„Nuda" – napis wyryty pazurami na czole doktora Garissona wprawił mnie w osłupienie. Spojrzałam na Toma i Sakawę. Nie mogłam dać wiary w to co widzę. Jak można było to zignorować? Mój partner miał rację, co do przeczucia, które go nawiedziło.
- Wasz doktor ma wiele ran ciętych – powiedział rzeczowo Sakawa i odchylił płótno, odsłaniając brzuch zmarłego. – Widzicie? Mają różną głębokość, ale ich rozstawienie sugeruje, że zrobiła to ludzka dłoń. Jakby ktoś przyczepił noże do palców i zaatakował. Ofiara nie zmarła na skutek wykrwawienia jak napisano w raporcie. – Wskazał na szyję. – Precyzyjne przecięcie tętnicy. To musiał być specjalista i...
- Ta, ta, ta. – Tom machnął ręką lekceważąco. – Rozumiemy. Wszystko pięknie, ładnie i tak dalej, ale może przejdziesz do najważniejszego?
- Chodzi o napis na czole? – Japończyk spojrzał po nas pytająco.
- No raczej – prychnął Barton.
- Doskonałe cięcia – powiedział Sakawa. – Niestety, nie pasują do ran, jakie zostawiają noże czy sztylety. Podobne obrażenia zadaje się zwierzęcymi pazurami.
- Zastanawia mnie jakim cudem pominięto to w sprawozdaniu – mruknęłam i przejechałam palcami po brodzie. Kagekao dużo wiedział i robił zbyt wyraziste aluzję, żebym nie połączyła faktów. Dałabym sobie rękę obciąć, że to on zabił Garissona i maczał pazurzaste paluchy w szpitalnej rzezi.
- Właśnie – przytaknął Tom i pochylił się nad ciałem. – Będziemy musieli przesłuchać tamtych patologów-partaczy. Jak mogli to zataić?! – Pokręcił głową ze wściekłą miną.
Sakawa odchrząknął, zwracając naszą uwagę.
- Mnie również to zaciekawiło i postanowiłem sprawdzić nazwiska osób związanych z zabójstwem doktora Garissona, bo tak to trzeba nazwać. – Przykrył ciało z czcią jaką tylko Japończycy okazują zmarłym. – Wszyscy zamieszani w sprawę nie żyją bądź zaginęli.
Wytrzeszczyłam oczy, a Tom po raz pierwszy zapomniał języka.
- Zaginęli bądź zginęli? – upewniłam się.
- Tak powiedziałem.
- Wszyscy?
- Co do jednego. Poprosiłem znajomego o sprawdzenie kartotek osób, które widziały i badały ciało. – Sakawa pośpieszył z wyjaśnieniami, po czym zrobił dramatyczną pauzę. – Nie znam dokładnych szczegółów, bo przyjaciel wolał mnie nie wtajemniczać, ale z sześciu osób trzy zginęły, a trzy zaginęły.
- Psia mać! – Tom uderzył pięścią w stół, na którym ułożono ciało Garissona. – Cholerny Gils nie raczył nas o tym poinformować?!
- Nie wiedział, że to miało związek ze sprawą – odparłam rzeczowo. – Skoro to wszystko zostało utajnione, to zwyczajnie nie połączył faktów.
- Najwyraźniej – zgodził się Sakawa.
- Czegoś jeszcze się dowiedziałeś? – zapytał Barton.
Japończyk pokręcił głową z przepraszającą miną.
- Przykro mi. Na szczęście macie uprawnienia i swoje dojścia, więc sami będziecie mogli to sprawdzić.
- Ciekawi mnie, czemu rodzina Garissona milczała – mruknęłam pod nosem.
- Może nie widzieli ciała? Nie wszyscy lubią oglądać swoich bliskich po śmierci. Zwłaszcza, kiedy są zmasakrowani – powiedział bezdusznie Tom. Już miałam go zganić, ale w głębi ducha przyznałam mu rację. – Skoro to wszystko, to zabierzemy twój raport i wrócimy do biura. Dołożyłeś nam pracy i wątpliwości, stary.
CZYTASZ
Creepypasta: Strzaskane Wspomnienia ✔
FanficLizbett Moreen, młoda kobieta cierpiąca na zaniki pamięci, od niemalże roku przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Trafiła tam po wydarzeniach, które rozegrały się pewnej czerwcowej nocy. Wydarzeniach, które obudziły w niej to, co przez lata starano s...