- Okej, jeszcze raz tylko Michael z Lukiem gitary i na dzisiaj koniec - westchnęła, patrząc na zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Przed dwudziestą drugą ma się wstawić u Maxa. Zostało jej niewiele czasu.
- Nie możemy już odpuścić? - zajęczał Clifford.
- A co, spieszysz się na randkę? - odezwał się Calum.
- Można tak to nazwać – skrzywił się – To jak? - spojrzał na blondynkę błagalnym wzrokiem.
- Denerwujesz mnie – sapnęła - Im więcej gadasz, tym mniej czasu ci zostaje. Raz dwa Clifford, Luke już na ciebie czeka – czerwonowłosy lekko poddenerwowany zrezygnował z licytowania się i dołączył do swojego przyjaciela. Po chwili można było usłyszeć pierwsze dźwięki gitar.
- Są naprawdę nieźli, miałaś racje co do nich. Jeszcze trochę, a będą pożądani przez większość populacji damskiej – Nathan skomentował pracę chłopaków, klepiąc siostrę po plecach. Nicole uciszyła go jednak gestem ręki. Musiała się skupić na pracy, a nie na pogaduszkach.
- „Większość populacji damskiej", to brzmi groźnie – rzekł Calum. Starszy Laswon odwrócił się do niego, śmiejąc się lekko pod nosem.
- Myślałem, że wiesz z czym to się je – odparł od razu, podchodząc do Hooda.
- Teraz, jak coraz głębiej o tym pomyślę, to wydaje mi się, że właśnie nie wiem – podrapał się po karku – będzie to wspaniałe uczucie, widząc jak ktoś kocha cię za to co robisz, jak cię wspiera, pomaga przejść przez różne rzeczy, uczy nowych doświadczeń. Jednak ciężko będzie mi znaleźć dziewczynę, jeśli rozumiesz o co mi chodzi – zachichotał.
- Bardzo dobrze rozumiem – pokiwał głową z uśmiechem. Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Wyciągnął szybko komórkę od razu odbierając – Halo? - przyłożył urządzenie do ucha – Dobra, zaraz będę na dole – rzekł i bez pożegnania, rozłączył się. Chwycił szarą rozsuwaną bluzę w dłoń i ucałował siostrę w policzek – Tata już czeka, do zobaczenia – zanim zdążył odejść dziewczyna złapała go za nadgarstek.
- Powiedz rodzicom, że postaram się wpaść za niedługo – posłała mu delikatny uśmiech, a on jedynie pokiwał głową i żegnając się z chłopakami wyszedł ze studia.
Towarzystwo posiedziało jeszcze trochę w wytwórni, skupiając się dokładnie na pracy. Michael i Luke z zawziętością dopracowywali brzmienie gitar do perfekcji, podczas gdy Calum z Ashtonem byli zapatrzeni jedynie w ekrany swoich telefonów. Nicole natomiast co chwilę sprawdzała godzinę, mając Hemmingsa i Clifforda na oku, by czasami czegoś nie pomieszali. Dopiero o dwudziestej pierwszej trzydzieści wyszli z pracy. Dziewczyna szybko pożegnała się z podopiecznymi i z prędkością światła wskoczyła do swojego Mustanga, którego przyprowadził później Nathan, gdyż jego Chevrolet trafił do mechanika i zostanie tam na trochę, dlatego to ojciec musiał po niego przyjechać. Blondynka odpaliła silnik i wyjechała na drogę. Kierowała się prosto do klubu. Nie miała czasu na wstąpienie do mieszkania, by się przebrać. Nie mogła się spóźnić.
***
Pomieszczenietradycyjnie było oświetlone czerwonym światłem. Do jej nozdrzy wdarła się woń papierosów, alkoholu i jointów naraz. Wszystkie stoliki były zajęte. Przy każdym siedziało czterech graczy, po dwóch z innych grup. Jak na razie przeciwnicy ucinali sobie pogawędkę, popijając whisky i paląc jointy lub papierosy, w tym świetle było ciężko odróżnić kto co ma między wargami.
Nicole kroczyła pewna siebie w stronę Maxa, który jak podejrzewała zajmował swoje miejsce. Nie myliła się. Ciemnowłosy widząc długowłosą, uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
Better|M. Clifford
Fanfiction"A jednak mamy ze sobą coś wspólnego - uśmiechnął się tajemniczo. - To o niczym nie świadczy - siliła się na obojętny ton. - Ja mam inne zdanie na ten temat - jego uśmiech stawał się coraz bardziej tajemniczy. Po kilku sekundach odwrócił się i...