"Sen" Kim Taehyung cz.7

284 36 2
                                    

-Chcesz?- wyciągnął do mnie pudełko z kanapkami, co niezbyt grzecznie zignorowałem, przerywając mu:
-Jeon Jungkook-powiedziałem powoli, rozkoszując się możliwością wypowiedzenia tych słów, na co chłopak popatrzył na mnie jak by zobaczył ducha. Zawstydziłem się i spojrzałem na ziemię, czekając aż Kookie się odezwie.
-Tae- powiedział cicho, przeciągając ostatnią literę. Spojrzałem na niego błyskawicznie, ciekawe czy w moich oczach widać było miłość, jaką go darzyłem -dlaczego to zrobiłeś?-zapytał z miną zbitego psa, a w jego oczach pojawiły się łzy. Czułem się zmieszany, nie wiedziałem o co mu chodziło, ani co się w ogóle działo.
-Ja...nie wiem o co chodzi, nie wiedziałem że to był twój brat, ani że masz problem z jego orientacją, czy że sobie używa...- jąkałem się strasznie, tłumaczyłem się jak głupi chociaż nie wiedziałem z czego.
-Tae...- zaczął chłopak, ponownie wołając moje imię, na dźwięk czego przeszły po mnie przyjemne dreszcze -ja nie mam nic do jego orientacji, ani z kim i po co się spotyka, ale dlaczego to musiałeś być ty? Dlaczego z wszystkich ludzi na świecie to akurat ciebie zobaczyłem na jego kolanach...-jego głos się załamał, a po policzku spłynęła łza.
-Więc o to ci chodzi?- wkurzyłem się niesamowicie, chociaż próbowałem to ukryć, by go nie wystarczyć -tak bardzo kochasz swojego braciszka, że chcesz wybierać mu znajomych? Jestem dla ciebie aż takim zerem, że nie chcesz bym zbliżał się do twojego brata?- wstałem zdenerwowany, nie panowałem już nad nerwami. Krzyczałem przez łzy:
-Przepraszam cię, że w ogóle istnieję, uwierz mi że przez twoją nienawiść do mnie najchętniej odszedł bym z tego świata!- po tych słowach  uciekłem co sił w nogach.
Tradycyjnie zamknąłem się w kabinie toalety, to było moje schronienie na trudne chwile. Zacząłem płakać jak oszalały, cały mój świat runął kompletnie. Ostatni raz czułem się tak kiedy odeszli moi rodzice. Jungkook mnie nienawidził do tego stopnia, że nie chciał bym nawet zadawał się z jego bratem! Od zawsze wiedziałem, że mnie nie znosi, ale nie sądziłem, że byłem dla niego aż takim śmieciem, przecież ja też jestem człowiekiem i zasługuję na jakieś szczęście. Nawet nie wiem co mu zrobiłem, żeby sobie zasłużyć na takie traktowanie, przecież ignorował mnie od pierwszego dnia kiedy się poznaliśmy.
Siedziałem tak i użalałem się nad swoim losem, aż ktoś zaczął dobijać się do kabiny.
-Jest jeszcze druga ,tutaj jest zajęte!- krzyknąłem drżącym głosem, ale pukanie tylko się nasiliło. Zrezygnowany otworzyłem, nie przejmując się swoim wyglądem. Jakiś uczeń wytargał mnie na siłę i sam zatrzasnął się w toalecie. Wróciłem więc do sali, by zabrać swoje rzeczy i wrócić do domu, mieliśmy co prawda jeszcze pół dnia nauki przed sobą, ale ja wiedziałem, że nie wytrzymam. Wchodząc do klasy zauważyłem Jungkooka siedzącego na swoim miejscu jak gdyby nigdy nic, popatrzył na mnie, ale tym razem to ja odwróciłem wzrok. Skoro jestem aż takim śmieciem, to po co na mnie jeszcze patrzy? Gorzej się już raczej nie poczuję. Zebrałem się i wyszedłem, trzaskając drzwiami i ignorując krzyk nauczyciela. 

Sen *Vkook* Where stories live. Discover now