6

598 52 4
                                    

*Jack's POV*

Co robić w sytuacji kiedy poznajesz nieznajomą dziewczynę siedzącą na chodniku i najprawdopodobniej zamarzającą przez tą kurewską pogodę, a setki dziewczyn przyglądają się tobie?

Powiedzcie mi, bo ja za cholerę nie wiem co zrobić. 

Nie zostawię jej tutaj i nie wrócę do busa, bo byłbym ostatnim dupkiem gdybym to zrobił. Z drugiej strony gdybym zabrał ją ze sobą najprawdopodobniej Jack zacząłby na mnie krzyczeć, że przyprowadzam obce osoby do busa i, że On sobie tego nie życzy.

Tak samo było z małym kotkiem, którego znalazłem w Londynie przed koncertem. Nazwałem go Oreo i Jack kazał zostawić mi go w moim rodzinnym domu, żeby moja mama się nim zaopiekowała. Powiedziałem mu, ze go nienawidzę ale nie sądzę żeby teraz też tak było. W końcu Brooklyn nie jest kotem i nie ma na imię Oreo. 

- Chodz. - wstałem i pociągnąłem dziewczynę za rękę zeby zrobiła to co ja. Zdezorientowana poszła za mną, a ja wciąż nie puszczałem jej ręki. Była taka zimna.

Otworzyłem szybko drzwi do busa a dziewczyna potykając się o własne nogi weszła tam za mną. Nie mam pojęcia czy to było mądre posunięcie ale raz się żyje. 

-------------------------------------------------------------

*Brooklyn's POV*

-Chcesz herbaty czy coś? Usiadz sobie tutaj. Możesz się nawet położyć. - Jack zaczał się jąkać sprawiajac, że cicho się zaśmiałam, a On posłał mi najpiękniejszy uśmiech świata. Usiadłam na kanapie próbując nie dopuszczać do siebie tej myśli co własnie się dzieje i być ,,normalną i zrównoważoną''. Jack po 2 minutach przyniósł mi herbatę, kiedy nagle w drzwiach stanął Gilinsky. To dla mnie za dużo. 

____________________________________

*Jack's POV* 

- Kto to jest? - spytał Gilinsky poważnym głosem.  Zdecydowanie nie był zadowolony tym faktem, że w naszym busie jest obca dziewczyna. 

- To jest Brooke - odpowiedziałem mu, pomijając fakt, że lekko zapiszczałem mówiąc to zdanie. Chrząknąłem na co usłyszałem słodki śmiech Brooklyn, która siedziała za mną i wciągała powoli na siebie koc. 

- Tak szybko sobie znalazłeś dziewczynę? - spytał Sammy wchodząc do salonu. - Nie doceniłem Cię chłopie. Może w końcu przestaniesz być prawiczkiem. - zaśmiał się robiąc sobie kanapki na blacie kuchennym. 

Rzuciłem w niego jednym z pluszaków od fanów, a On udał zranionego. Brooklyn znowu się zaśmiała. Dlaczego jest aż tak kurewsko urocza?

- Poznałem ją przed chwilą. Zamarzała i siedziała na chodniku pod klubem. Wziąłem ją ze sobą - wzruszyłem ramionami i oznajmiłem takim tonem jakbym zamiawiał jedzenie w KFC. Obojętnie. 

Gilinsky chyba był zażenowany moimi słowami, bo strzelił sobie dłonią w czoło, a Sammy zaczął się śmiać. Brooklyn z resztą też.

-Porozmawiamy pozniej Johnson - krzyknął Gilinsky wchodząc do sypialni. 

-No i masz po dziewczynie- zasmiał się Sammy również wychodząc z salonu.  


Brooklyn Baby | Jack JohnsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz