•8•

754 49 0
                                    

Obudziłem się wcześnie. Była 8 rano, sobota. Jaka wredna istota była w stanie wyrwać mnie z mojego prawie że zimowego snu?

Heeh, wredna, zimna, okropna istota która ma na imię, a raczej wabi się LUKE.

Walił w moje drzwi około minuty. Nie wytrzymałem.

- Wejdź. - Wycedziłem przez zęby.

- Wstawaj śpiochu, zrobiłem śniadanie. - Powiedział uśmiechniety.

Już chciałem wstać z łóżka kiedy zauważyłem, że nie mam na sobie nic. Spojrzałem na niego porozumiewawczo. Nie wiedział o co chodzi. Uśmiech na jego twarzy zmienił się w grymas niezrozumienia.

Kiwnąłem głową na moje krocze przykryte kołdrą.

Zrozumiał.

Wyszedł z lekkim aroganckim uśmiechem. Czemu tak go to cieszyło? Nie rozumiem..

The Man My Mother ¦ MUKEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz