– Ale jesteście upierdliwi... – odezwał się jak zwykle znudzony Shikamaru, stojąc w wejściu do domu. – Tata śpi.
– Mało mnie to interesuje, odsuń się. – Uśmiechnęłaś się zirytowana.
Zdjęłaś buty i gestem dłoni kazałaś zrobić całej drużynie to samo. Kompletnie niekulturalnie weszliście do mieszkania Shikaku. Było za mało czasu na zapowiedzi, a obawiałaś się każdej straconej minuty. Podobno wróg nigdy nie śpi.
Młody Nara może nie dał tego po sobie poznać, ale był zdezorientowany. Chyba każdy by się dziwnie czuł, gdyby późną porą jacyś ludzie weszli bez pozwolenia do jego domu i chcieli coś od śpiącego ojca.
– Swoją drogą, gdzie Urushi? – zapytałaś idącego przed wami Shikamaru.
– Ten pies? Był upierdliwy, więc kazałem mu spać z tatą – mruknął w odpowiedzi. – Po co mi on?
– Teraz to nieważne.
Poczułaś, że jesteście już przy pokoju Shikaku dzięki dość charakterystycznej chakrze klanu Nara, więc bez zastanowienia otworzyłaś drzwi. Razem z czwórką dorosłych i nastolatkiem zobaczyliście zdecydowanie upokarzający widok. Ojciec Shikamaru tulił Urushiego, leżąc pod różowym kocem.
– Awww... – mruknęli Kotetsu z Izumo na tyle głośno, by rozbudzić shinobi.
Nara zerwał się z posłania tak szybko, że pies prawie zszedł na zawał. To znaczy, tylko trochę się wystraszył, że przyłapałaś go na olewaniu obowiązku, ale tak odrobinkę, no dosłownie troszeczkę. Na bardziej przerażonego, a jednocześnie komicznie zdezorientowanego wyglądał Shikaku. Nie dość, że właśnie został obudzony, to jeszcze nie rozumiał, co się wokół niego działo, że odwiedziliście go w kilka osób w środku nocy.
– Możesz się ogarnąć, poczekamy w salonie – zarządziła Anko, wypychając powoli Kotetsu i Izumo z pokoju.
Wzięłaś z niej przykład, łapiąc Guya za dłoń i prowadząc go na ciasny korytarzyk.
– Tylko się pospiesz! – powiedziałaś jeszcze głośniej, by ten na pewno cię usłyszał i znowu nie zasnął.
•••
– Jak to wrócili? Nie dostali wystarczająco mocno za to, co zrobili? – zapytał Nara, sprawdzając ukradkiem, czy jego syn nie podsłuchuje ich rozmowy.
Podparłaś łokcie na stole, a na nich głowę. Wciąż myślałaś o tym wszystkim, co się stało i co jeszcze mogło się wydarzyć. Zostawiłaś też Kakashiego w domu. Może i był z nim twój wodny klon, ale mimo wszystko to nie ty. Nie mogłabyś mu od razu pomóc w razie niebezpieczeństwa. Jeśli ty byś została zraniona, najwyżej miałabyś ranę. Z kolei klon by się rozmył, a Hatake musiałby bronić się sam, dopóki byś do niego nie przybiegła.
– Nie wiem, czego chcą, ale to wszystko strasznie mnie zadręcza – wtrącił Guy, patrząc na ciebie łagodnym wzrokiem. – Najpierw porwali nasze dzieci, żeby... – Przełknął ślinę. – Nawet nie przejdzie mi to przez gardło.
– Nie możemy sobie tak swobodnie dyskutować – przerwała Anko, splatając dłonie przed sobą. – Czas płynie, a oni nadal gdzieś tu są. Może i dzieciaki mają na chwilę Ninken, ale jeśli one to za mało? – Zamyśliła się na moment, by za chwilę dalej kontynuować: – Nie, to zdecydowanie za mało.
– Naruto jest sam, inni mają rodziny... Jemu nikt nie pomoże – wtrącił jeszcze Izumo, przymykając oczy w namyśle.
– Masz rację. Musimy szybko się tym zająć, zaciągnąć straże do działania... – zaczęłaś wymieniać, co mogliście zrobić, ale na całe szczęście przerwał ci Shikaku.
CZYTASZ
Kakashi [Kakashi x Reader PL]
FanfictionZAWIESZONE (i raczej już odwieszone nie będzie) To... dość nietypowa opowieść, bo kto normalny posądziłby zwykłego, czytającego książki dla dorosłych w miejscach publicznych i wiecznie spóźniającego się shinobi o... no właśnie. To tajemnica, nikomu...