– Ty pieprzony gnoju! – krzyknął Kakashi, wpadając w furię.
Nawet on nie był w stanie zachować swojej pokerowej twarzy w takim momencie, bo, nie oszukując się, nikt o zdrowych zmysłach nie potrafiłby pozostać spokojnym w takiej sytuacji, sytuacji, w której jedyna osoba, na której ci zależy siedzi po środku morza krwi, a ty nie masz pojęcia, czy żyje, ale wiesz, kto doprowadził ją do takiego stanu i ta osoba znajduje się w zasięgu twojej ręki, więc możesz rozprawić się z nią jak najszybciej się da. Kakashi jednak nie zatracił się w bólu na tyle głęboko, by popełnić głupstwo, którego później by żałował. Pozostał przy zdrowych zmysłach... w pewnym stopniu.
– A myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi... – żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować, a przepływ krwi do czubków palców zatrzymał się przez mocno zaciśnięte pięści srebrnowłosego – Całe szczęście, że w miarę szybko zorientowałem się, że nie mogę ci ufać... Chociaż i tak jest już za późno.
– Ale Ka-chan! Ja chciałem ci tylko pomóc! Widziałem, jak przez nią cierpiałeś. Nie mogłem... nie mogłem znieść tego widoku! Kakashi, bo ja cię ko... – Bezustannie patrzył prosto w błyszczącego Sharingana Hatake, siląc się na jak najbardziej realną grę aktorską.
– Wystarczy już. – Kakashi przerwał mu, zaciskając na chwilę oczy.
Kopiujący zbliżył się wolno do byłego już przyjaciela, by wyciągnąć drżącą ze złości dłoń w jego stronę i położyć mu ją na ramieniu. Otworzył oczy, by spojrzeć po raz ostatni na Yukio, po czym szybkim ruchem pozbawił go przytomności. Od razu poznał się na tym, że mężczyzna kłamie i musiał go unieszkodliwić, by nie zrobił niczego więcej. Hatake wiedział, że ten próbował tylko przypodobać mu się, jednak wyszło mu to na marne. W końcu człowiek uczy się na błędach, prawda? Rozważna osoba nie zaufa dwa razy temu samemu osobnikowi. Nigdy.
Srebrnowłosy patrzył, jak Yukio upada bezwładnie na podłogę. Nie przejął się ani trochę hałasem łamanych kości, który usłyszał, gdy królik zaliczył bliższe spotkanie z ziemią. Nie obchodziło go już to, co stanie się z mężczyzną. Zasługiwał tylko na... cóż, nie do niego należała decyzja odnośnie tego, co stanie się później z eks-przyjacielem, ale życzył mu śmierci, chociaż ciężko było mu to przyznać.
Kakashi spojrzał ostatni raz na białowłosego i nie myśląc dłużej, przyzwał swojego zaufanego psa ninja — Pakkuna. Powiedział mu w skrócie, co się stało i kazał przekazać te informacje Piątej. Nie było ani chwili do stracenia, dlatego też czworonóg ruszył do biura Hokage najszybciej jak tylko potrafił, zostawiając swojego pana samego.
Mogło się wydawać, że już po wszystkim, bo w końcu przestępca za jakiś czas zostanie zabrany przez wyszkolony oddział ANBU, prawda? Jednakże tak wcale nie było. W tym całym harmidrze Kopiujący zapomniał o najważniejszym powodzie, dla którego tam był — [Imię].
Gdy w końcu dotarło do niego, że przecież dziewczyna jest bliska śmierci, jeżeli jeszcze w ogóle żyła, pobladł natychmiast i pędem ruszył w jej kierunku, ignorując to, że tapla się w ciemnoczerwonej kałuży krwi.
Padł na kolana obok nieprzytomnej kobiety, by ocenić jak najdokładniej obrażenia, które zostały jej zadane. Powinien najpierw sprawdzić, czy [kolor]oka wciąż żyje, ale wtedy kompletnie o tym zapomniał. Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że mógłby ją stracić. Ba! On nawet nie brał pod uwagę tego, że dziewczyna kiedyś umrze ze starości. Nie obchodziło go to. Dla niego znaczenie miała tylko świadomość, że w końcu może przy niej być i nigdy więcej nie pozwolić jej zniknąć.
Objął kobietę wzrokiem, by chwilę później wyjąć ostro zaostrzony kunai z kabury i przeciąć nim wszystkie kajdany i sznury, którymi została związana, nie zapominając o pozbyciu się zakrwawionych materiałów z jej twarzy. Widząc, że [kolor]włosa osuwa się wbrew własnej woli z krzesła, złapał ją w swoje ramiona i wtedy coś w nim pękło. Kunoichi była już lodowata, a bicia jej serca kompletnie nie słyszał. Zaczął panikować, chociaż starał się być spokojnym. Niestety nie wychodziło mu to ani trochę.
CZYTASZ
Kakashi [Kakashi x Reader PL]
FanfictionZAWIESZONE (i raczej już odwieszone nie będzie) To... dość nietypowa opowieść, bo kto normalny posądziłby zwykłego, czytającego książki dla dorosłych w miejscach publicznych i wiecznie spóźniającego się shinobi o... no właśnie. To tajemnica, nikomu...