36.

3.2K 232 135
                                    

   – Co, na Jashina-samę...?! – krzyknął Hidan, widząc nad swoją głową kilkanaście mniejszych kul ognia – Znowu mamy przejebane! – zawył, podsumowując po raz kolejny nieciekawą sytuację, w której się znaleźli.

   – Katon...! – Itachi chciał użyć jednej ze swoich ognistych technik, by zwalczyć ogień ogniem, ale w porę zorientował się, że Hatake wyprzedził go i był już dawno po złożeniu odpowiednich pieczęci.

   – Suiton: Fukadan no Jutsu! – krzyknął, a w powietrzu powstał wodny rekin, który prawie natychmiast skierował się do góry, gdzie znajdowały się żarzące kule.

   Ryba w ostatniej chwili uratowała drużynę, pochłaniając wszystkie ogniste pociski swoją szeroko otwartą paszczą. Chwilę po połknięciu ognia, rekin oddalił się na bezpieczną odległość, by zostać rozsadzonym przez technikę wroga. Cała woda, z której został stworzony, wyparowała, pozostawiając po sobie jedynie gęstą mgłę.

   Czwórka shinobi od razu po opuszczeniu bariery w dół przez [kolor]włosą odskoczyła parę metrów w tył, by nie oberwać jakąś równie niebezpieczną techniką, co ta, którą stosunkowo niedawno powstrzymali. Na ich szczęście wróg nie postanowił atakować. Chciał się tylko podnieść z ziemi i rozprostować kości, które trochę znieruchomiały po wybuchu.

   – Itachi, widzisz coś? – zapytała cicho [Imię], dostrzegając tylko niewyraźnie poruszające się kształty gdzieś w oddali.

   Mężczyzna wyostrzył wzrok, bo sam miał ograniczone pole widzenia przez wciąż unoszącą się parę wodną, a także dym, jednak nie zobaczył nic ciekawego — jedynie bardziej zarysowaną sylwetkę atakującego.

   – Prawdopodobnie to samo co ty – odpowiedział, spoglądając wymownie na Kakashiego.

   – Tak samo – rzekł srebrnowłosy, poprawiając ochraniacz odsłaniający wcześniej ukrytego Sharingana.

   – A mnie to nikt o zdanie nie zapyta? – wtrącił Hidan, zupełnie ignorując wysoki poziom niebezpieczeństwa, który wzrastał z każdą kolejną sekundą.

   Drużyna spojrzała obojętnie na Jashinistę, nie odpowiadając na jego pytanie. Wszyscy mieli ważniejsze sprawy na głowie, niż niańczenie dorosłego mężczyzny, który czasami zachowywał się jak rozwydrzone dziecko, a nawet gorzej.

   Gdy już mieli się odwracać, zamarli w dziwnych pozach. Każdy z nich bardzo wyraźnie widział zbliżającą się do Hidana od tyłu czyjąś sylwetkę. Wszystko działo się tak szybko, że jedynie dwójka posiadaczy Sharingana była w stanie dostrzec to, co tak naprawdę wydarzyło się mężczyźnie.

   [Imię] mogła jedynie niemo spoglądać na spadającą głowę siwowłosego, która wciąż próbowała coś mówić. Kobieta nic nie rozumiała. Najpierw pojawił się ten cień, a później Hidan został pozbawiony najważniejszej części swego ciała, dzięki której mógł się poruszać. Po jej utracie został jedynie bezmózgim ciałem, które robiło to, co mu się żywnie podobało — miało wszystko gdzieś, zupełnie jak jego właściciel i w trakcie niebezpiecznej walki po prostu położyło się na ziemi, by po chwili zasnąć z niewidocznym mam wyjebane na twarzy.

   – Znowu to samo?! – wrzasnęła głowa, tocząc się prosto pod nogi Uchihy.

   Ten tylko zignorował jego krzyki i narzekania, że teraz nie ma kto go zszyć, bo przecież Kakuzu jest w zespole z innym członkiem Akatsuki i podniósł go za włosy, po czym rzucił prosto na ręce [kolor]okiej, robiąc tym sposobem różne czerwone ślady na ziemi.

   – Itachi, co to ma być?! Dlaczego on... wygląda tak, jak wygląda?! – zapytała podniesionym głosem kobieta, łapiąc dość nieprofesjonalnie najważniejszą część ciała mężczyzny.

Kakashi [Kakashi x Reader PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz