Koniec i Początek

864 76 1
                                    

Zgrzytnęłam zębami.

- Jasne.

- Grzeczna dziewczynka. Kekeke. To co wybierasz?

- Opowiedz mi o Smiley'u.

- Mądry wybór. Też bym się na to zdecydował. - KageKao pokiwał głową z uznaniem i dolał nam wina. - Chuda jesteś, jedz. - Przesunął opakowanie popcornu w moją stronę. - Mam tego całą szufladę. I zupek chińskich, gdyby te płyny - zaprezentował kieliszek - ci nie wystarczały.

- Przejdziesz do rzeczy, czy mam ci pomóc?

- To zależy jak - odparł Tom i zaśmiał cicho.

- Czas nie płynie do tyłu...

- Bardzo mądre. I błyskotliwe. I pewnie nie twoje słowa, co, Saro? Kekeke. Oj, nie rób takiej miny! Żartowałem.

Westchnęłam i pokręciłam głową, wywracając oczami i zapychając usta popcornem. Przełknęłam.

- Masz rację. Nie moje, tylko babci. To co ze Smiley'em? Agann to jego prawdziwe nazwisko?

- Tak - KageKao skinął. - Nazywa się Pavel Agann i faktycznie pochodzi z Europy. Dokładniej z Pragi w Czechach.

Uniosłam brwi i zgięłam nogi, siadając na nich. Sofa, mimo, że stara, była niezwykle miękka i nie wyczuwałam żadnych sprężyn, co było wręcz zadziwiające.

- Faktycznie jest doktorem?

- Owszem. Kekeke. Jajogłowi się na nim nie poznali. Zabawne, co? Kekeke. Z tego co wiem wszystkie testy wskazywały na to, że doktorek cieszył się ponadprzeciętną inteligencją i bez problemu dostał się na medycynę na Uniwersytecie Kopenhaskim. Kekeke! Nawet skończył z wyróżnieniem!

- Niech zgadnę: zamieszkał w Kopenhadze? - spytałam podejrzliwie.

- Tak, ale często podróżował. Zwłaszcza do Uniwersytetu w Zurychu i na Bostonu. Harvardski wydział medycyny, no wiesz, nie, Saro? - Tom napchał popcornu do ust. - Sympozja, wykłady, nauka, wymiany poglądów i inne takie pierdoły - dodał, kiedy przełknął.

- Zaraz, zaraz! - Machnęłam dłonią i pokręciłam głową. Odgarnęłam rozczochrane włosy z twarzy i wzięłam głęboki oddech, starając się dokładnie wszystko przeanalizować. - Mam rozumieć, że wszystkie dane Aganna, jakie dostaliśmy na początku śledztwa były prawdziwe?

- Zadajesz dużo pytań, Saro. Miało być jedno, a zgubiłem się przy...

- Ta, ta, ta. Dbam, żebyś nie prowadził monologu - odparłam zgryźliwie. KageKao zaśmiał się, a ja opróżniłam kieliszek. Tom natychmiast uzupełnił brak alkoholu. - Czyli Smiley nikogo nie zabił i nie przejął niczyjej tożsamości przed przyjazdem tutaj? Faktycznie był sobą?

- Na to wygląda. Najzabawniejsze, że naprawdę przyjaźnił się z Warvexem, a potem wyniszczył jego organizm i doprowadził do śmierci. Kekeke. W tych czasach nawet przyjaciele są gówno warci.

Przygryzłam dolną wargę. Ten szaleniec Smiley, uwielbiający kroić ludzi na żywca dziwak, ten prawdziwy Dexter pod nikogo się nie podszywał? Nie zabił prawdziwego Aganna i nie przejął jego tożsamości? Zasadniczo to by wyjaśniało, dlaczego Warvex nie miał cienia zastrzeżeń do jego rad oraz uwag i tak ślepo się do nich stosował.

- Ale jak to? - jęknęłam, wpatrując się w ciemnoczerwony płyn. - Przecież chcieliśmy go sprawdzić...

- Ty chciałaś, Saro.

- A ty? A Gils? A inni?

- Ja? Serio, Saro? Kekeke.

- Dobra, to było głupie - przyznałam, czując, że moje policzki są coraz bardziej rumiane. - Ale reszta? Mówiłeś, że Gils...

Creepypasta: Strzaskane Wspomnienia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz