Kim Taehyung cz.1

779 44 1
                                    

-Mmm...Kookie- wyszeptałem z rozkoszy do ucha chłopaka, kiedy ten zacisnął mocniej dłonie na moich nagich udach. Siedziałem na nim okrakiem i wspólnie oddawaliśmy się największej przyjemności jaka istnieje, czyli namiętnym pocałunkom. Trwaliśmy w tym cudownym uniesieniu już dłuższą chwilę, byłem bardzo szczęśliwy. Po moim policzku spłynęła łza szczęścia, kiedy Jungkook wbił swoje równiutkie, białe zęby w moją szyję, a ja pomyślałem tylko "jak dobrze, że cię mam". Postanowiłem, że nie pozostanę mu dłużny, chwyciłem go więc  mocno za włosy i odchyliłem jego głowę do tyłu, robiąc sobie dostęp do jego szyi. Powoli zbliżałem swoje usta i już miałem złożyć na niej słodki pocaunek, kiedy nagle usłyszałem znajomy mi dźwięk. Nienawidziłem go z całego serca, oznaczał on bowiem powrót do rzeczywistości. Westchnąłem głośno zrezygnowany i otworzyłem oczy, zmuszając się by wstać. "To był tylko sen "-pomyślałem, po czym na moich ustach zagościł uśmiech. "Kolejny cudowny sen o moim ukochanym". Cieszyłem się, ponieważ te sny były moimi jedynymi chwilami bliskości z Joenem, jakie kiedykolwiek miałem i pewnie będę miał. Byłem w nim zakochany właściwie odkąd go pierwszy raz zobaczyłem, dwa lata temu. Chodzimy razem do klasy, jednakże on, mój Anioł o cudownych okrągłych oczach, gładkich rysach twarzy i usmiechu, który zwala z nóg każdego człowieka, nie zwraca na mnie uwagi. Nasz jedyny kontakt ograniczył się do uścisku ręki, gdy postanowiłem przedstawić mu się w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. "Jeon Jungkook, miło mi poznać " usłyszałem, po czym mój ukochany spojrzał mi w oczy tak głęboko, jak gdyby chciał dotknąć mojej duszy, jego oczy powiększyły się z przerażenia, a on uciekł, zostawiając mnie samego na środku sali. Bylem w szoku, nigdy nie zapomnę tego dnia. Naszego jedynego "wspólnego" dnia, kiedy to szanse na moją przyjaźń (naprawdę nie liczyłem na więcej, chciałem tylko móc słuchać codziennie jego pięknego głosu) z obiektem moich westchnięć przypadły bezpowrotnie. Pamiętam jeszcze, że przez następne parę dni próbowałem tę sytuację wyjaśnić, niestety bezskutecznie, gdyż chłopak uciekał na mój widok, wyraźnie dając mi do zrozumienia, żebym zapomniał o jakiejkolwiek rozmowie. Potem już były tylko łzy, wiele dni depresji, które spędziłem zamknięty w pokoju, a po nich przyszły moje zbawienne sny. Od tamtej pory śniłem o mojej miłości minimalnie raz w tygodniu, nie wiedziałem od czego to zależało, ale dawało mi sił, by przetrwać kolejne dni dzieląc z nim jedną klasę. Lata minęły, a między nami nic się nie zmieniło. Jeon miał przyjaciół w klasie oraz poza nią, był wiecznie otoczony śmiejącymi się do niego twarzami, a ja siedziałem z boku i patrzyłem zazdroszcząc im możliwości chociażby przywitania sie z nim. Liczyłem na to, że któregoś dnia uda mi się wyjaśnić jego zachowanie.
Zebrałem się powoli, dokładając wszelkich starań, by wyglądać jak najlepiej. Ubrałem się w szkolny mundurek zakładając rozpiętą koszulę na czarny t-shirt z moim ulubionym zespołem, ogarnąłem włosy w artystyczny nieład śmiejąc się z ich siwo -fioletowego koloru, który przypomniał mi o tym, jak bardzo zaszalałem na ostatniej imprezie z kumplami. Wiedziałem, że będą kłopoty, ale było warto. Urodziny mojego najlepszego przyjaciela były jedną z najlepszych imprez na jakich kiedykolwiek byliśmy, po raz pierwszy od dawna pozwoliłem sobie wtedy na relaks, zapomniałem o mojej niespełnionej miłości i wyszalałem się naprawdę porządnie, czego efektem był mój obecny kolor włosów. Podkreśliłem jeszcze szybko oczy kredką i spryskałem się ulubionymi perfumami. Wyszedłem z domu, wsadzając w uszy słuchawki, z których leciała moja ulubiona muzyka i poszedłem do szkoły, gdzie dotarłem w dwadzieścia sześć minut. Mój rekord, normalnie ta droga zajmuje mi ledwo kwadrans. W końcu przebrany w szkolne obuwie wszedłem do sali słuchając wciąż muzyki. Czułem, że wszyscy na mnie patrzą, nic dziwnego skoro nie widzieli mnie jeszcze w nowym kolorze włosów. Rozsiadłem się wygodnie w swojej ławce pod oknem, mojego sąsiada jeszcze nie było. Po wyłożeniu na blat całej masy zbędnych moim zdaniem rzeczy, zacząłem rozglądać się po sali poszukując mojego sensu życia.

Sen *Vkook* Where stories live. Discover now