym lepszym Jackiem - ja zawsze patrzyłam na JJ jak na obrazek. Był dla mnie wszystkim, co mam ale z drugiej strony w podświadomości chciałam kopnąć się w twarz.
- Przypominam Ci Brooke, że On nie jest Twój. - wymamrotałam bezsensownie wciąż obserwując jak człowiek, którego kocham bezgranicznie stoi parę metrów ode mnie i jest molestowany psychicznie ( a nie raz fizycznie ) przez naprawdę przerażające nastolatki.
Chciałabym spróbować chociażby dotknąć jego idealnych włosów, popatrzeć przez sekundę w jego piękne niebieskie jak morze oczy, przytulić jego drobne ciało ale wszystkie moje plany strzelił chuj kiedy przypomniałam sobie, że zamarzam.
Pieprzyć Cię Brooklyn. Sama jesteś sobie winna
CZYTASZ
Brooklyn Baby | Jack Johnson
Fanfiction,,Myślę, że jesteśmy jak ogień i woda Jesteśmy niczym wiatr i morze Ty płoniesz, ja stygnę Ty straciłeś wzrok, a ja widzę''