Obudziłem się wcześnie. Była 8 rano, sobota. Jaka wredna istota była w stanie wyrwać mnie z mojego prawie że zimowego snu?
Heeh, wredna, zimna, okropna istota która ma na imię, a raczej wabi się LUKE.
Walił w moje drzwi około minuty. Nie wytrzymałem.
- Wejdź. - Wycedziłem przez zęby.
- Wstawaj śpiochu, zrobiłem śniadanie. - Powiedział uśmiechniety.
Już chciałem wstać z łóżka kiedy zauważyłem, że nie mam na sobie nic. Spojrzałem na niego porozumiewawczo. Nie wiedział o co chodzi. Uśmiech na jego twarzy zmienił się w grymas niezrozumienia.
Kiwnąłem głową na moje krocze przykryte kołdrą.
Zrozumiał.
Wyszedł z lekkim aroganckim uśmiechem. Czemu tak go to cieszyło? Nie rozumiem..
CZYTASZ
The Man My Mother ¦ MUKE
FanfictionJa: Mike księżniczka. Nieznany: Chłopak czy dziewczyna? Nieznany: Bo teraz mnie zmyliłeś/aś Ja: Hihihihi