Rozdział 1

5.3K 310 41
                                    

Ośmioletni Naruto Namikaze wracał z akademii do niewielkiego domku na drugim końcu wioski. Mieszkał tam razem z jego ojcem, Minato Namikaze.

- Tadaima! - krzyknął, wchodząc frontowymi drzwiami.

Nie słysząc odpowiedzi, westchnął i skierował się do kuchni. Tam odgrzał sobie ramen, po czym z ciepłą potrawą skierował się na prywatne pole treningowe. Szybko spożył posiłek, po czym zaczął rozgrzewać sztywne od siedzenia w ławce mięśnie.

"Kurama?"

"Co młody?"

"Nauczysz mnie jakiejś nowej techniki?"

"Hmm... Fuuton: Daitoppa powinno być odpowiednie"

"Kurama?"

"A tak. Pięczecie to kolejno..." blondyn układał swoje dłonie tworząc pieczęcie wymawiane przez demona.
Na ostatniej zebrał jak najwięcej powietrza w płucach i wypuścił je w kierunku drzew. Niby nic, ale technika odłamała wiele gałęzi, a kilka młodszych drzew zostało złamanych.

"I jak mi poszło?"

"Na pierwszy raz? To naprawdę nieźle. Jeszcze raz"

Chłopak wysłuchał demona i powtórzył jeszcze raz tą technikę. Tym razem była silniejsza. Blondyn zachęcony efektem zaczął ponawiać technikę, za każdym razem dającą coraz bardziej destrukcyjne wyniki.

- Dobrze ci idzie, sochi - usłyszał tak dobrze znany mu głos za swoimi plecami.

- Tou-san! - krzyknął rzucając się na mężczyznę.

Tym mężczyzną był nie kto inny jak Namikaze Minato, Yondaime Hokage Wioski Ukrytej w Liściach. Minato był wysokim mężczyzną po trzydziestce o intensywnie błękitnych oczach i włosach koloru dojrzałej pszenicy. Ubrany był w standardowy mundur jonina Konohy. Dodatkowo miał narzucone na siebie białe haori, którego dolną część zdobiły pomarańczowe płomienie, a na plecach wyszyto tytuł "Yondaime Hokage".

Po chwili Naruto odkleił się od taty i obaj blondyni weszli do domu, gdzie starszy z nich zrobił jakąś szybką kolację.

Posiłek zjedli rozmawiając o minionym dniu. Naruto opowiadał o dniu w akademii, a Minato o ciekawszych zleconych misjach.

- Trochę tęsknię, tou-san - powiedział młody jinchuuriki. - Jeszcze kilka miesięcy temu razem spędzaliśmy prawie całe dnie.

- Tak sochi. Brakuje mi mojego małego pomagiera przy dokumentach.
Obydwoje zaczęli się głośno śmiać. Nim Naruto zaczął uczęszczać do akademii, był przez tatę zabierany do biura gdzie albo studiował zwoje o podstawach bycia shinobi, albo pomagał sortować dokumenty.
Niektórzy shinobi twierdzili, że Hokage łatwiej znosił swoją pracę, a ANBU bardzo polubiło bystrego chłopca. Wielu z shinobi zaczęło widzieć w nim niewinne dziecko, a nie krwiożerczego demona z ataku sprzed ośmiu lat.

Po posiłku, Naruto poszedł się umyć, a Minato zniknął w swoim pokoju na piętrze. Po chwili dołączył do niego jinchuuriki.

- Tou-san, masz jakieś zwoje na kontrolę chakry?

- Mam, a po co ci?

- Iruka-sensei twierdzi, że mam za słabą kontrolę. Powiedział mi, że mam duże zasoby chakry i przepalam połowę jutsu z lekcji, bo nie jestem w stanie jej opanować.

Yondaime sięgnął na półkę i zdjął jeden z wielu zwoi. Upewnił się, czy to ten właściwy, po czym wręczył go synowi. Ten tylko podziękował mu i zniknął w pokoju obok.

***

Następnego ranka, pierwszy obudził się pan domu. Wziął szybki prysznic i poszedł obudzić chłopca.

- Wstawaj sochi - potrząsnął go za ramię.

- Jeszcze pięć minut... - jinchuuriki wtulił się w pościel.

- O nie. Wstawaj śpiochu, bo znowu zaliczysz zimną kąpiel.

Na to chłopiec momentalnie wstał i zniknął w łazience, by po chwili wyjść z niej, ubrany. Razem zaczęli krzątać się po kuchni, robiąc śniadanie.
"Dobry młody"

"Dobry lisie. Głodny?"

"No raczej"

Naruto westchnął i wyciągnął surowy udziec barani, który położył na tacy po czym złożył kilka pieczęci i przywołał Kuramę. Kitsune zaczął jeść swój posiłek, starannie oczyszczając kość. Nie zapomniał nawet o szpiku, ukrytym w grubej warstwie twardego budulca. W międzyczasie, Minato skończył smażyć jajka na bekonie i wyłożył je na dwa talerze. Obydwaj blondyni zasiedli do stołu i szybko spożyli posiłek, na który składało się jeszcze muesli z owocami i jogurtem, i sok pomarańczowy. Po śniadaniu, starszy z nich zmył naczynia i dokończył pakowanie bento, a młodszy pobiegł spakować się do szkoły. Naruto po chwili zbiegł z i złapał bento w pomarańczowej chustce, które rownież wylądowało w plecaku.

Potem skierował się do drzwi wejściowych, gdzie czekał na niego Minato. Chłopiec założył buty i razem z tatą wyszli przed dom.

Starszy z blondynów zablokował drzwi i przeniósł ich pod akademię shinobi, gdzie pożegnał się z synem i przeniósł się do swojego biura.
Naruto westchnął cicho i ruszył w stronę sporego budynku. Zaczął się kolejny dzień dla młodego jinchuuriki.

Pozwól MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz