Rozdzial 7

322 24 6
                                    

- Marta Przemyśl to jeszcze- przekonywał mnie Michal. - Nie ma mowy, ja muszę się z nim spotkać. - powiedzialam, wybierając pomiędzy dwiema bluzkami. - Tą czarną. Ale ja się o cenie boje- mruknal Multi. Zdjelam swoja koszulkę i zalozylam tą, która wybrał gimbus. Cóż zachowywalismy się jak rodzeństwo. Zero wstydu. - Och daj spokój- odpowiedzialam szczerze znudzona i zalozylam białe rurki. - Gdzie mój zegarek? - spytalam przeszukując łóżko. - U mnie w szufladzie, zapomnialas, ze go tam zostawilas?- zapytał zdziwiony. Ruszylam do pokoju, odsunelam szuflade i wyciagnelam zegarek. Nagle cos blysnelo mi przed oczami. Siegnelam po to, a do pokoju wbiegł Michał. Wstrzymał oddech gdy podnioslam naszyjnik na wysokość oczu.

Siedzialam na kolacji z przystojnym brunetem. Wręczył mi małe pudełeczko - Chyba oszalałeś. Nie mogę tego przyjąć. - powiedziałam oddając mu. - Ale musisz, zrób to dla mnie - powiedział i zrobił swoje maślane oczka. Gdy otworzyłam pudełeczko moim oczą ukazał się piękny srebny naszyjnik z zawieszką - sercem. Było to mega urocze, aż staneły mi świeczki w oczach. Mężczyzna wstał i zapiął mi naszyjnik na szyji. - No to teraz wyglądasz idealnie - stwierdził a ja się do niego mocno przytuliłam. Chłopak pocałował mnie w głowe i tak staliśmy jeszcze prez jakiś czas.

Spojrzalam na Multiego. - To moje- szepnelam. - Dostalam to od Stuarta prawda? Czemu mi go nie oddales?!- krzyknelam. - Balem się o ciebie, ze zaczniesz pytać. To co się działo nie może cie dopaść Marto!- podniósł glos. - Och! Uwierz, Wole najgorszą prawdę! - wykrzyczalam. Schowalam naszyjnik do kieszeni i wyszlam z hotelu. Zatrzymała się na parkingu. Wyciagnelam prezent od Stuu. Był taki piękny. Srebro rzucalo refleksy na moją dłoń. Zalozylam go szybko i ruszylam na miejsce spotkania.

*****

Weszlam niepewnie do kawiarni i spojrzalam na ludzi. Wreszcie zobaczyłam go. Skąd wiedziałam? Otaczała go grupka dziewczyn, a do tego miałam przebłysk z nim w roli głównej. Chłopak tez mnie spostrzegł i ruszył w moja stronę. - Chodźmy stąd- powiedział szybko. Znaleźliśmy się w parku. - Widzę, ze nadal go nosisz- uśmiechnął się do mnie.

- Miej go zawsze przy sobie - powiedział uśmiechając się.

- "Miej go zawsze przy sobie "- powtórzyłam. Chłopak spojrzał na mnie. - Michał mówił mi co się wydarzyło...- zaczął delikatnie. - Ciesze sie, ze znów będę mieć z tobą kontakt- usmiechnelam się. - Wiesz dużo razy chciałem być przy Tobie, ale Multi... Myślałem, ze juz nigdy cie nie zobacze- przystanął. Spojrzalam mu prosto w oczy i przytuliam się do niego. Otoczyl mnie swoimi ramionami. Było mi dobrze, czulam się bezpiecznie. Wdychalam jego zapach, a w mojej głowie slyszalam nasze glosy.

[...]Chce... Żebyś wiedziała że wciąż mi na Tobie zależy... I chodzby nie wiem co, jeśli będziesz czegoś potrzebować pamiętaj że masz mnie - powiedział.[...]

[...]- Nie chce Cię stracić, jesteś wspaniały... - dodalam.

Wreszcie oderwalam się od bruneta. - Dezy to straszny dupek- wyznał po chwili. Nie slyszalam jeszcze tego imienia. Było... Inne... Zapamietalabym. Chcąc czegoś więcej się dowiedzieć udawalam, ze wiem o kogo chodzi. - Dlaczego?- zapytalam zdawkowym tonem. - Po tym jak mialas wypadek, przyjechał od razu. Multi się wściekł. Pokłócili się. Wykrzyczal, ze to przez niego i ze ma wypierdalac. Pozwolił mu jedynie oddać krew. Wracał, ale po miesiącu dal sobie spokój. Powiedział mi, ze się pokłóciliscie. Powiedzialas, ze juz go nie kochasz. Najgorsze jest to, ze szybko się pocieszył... Po trzech miesiącach od wypadku znalazł dziewczynę i urwał wszelki kontakt z Michałem. Po prostu Multi mu zabronił się do ciebie zbliżać. - opowiedział. - Ja do dzisiaj nie mam dziewczyny- dodał, a ja spojrzalam na niego. Unikał mojego wzroku.Zaryzykowac i poprosić go o to? Jednak nim zdążyłam.otworzyć usta ten zapytał. - A ty? Masz juz kogoś? Jesteś taka piękna- powiedział spoglądając mi w oczy. - Ech, można powiedzieć, ze mam... Ale nie wiem co z tego wyniknie- odpowiedzialna szczerze. - Jeśli cos ci zrobi, zabije go- powiedział poważnie. Szturchnelam go w ramię i zaśmiałalm się, a on do mnie dołączył. - Stuart? - zaczelam. - Tak? - spytal podnosząc na mnie wzrok. - Pamiętasz, obiecales mi, ze chodzby nie wiem co to mi pomozesz.- kontynuowałam, a ten przytaknal. - Zalatwisz mi spotkanie z Dezym? - skończyłam i spojrzalam na niego blagalnie. Westchnal - Obiecalem, ze ci pomoge...- powiedział. Przytulilam go mocno go siebie, tak ze czulam jak bije jego serce. - Multi mnie zabije- szepnal cicho, przyciągając mnie mocniej do siebie.




Dam dam dam :D
Czy pójdzie tak łatwo?
Dzięki za przeczytanie :3
Bayo <3

ZapomnianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz