Dziesięć.

140 20 42
                                    


- Calum Hood, nowy chłopak w naszej szkole – od razu wytłumaczyła Maia mamie przyjaciółki.

- Należy do zespołu, z którym pracuję – dodała Nicole, wyjmując szklany wazon z szafki. Nalała do niego trochę wody i włożyła bukiet, który dostała od chłopaka.

- Przystojny? Miły? - dopytywała pani Lawson. Nastolatka wywróciła oczyma na słowa rodzicielki.

- Jest sympatyczny, uroczy i bardzo rozważny – odparła Bailey. Nicki zajęła miejsce obok przyjaciółki.

- Oraz ma tatuaże, ubiera się przeważnie na czarno i ma urodę Azjaty, ale nie jest nim w stu procentach. Gdy powiedziałam na niego „Azjata", to myślałam, że wzrokiem mnie zabije –skomentowała Dj'ka.

- Też się ubierasz często na czarno, masz tatuaże i odziedziczyłaś po ojcu azjatycką urodę – matka uśmiechnęła się szeroko do córki, co blondynka słabo odwzajemniła.

- Mimo, że jest miły, uroczy i utalentowany oraz odpowiedzialny to niestety, ale będę musiała mu odmówić – dziewczyna obracała szklankę z sokiem w dłoniach.

- Nie możesz mu tego zrobić, spodobałaś mu się, to go zrani – wtrąciła się Maia. Była osobą, która nie lubiła patrzeć nacierpienie innych. Nawet osób, z którymi nigdy dotąd nie rozmawiała.

- Ale ja nie chcę iść. To wszystko nie jest dla mnie. Mam tam iść i siedzieć przy stoliku? Podziękuję takiej zabawie. Wolę siedzieć w domu i oglądać telewizję.

- Nicole uwierz mi, że będziesz się świetnie bawić – Mary nie poddawała się, cały czas próbowała namówić córkę do pójścia na bal .

- Luke ostatnio mi powiedział, że Calum jest świetnym tancerzem – Lawson spojrzała na przyjaciółkę – Zgódź się. Przecież ja też tam będę.

- Z kim idziesz? – Nicki wyprostowała się na krześle. Mimo iż podejrzewała kto będzie jej towarzyszył, to wolała się upewnić.

- Z Hemmingsem – rzekła, zasłaniając twarz włosami. Jej policzki nabrały różowego koloru, na co usta przyjaciółki wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.

- To jak, pójdziesz? - matka nie dawała za wygraną. Nicole wywróciła oczami, odwracając się przodem do niej. Nie chciała iść, ale odmówieniem sprawi Calumowi wielką przykrość. Mimo iż znają się kilka dni, polubiła tego chłopaka. Wydawał się bardzo sympatyczny, jak i rozważny. Spędzenie kilku godzin w przybranej, szkolnej hali sportowej nie sprawi, że jej życie zacznie toczyć się inaczej. Los lubi płatać figle, o czym przekonała się na własnej skórze już wiele razy, więc może i tym razy ją zaskoczy i bal ostatnich klas wcale nie będzie taki nudny. Może okaże się jednym z najwspanialszych wieczorów jakie przeżyła. Co jej szkodzi? Raz się żyje, jak to powiadają.

- Pójdę – westchnęła, a na twarz rodzicielki wpłynął szeroki uśmiech. Nicole, widząc uśmiechniętą matkę, samoczynnie jej kąciki ust poszły w górę. Uwielbiała kiedy jej mama była szczęśliwa, to sprawiało, że ona również się taka stawała i życie nabierało kolorów.

- Naprawdę? - do Mai słowa przyjaciółki prawdopodobnie nadal nie mogły dotrzeć, albo to już czas odwiedzić laryngologa – Tak się cieszę! - wstała, ciągnąc blondynkę za sobą i zamykając ją w uścisku – Ten bal będzie idealny, mówię ci – wyszeptała do ucha ciemnookiej.


***


- Dzisiaj spotkajmy się o szesnastej przy wejściu do centrum. Mogę się spóźnić. Mam wizytę u dentysty – skrzywiła się Bailey, wspominając o stomatologu. Od dziecka nienawidziła, jak ktoś zaglądał jej do buzi. Obrzydzało ją to.

Better|M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz