Rozdrapywanie Ran

765 79 2
                                    

 Nagranie rozjechało się, a na ekran wstąpiły zakłócenia. Wrzasnęłam w odruchu sprzeciwu i poderwałam się z miejsca, prawie potykając o poduszkę. Ale kieliszek wina trzymałam mocno. Ostatnie co widziałam, to jak wszyscy odwracają się w kierunku głównej bramy, a mordercy zginają karki przed tym, który się pojawił. Potem obraz całkowicie się rozmył.

- Nie! Nie! Nie! No nie! - obróciłam się do rozwalonego na sofie KageKao. - Nie masz nagrań z kamery nad główną bramą?

- Moja droga Saro, nie sądzisz, że gdybym miał to właśnie byś je oglądała? - zapytał wesoło. - Nie ma żadnego nagrania ze Slendermanem.

- Bo?

- Wszystkie urządzania tego typu przy nim wariują. Kekeke.

- I czego się śmiejesz? Ja nie widzę w tym nic wesołego - burknęłam i opadłam na sofę.

Zapadła cisza. Patrzyłam się na okno wychodzące na kawałek zaniedbanego ogródka i gęsto rosnące drzewa za rozwalającym się płotem. Zapadał zmierzch, ale tutaj - w środku lasu - było wyjątkowo ciemno. Przez cały dzień oglądaliśmy nagrania ze szpitala psychiatrycznego. Ja dodatkowo porównywałam notatki Moreen spisane na wymiętych kartkach.

Zmarszczyłam brwi i zwróciłam się w stronę Toma.

- Czy to gówno, które zmieniło pacjentów w rozszalałe bestie... Czy ty mi to dałeś?

- Kekeke. Tak.

Syknęłam wściekle. Zmierzyłam KageKao lodowatym spojrzeniem i rzuciłam w niego kieliszkiem. Uchylił się, ale wino pochlapało jego ubranie.

- Po jaką cholerę, co?!

- Jeżeli powiem ci, że dla zabawy...

- To już ci nie uwierzę - dokończyłam za niego.

- Zawsze byłaś taka denerwująca i dociekliwa, czy ostatnio przeszłaś metamorfozę?

- Zawsze. Wcześniej tego nie zauważałeś.

- Taa. Całkiem możliwe. Kekeke.

Rozsiadłam się wygodniej i przyciągnęłam poduszkę do brzucha. Kilka szwów się popruło i na wierzch wyszła bura gąbka. Nie żebym była pedantką, ale tej ruderze przydałoby się porządne sprzątanie, o remoncie, zrywaniu wyblakłych tapet i malowaniu nie wspominając.

- Więc? Czekam na twoją odpowiedź T... - urwałam i dopiłam resztkę wina. - Jak właściwie mam do ciebie teraz mówić, co? - zapytałam. Mój były współpracownik wzruszył ramionami i dolał sobie alkoholu. - Tom? KageKao? Szaleniec mieszkający w leśnej chatce?

- Jak chcesz.

- Ach, to może seryjny morderca? Albo dwulicowy sukinsyn?

- Kekeke. Nie pomagasz sobie. I nie zachęcasz mnie, żebym odpowiedział na twoje pytania.

Wywróciłam oczami. Tom... KageKao... Miał tupet. Miał tyle tupetu i bezczelności, samouwielbienia oraz kiepskiego poczucia humoru, że mógłby nim obdarować najmarniej tuzin osób.

- Co to za mina, Saro? Znowu się dąsasz? Kekeke. Ostatnio łatwo wpadasz w złość. Jesteś przed okresem? Kekeke.

- Może już mam?

- Nie. Z tego, co wiem to tak nie działa.

- Niby skąd ty możesz to wiedzieć? - prychnęłam.

- Uczyłem się biologii, ale zawsze mogę mieć luki w pamięci...

- Co? Chcesz ściągnąć mi majtki pod pretekstem sprawdzenia kto ma rację? Zapomnij!

- Kto mówił, że będę pytał? Kekeke.

Creepypasta: Strzaskane Wspomnienia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz