Dziś są moje urodziny. Kończę 21 lat. Florek ma za kilka dni. On skończy 25. Szybko ten czas mija. Już trzy lata jak jesteśmy razem i rok jak jesteśmy... Zaręczeni...
Wstałam dziś pierwsza. Jak zwykle z resztą. Po wypadku, nie mogłam jeździć konno. Do mojej Safary przyjeżdżałam okazjonalnie. Wydzierżawiłam ją młodej dziewczynie, która szukała konia do zawodów. Nie musiałam się martwić, że robi coś nie tak. Była doświadczona. Wszyscy tak mówili, a naszej stajennej ekipie ufam bardziej niż nie jednej osobie.
Skierowałam się do kuchni, by zrobić śniadanie. Była już 12:00, a on dalej spał. Nie dziwię się. Wczoraj live trwał chyba z 4 godziny, zaczynając od tego, że start był o 1:34. Ehh.
Postanowiłam zrobić naleśniki. Z czekoladą. Dziś jest cudowny dzień. Dziś pierwszy raz wsiądę na Safarę. Tak mi tego brakowało.
- Hej. - usłyszałam głos mężczyzny mojego życia. - co tak ładnie pachnie. Hm?
Głową wskazałam, żeby usiadł przy stole.
- Naleśniki z nadzieniem czekoladowym i truskawkami, oblane czekoladą. Chyba, że wolisz z sosem klonowym to mogę oddać ci swoją porcję.
- Yy. Dobra. Rozumiem. Naleśniki z czekoladą. Mniam.
Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy się trochę przejść. Poszliśmy do parku.
- Co myślisz o naszej przyszłości?
Zdziwiło mnie pytanie szatyna. Stanął i popatrzył się na mnie. Puścił moją rękę.
- C-co ty chcesz m-mi powie-edzieć? - spytałam, udając, że jestem przestraszona. Chłopak najwyraźniej zrozumiał o co mi chodzi.
- Spokojnie, Dani. Tylko chciałbym wiedzieć czy masz jakieś plany. Nie wiem. Na przykład ślub?
- Ale żeś mnie wystraszył. Mam plany. Na przykład ślub.
Zaczęliśmy się oboje śmiać. Nasz śmiech przerwał nam mój telefon.
- Daniela. Przyjeżdżaj szybko. Safara wet nie daje jej szans.
Zaczęłam biec w stronę domu. Otworzyłam drzwi, chwyciłam kluczyki i wybiegłam. Floriam biegł za mną. Wsiadłam do samochodu, a on uczynił to samo. 5 minut później byliśmy już koło jej boksu.
Weszłam delikatnie do boksu. Próbowałam ją podnieść. Położyła głowę delikatnie na moich nogach. Widać było, że się męczy.
- Nie wstanie. Próbowaliśmy. Dani, to koniec.
Nie wierzyłam w to. Podszedł do mnie Florian.
- Chodź. Dani...
- Nie! Odejdź! - powiedziałam przez łzy. On nie posłuchał. Przytulił mnie. Po chwili jej klatka piersiowa stanęła. Oczy zamknęły się. Nie czułam jej ciepłego oddechu.
- Nie, nie, nie! Safara, nie! Kocham Cię, słyszysz!
Rozwyłam się na dobre. Oparłam się o Floriana. Ten ruchem kazał mi wstać. Wyszliśmy z boksu. Płakałam jak małe dziecko.
- Przynajmniej się nie męczy. Już dobrze.
To mówiąc głaskał moją głowę.
Ja wczepiłam się w jego bluzę. Tak bardzo go teraz potrzebowałam.Postanowiłam dokończyć pisanie tutaj. Tu macie większy zasięg i tak dalej. Po prostu tu będzie mi wygodniej. Są tu już wszystkie rozdziały z tamtej książki. ☺☺☺
CZYTASZ
Wings Up ★ SKKF
Fanfiction[...] - Florian?! - Słuchaj... To nie tak... Ja nie chciałem to ona mnie pocałowała. [...] - Całowałeś się z obcą baba? - Tak wyszło.. [...] Tekst pochodzi z części 21.