Osiem.

227 24 9
                                    


Dzwoniący telefon wyrwał blondynkę ze snu. Dziewczyna z jękiem i po omacku sięgnęła ręką na szafkę nocną i nie patrząc kto próbuje się z nią skontaktować, odebrała komórkę i przyłożyła do ucha.

- Halo? - jej głos był zaspany, przez co mówiła z chrypką, którą jeszcze rok temu David miał co ranek, a teraz nie ma go wcale i nigdy mieć nie będzie. Na samą myśl o nim posmutniała, ale postanowiła skupić się na rozmowie.

- Nicole idziesz dzisiaj do szkoły? - po drugiej stronie usłyszała głos swojej przyjaciółki.

- Nie. Dzisiaj jest pogrzeb Davida, więc szkołę sobie odpuszczę – westchnęła, przecierając twarz dłonią. Spojrzała na zegarek,wiszący naprzeciwko niej. Dochodziła ósma.

- To wpadnę do ciebie pod wieczór i podam ci lekcje – oznajmiła radośnie. Właśnie to Nicole sobie ceniła w Mai, jej bezinteresowność. Nie wie jakby sobie bez niej poradziła. Przyjaciółka zawsze ją wspierała i z nią była. Nigdy nie było takiej sytuacji, w której Maia wystawiłaby ją dla kogoś innego. Były dla siebie jak siostry, mimo tego, że poznały się pięć lat temu na portalu społecznościowym. Mieszkały od siebie dwie godziny drogi, a rodzice dziewcząt byli zapracowani. Mając czternaście lat niewiele mogły zrobić w tym kierunku. Spotkały się dopiero trzy lata temu, kiedy to Nicole oznajmiła że wybiera się do college'u, do którego Maya również się dostała. W ten oto sposób przyjaźnią się do teraz i nie mają w planach tego kończyć.

- Dziękuję, jesteś wspaniała – podziękowała, wstając z łóżka. Wsunęła stopy w swoje kapcie i skierowała się do kuchni.

-  Nie ma za co, widzimy się wieczorem, pa – pożegnała się i szybko rozłączyła. Nicki odłożyła komórkę na blat i wyciągnęła z szafki chleb tostowy, a z lodówki masło i ser. Wszystko odłożyła na blat obok tostera, który podłączyła. Cztery kromki posmarowała masłem, kładąc na dwóch ser. Zauważając, że urządzenie się już nagrzało, ułożyła w nim przygotowane kanapki i zamknęła. W czasie kiedy tosty się robiły, Nicole nalała sobie soku pomarańczowego, wypijając całą zawartość szklanki.


Po szybkim śniadaniu Nicole wzięła gorącą kąpiel, która rozluźniła jej mięśnie. Leżała zanurzona w wodzie po szyję, wsłuchując się w spokojne ballady, które włączyła w swoim telefonie. Czasami się zastanawiała, co by się stało gdyby nagle zniknęła. Czy ktoś spoza jej bliskich osób zainteresował się tym, że jej już nie ma? Jednak to były tylko myśli. Blondynka niebyła samobójczynią. Nigdy nie chciałaby tracić czegoś tak ważnego czym jest życie. Jest tylko jedno i trzeba je przeżyć jak najlepiej. Uczyła się na błędach i starała się ich nie powtarzać. Może i nie była najsilniejszą osobą psychicznie, ale radziła sobie. Uciekanie w uzależnienia nie jest dobrym planem,czego sama doświadczyła. Nie chciała do tego powracać, obiecała to sobie, ale czy będzie na tyle silna aby dotrzymać tej obietnicy?Zaraz po tym jak się dowiedziała, że jej chłopak nie żyje, miała ochotę odwiedzić pierwszy lepszy klub i upić się do nieprzytomności. Jednak udało jej się to pokonać i nie wylądowała na krzesełku barowym przed barmanem.


Dziewiętnastolatka po godzinnej kąpieli wyszła z wanny, ubrała czarną bieliznę i umyła zęby. Swoje włosy wysuszyła i spięła w eleganckiego koka. Mokre jeszcze ręczniki zawiesiła na kaloryferze i ruszyła do sypialni. Stanęła przed szafą, zastanawiając się co ma ubrać na pogrzeb. Wybrała czarną, przewiewną koszulę zapinaną na guziki, którą wpuściła w czarne rurki z wysokim stanem. Narzuciła na siebie czarną, skórzaną kurtkę i pokierowała się do korytarza gdzie trzyma swoje wszystkie buty. Jednak znalazła tam jedynie czarne trampki i kozaki. Żadne z nich nie pasują do jej dzisiejszego stroju. Ruszyła do kuchni po swój telefon i napisała do Mai.

Better|M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz