Nie udało się. Hatake tego nie przetrwał. pomyślałaś i zamknęłaś zmęczone od ciągłego płaczu oczy. Poniosłaś klęskę nie tylko jako kunoichi, ale także jako towarzyszka. W końcu byliście razem na misji. Powinniście dbać o siebie nawzajem, a ty zajęłaś się zbytnio sobą. Nawet nie poczułaś, gdy na miejscu srebrnowłosego pojawił się Kei, nie zauważyłaś, że Kakashi zniknął, a to wszystko tylko dlatego, że nie brałaś tej misji na poważnie. Uważałaś ją za kolejną błahostkę, którą zlecił wam jakiś przewrażliwiony kochanek. Jak bardzo się myliłaś... W tamtej chwili przyrzekłaś sobie, że już nigdy więcej nie zignorujesz żadnego zadania. Nieważne jak bardzo łatwe by się wydawało.
Ponownie pociągnęłaś nosem, ale dlaczego właściwie aż tak płakałaś nad ciałem mężczyzny? Przecież był tylko kolejnym towarzyszem, z którym wyruszyłaś na misję. Nic więcej dla ciebie nie znaczył. Przynajmniej tobie się tak wydawało. W rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej. Przez te kilka dni, które spędziłaś u jego boku, przywiązałaś się do niego, chociaż nie powinnaś była tego robić. Już od małego szkraba podziwiałaś go i jego umiejętności, a gdy dowiedziałaś się, że to właśnie Hatake będzie towarzyszył ci w misji, ucieszyłaś się, ale nie dałaś tego po sobie poznać. W końcu to byłoby... nienormalne? Tak to sobie tłumaczyłaś.
Podniosłaś głowę, podpierając się ramionami o klatkę piersiową chłopaka. Oczy od łez bolały cię niemiłosiernie, przez co nie mogłaś ich otworzyć. Wciąż twoim ciałem władały wstrząsy. Już nawet nie mogłaś nic powiedzieć, a z oczu nie spływała słona ciecz. Straciłaś większość wody z organizmu i dlatego tylko trzęsłaś się ze smutku.
Poczułaś, że ktoś się zbliża. Nie zareagowałaś. Nie liczyło się dla ciebie to, czy przeżyjesz, czy nie. Straciłaś osobę, którą podziwiałaś tyle lat. Nic innego nie trzymało cię przy życiu.
Coś chłodnego dotknęło twojego policzka, ścierając z niego resztki krwi i łez. Uchyliłaś słabo oczy. Niewiele widziałaś, ale jedno mogłaś powiedzieć: on żyje i cię dotyka. Wtuliłaś twarz w jego dużą rękę, łapiąc ją swoją. To był rzeczywiście on. Bez zastanowienia rzuciłaś się na jego szyję, wypuszczając z powiek ostatnie litry wody.
– Dlaczego to tyle trwało? – zapytałaś ochrypłym głosem, szepcząc mu to do ucha. Nie byłaś w stanie powiedzieć nic więcej, a te słowa przeszły ci ledwo przez gardło.
Słabe dłonie srebrnowłosego objęły cię delikatnie w talii. Z początku było to niepewne posunięcie, jakby bał się ciebie zranić samym dotykiem, jednak szybko stało się silne. Przycisnął cię do siebie z całej siły. Miałaś wrażenie, że wie, co przeżyłaś jakiś czas temu. Zachowywał się inaczej niż zawsze. Był taki... uczuciowy?
– Już dobrze. Żyję. – spróbował cię uspokoić, ale na te słowa rozkleiłaś się jeszcze bardziej.
Zawyłaś bezgłośnie, chowając twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem. Kakashi delikatnie podniósł się do siadu, ciągnąc cię za sobą.
– [Imię]... – szepnął ci do ucha tym swoim męskim głosem.
Po twoim karku jak na zawołanie przeszły ciarki. Mężczyzna zaczął delikatnie gładzić dłonią twoje [kolor] włosy, nadal chcąc, byś już się uspokoiła.
Po dziesięciu minutach bezgłośnego szlochania wciągnęłaś mocno powietrze do płuc, by móc w końcu odetchnąć. Raz, dwa trzy... policzyłaś w myślach do dziesięciu i odsunęłaś się od Kakashiego. Niepewnie podniosłaś głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. Gdy wasze spojrzenia się spotkały, zauważyłaś uśmiech na twarzy Kopiującego. Był w stu procentach szczery. Mężczyzna podniósł się z ziemi i podał ci dłoń. Złapałaś ją i zostałaś pociągnięta prosto w ramiona srebrnowłosego.
CZYTASZ
Kakashi [Kakashi x Reader PL]
FanfictionZAWIESZONE (i raczej już odwieszone nie będzie) To... dość nietypowa opowieść, bo kto normalny posądziłby zwykłego, czytającego książki dla dorosłych w miejscach publicznych i wiecznie spóźniającego się shinobi o... no właśnie. To tajemnica, nikomu...