Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy schlani w trzy dupy, a ja co? Gapię się za okno, bo dokładnie naprzeciwko niego jest okno od jego pokoju. Tak więc stoję przy tym oknie i wypinam się do tego całego pijanego towarzystwa.
I nagle jak mnie coś nie walnie z całej siły w moją perfekcyjnie wypiętą zadnią część ciała.
Przerażony odwróciłem się do tyłu, a tuż przed moją twarzą pojawił się jakiś napalony paszczur z rozpływającą się toną cementu na ryju.
Dosłowinie rozpływającą. Jeny, jak można aż tak zaszpachlować sobie twarz?
Mój krzyk chyba całkiem zagłuszył muzykę, kiedy ja, nie mając żadnej drogi ucieczki musiałem jakoś odepchnąć tą szkaradę, której ręce próbowały mnie zmacać niczym macki ośmiornicy.
Jakimś cudem udało mi się uciec. Wyszedłem z domu, ale zamiast skręcić w stronę mojego, podszedłem do drzwi Nialla.
Wziąłem dwa najgłębsze wdechy mojego życia i zapukałem do tych drzwi. Do groty z moim najlepszym i najpiękniejszym skarbem tego nędznego świata.
CZYTASZ
Fanboi
FanfictionCzy Zayn'owi uda się poderwać blondyna, który swoim uśmiechem zawrócił mu w głowie? Poboczne: Larry