Czkawka

2.8K 135 5
                                    

- Jestem Czkawka.
- Fajnie.
- A to jak już wiesz Sączysmark. - powiedział wskazując na chłopaka obok mnie.
- Umm... Może chcesz, aby ktoś Cię oprowadził.
- Tak, ale nie dziś, może jutro z rana?
- Jasne - powiedział Czkawka. Co za dziwne imię.
- Jak chcesz to ja ciebie mogę oprowadzic, koteczku. - odezwał się Sączysmark.
Ja jeszcze raz go walnęłam, a Czkawka znowu się zaśmiał.
- Ty tak zawsze? - powiedział śmiejąc się Czkawka.
- Jak ktoś mnie wkurzy. - powiedziałam lekko się uśmiechając.

-----------------------------
Kilka godzin później.

Bylo już po uczcie. Czas na tańce. O matko. I z kim mam tańczyć? Oparlam sie o ścianę i patrzyłam jak inni ludzie tańczą.
Nagle zauważyłam pyszne przekąski. Tyle że musiałam przejść przez caly parkiet. Pomyślałam "trudno" i poszłam przez środek parkietu. Nagle z kimś sie zderzylam. I kim się ten ktoś okazał? Sączysmark. Chciał ze mną tańczyć.
- Nie, naprawdę nie umiem tańczyć.
- Proszę.
- Nie, nie chce.
- Ale to łatwe, kotku!
Złapał mnie za ręce. Próbowałam się wyrwać, ale na próżno. Był za silny.
Nagle zbliżył mnie do siebie.
- Sączysmark! - usłyszałam nagle. To Czkawka!
- Sączysmark, jak nie chce tańczy, to ją zostaw. W ten sposób prędzej zrobisz z siebie głupka niż... - ten nie zdążył dokończyć, bo Sączysmark już odszedł z oburzona miną.
- Dzięki, gdyby nie ty to bym nie wytrzymała.
- Nie ma sprawy.
- Ta... to ja chyba zejdę na bok.
Już miałam iść kiedy Czkawka złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.
- Czkawka, bo ja nie umiem tańczyć.
- Ja Cię nauczę - uśmiechnął się.
Najpierw pokazał mi jak się tańczy, a potem tańczylismy do rana. Po imprezie był czas do domu. Trochę mi było zimno. Czkawka to zauważył i przytulil mnie. Szliśmy tak aż do mojego "domu". Staliśmy przed moimi drzwiami.
Odwrocilam się w jego stronę.
- Dziękuję. - powiedziałam i przutulilam bruneta. Pożegnaliśmy się i weszłam do swojego domu. Poszłam na górę i zasnelam na łóżku.

------------------------------
Rano.
Obudziłam się bardzo wcześnie. O piątej. Miałam jeszcze dwie godziny do spotkania z Czkawką. Ubralam się jak zwykle, uczesałam w te samą fryzurę. Zeszlam na dół, zjadłam kanapkę i nakarmilam Wichurę. Pomyślałam, że poranny lot to dobry pomysł i po prostu wsiadłam na smoka i poleciałyśmy. Zdziwiło mnie widząc Migu u Saczysmarka, ale postanowiłam się nie wtracac.
Minęły dwie godziny i polecialam na plażę, gdzie miałam spotkać się z Czkawką. Po pięciu minutach czekania, pojawił się w umówionym miejscu.
- Czesc, jak się spało? - zapytal Czkawka z uśmiechem.
- A dobrze, a ci? - powiedziałam tak samo się uśmiechając.
- Gotowa?
- No jasne - I wzbiliśmy się w powietrze.

Jak Wytresować Smoka - Coś Wiecej (W Czasie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz