"Sen" Kim Taehyung cz.9

280 34 1
                                    

W wyniku serii niefortunnych zdarzeń dotarłem do szkoły dużo wcześniej niż powinienem, przez co siedziałem na swoim miejscu jak jakiś kujon już dziesięć minut przed dzwonkiem na pierwszą lekcję. Na szczęście było tu jeszcze mało osób, a co najważniejsze nie było jeszcze JEGO. I bardzo dobrze, planowałem jakoś przegapić moment, w którym wejdzie do sali. Być może nawet przyszedłem tak wcześnie właśnie z tego powodu. Denerwowałem się, znowu myślałem o tym wszystkim, co się wydarzyło parę dni temu. Co ja mam teraz z sobą zrobić? Może powinienem zmienić szkołę? Przejście do innej klasy raczej by nie pomogło, mógłbym wciąż widywać go na przerwach, czy dniach sportu... zmieniając zaś szkołę raczej bym go już nigdy nie zobaczył. Mógłbym nawet przenieść się do innego miasta...
-Kim Taehyung- z zamyślenia jak zwykle wyrwał mnie głos nauczyciela sprawdzającego obecność.
-Jestem- podniosłem się i ukłoniłem
-Masz za ostatni tydzień nieusprawiedliwione nieobecności, dlaczego?- zapytał rozzłoszczony, na co ja postanowiłem być do bólu szczery i poprosić o przeniesienie.
-Bardzo przepraszam panie profesorze!- krzyknąłem, kłaniając się ponownie- to wszystko dlatego, że tydzień temu wydarzyło się coś strasznego, co bardzo źle wpłynęło na moje samopoczucie. Osoba, w której od 2 lat jestem zakochany wyznała mi prosto w twarz, że jestem dla niej największym śmieciem- cała klasa wstrzymała teatralnie oddech, a nauczyciel zaniemówił -dlatego właśnie nie byłem w stanie skupić się na lekcjach i nauce, moje życie legło w gruzach, a ja sam zostałem rozdeptany przez miłość mojego życia- po moim policzku spłynęła łza, ale zacisnąłem pięści- i dlatego też chciałbym pana prosić o przeniesienie do innej szkoły, najlepiej w innym mieście. Proszę!- upadłem przed nauczycielem na kolana, błagając go. Usłyszałem jeszcze za plecami liczne ochy i achy, ktoś nawet się zaśmiał, a ja klęczałem dalej. Byłem śmiertelnie poważny, profesor wiedział o tym, dlatego nie wiedział co robić. Nagle poczułem na ramieniu czyjąś dłoń, odwróciłem się i zobaczyłem swojego Anioła, który nachylił się nade mną i tak po prostu mnie przytulił. Byłem w tak wielkim szoku, że odepchnąłem go i zerwałem się na równe nogi. Popatrzyłem mu prosto w oczy, a przez łzy w moich oczach przeciskała się złość. Jakim prawem on mnie przytulił? Dla niego to takie zabawne? Zrujnował mi życie i jeszcze się tym szczyci.
-Tae- wyszeptał łagodnie moje imię -ja ciebie nie nienawidzę ty głupi!- trzepnął mnie w ramię otwartą dłonią -ja cię kocham, proszę, nie odchodź- po tych słowach rzucił się na mnie, wtulając się w mój tors i mocząc mi łzami koszulkę. Staliśmy tak jeszcze parę sekund, po czym nauczyciel kazał nam wrócić na swoje miejsca i zająć się tym na przerwie. Nie odpowiedziałem mu słowem, nie odezwałem się, bo tego mi było naprawdę zbyt wiele. Poczułem się nagle jak wiadro na śmieci, które zostało wreszcie opróżnione i umyte. Niecierpliwie czekałem na przerwę, gdzie ten głupi dzwonek?!?

Sen *Vkook* Where stories live. Discover now