Rozdział 9

296 19 4
                                    

Wracalismy spokojnie samochodem. Michal nie wie jeszcze, ze jestem z Pawłem, a co najgorsze nic nie wie o moim spotkaniu z Dezym. Muszę mu powiedzieć, to kwestia... Zobowiązania. Siedziałam i rozmawiałam z Martyną. Swoją drogą bardzo pozytywna osoba. Remek również, z nimi spędzać czas, to zero nudy. Spiewalismy piosenkę Multiego " Nie wiem", gdy nagle usłyszałam krzyk Martyny, pisk opon i poczulam mocne uderzenie. Potem zupełną ciemność.

*****

Obudziłam się z ogromnym bólem klatki piersiowej. Ledwo mogłam nią poruszać. Na twarz miałam założoną maskę z tlenem. Czulam przyjemne ciepło na mojej dłoni. Odwrocilam się w tamtą stronę i ujrzalam Bladiego. Usnał na krześle. Popatrzylam po sali. Przy oknie na stojąco spał Stuart. -Co się stało? - chciałam powiedzieć, ale zamiast tego usłyszałam jakieś charczenie. Paweł podniósł głowę i spojrzał na mnie ze szczęściem i troską. Stuu wybiegł z pokoju i za chwile wrócił z lekarzem. Zostałam obejrzona i cos napisał w notatkach po czym wyszedł. W tym czasie nazbierałam trochę śliny i polknelam ją, delikatnie zwilzajac gardło. - Co jest?- spytalam i wreszcie zabrzmialo to jak powinno, chodź delikatnie i slabo. - Mieliscie wypadek- zaczął Stuart. - Co z reszta?- zapytalam natychmiast i chciałam się podnieść, ale szybko opadlam na poduszki z głośnym jękiem. Ból był nie do opisania. - Spokojnie, wszyscy żyją- zapewnił mnie Paweł, a obok usiadł Stuu. - Remek ma złamaną rękę, Martyna nogę, a Michał obojczyk. Plus wszyscy lekki wstrzas mózgu. Najgorzej poszło z tobą. To jakby w Ciebie wjechał samochód. Masz zlamane 6 rzeber. - opowiedział. To wyjasnialoby ten bol. - I noge- dodał, chodź to zauwazylam sama. - Twój wstrząs był o wiele większy, niż reszty. Bylas nie przytomna. Właśnie dziś byłby trzeci dzień - dodał Bladii. - Reszta jest na obserwacji, ale dzisiaj wychodzą, prawdopodobnie. A ty za jakiś... Tydzień ? Coś kolo tego- kontynuował Stuu. Scisnelam mocniej dłoń Pawła, a ten odpowiedział tym samym. - Przynieść ci wody?- spytał po chwili. - Jeśli to nie klopot- usmiechnelam się słabo, a ten natychmiast wyszedł. Nastała cisza. - Marta... Dezy tu byl- powiedział cicho Stuart. - Doprawdy? Jakoś dal mi do zrozumienia, ze nie za bardzo chce utrzymywać kontakty- powiedzialam odwracając wzrok. Całkiem ciekawa ta ścina, nie a co. - Marta, on się martwi... To Patrycja go zmieniła- wyznał brunet. Popatrzylam na niego. - Mogę dostac mój telefon ? - zapytałam po chwili. - Po co ci? - spytał i wyciągnął go z szuflady. Podał mi go, a ja otworzyłam obudowę, wyjelam karteczkę i zadzwoniłam na numer widniejący na papierze. Juz po drugim sygnele uslyszalam nieznany mi glos. - Marta? To naprawdę ty? Nie mogę w to uwierzyc- uslyszalam jego szczęśliwy glos. - Pojdziemy na kebaba - przedstawił swój plan. - Jak najbardziej, ale to jak wyjde. Moglbys przyjechać? Mamy rok czasu do nadrobienia, a tydzień jeszcze muszę tu siedzieć- Powiedziałam i sama się delikatnie usmiechnelam. - Myślałem, ze wyszlas już ze szpitala- odpowiedział zmartwiony. - Tak, ale był wypadek...- zaczęłam.. - Nie kończ. Będę za... 15/20 minut- przerwał mi i się rozlaczyl. Chyba już wiem czemu to był mój najlepszy przyjaciel. W sumie nadal nim jest. - Z kim rozmawialas?- zapytał Paweł, który wrócił z kubkiem wody. - Musiałem zapytać lekarza czy mozesz pić- usprawiedliwił swoją długa nieobecność. - Z Jaśkiem i dziękuje- odpoweidzialam biorąc łyka wody. - Ma przyjechać za kilkanaście minut - usmiechnelam się. - Mam pójść? - zapytal Bladii. - Tak, odpocznij... Zasnoles mi ma krześle. - powiedzialam łapiąc go za rękę. - I ty Stuart też, spales na stojąco- dodalam z uśmiechem.





Mamy rozdział :D o mój Boże, dziękuje za weekend. Dopiero się zaczęło, a ja mam dość... Wszędzie egzaminy... A jak u was? Dzięki za przeczytanie :D
Bayo <3

ZapomnianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz