-7-

49 5 0
                                    

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam że leżę w swoim łóżku.
- To nie mógł być sen.. - pomyślałam po czym niezwłocznie spojrzałam na zegarek - godzina się zgadza. Tak jakbym tam była.. ale jakim cudem obudziłam się w łóżku przecież wyraźnie pamiętam że źle się poczułam tam, na ulicy. Wstałam i poszłam obmyć twarz zimną wodą. Miałam nadzieję, że to pomoże mi przypomnieć co się właściwie stało. Gdy wytarłam twarz w ręcznik. Spojrzałam w lustro. Poczułam jak kolana mi miękną. Szybko spojrzałam w dół. Zaczęłam nerwowo przecierać oczy bo nie wierzyłam w to co zobaczyłam przed chwilą. Może poprostu jestem zmeczona i mam halucynacje.. - powiedziałam do siebie ale nie odważyłam się spojrzeć w lustro jeszcze raz... Poszłam położyć się do łóżka żeby trochę ochłonąć. Cały czas zastanawiałam się czy mój spacer był snem czy też nie, nie dawało mi to spokoju. Wtedy znów poczułam palący ból w prawej dłoni. Już chciałam wstać po jakąś maść ale zobaczyłam na niej wyraźny kontur łapy. Z niedowierzaniem patrzałam na rękę dobre 10 minut. Kiedy pozbieralam już swoje myśli szybkim krokiem poszłam do łazienki. Cały czas miałam spuszczoną głowę by przez przypadek nie spojrzeć w lustro. Zaczęłam szorować dłoń szczotką. Stałam przy umywalce i próbowałam wyczyścić dłoń. Nic to nie dało. Przestraszona tą całą sytuacją wróciłam do łóżka. Dalej nie potrafiłam uwierzyć w to co zobaczyłam w lustrze. Zacisnęłam oczy najmocniej jak potrafiłam i próbowałam doprowadzić swój umysł do trzeźwości. Musi być jakieś wytłumaczenie. Ale chyba najbardziej logiczne jest to, że poprostu jestem przemęczona i widzę nie stworzone rzeczy. Kiedy w końcu udało mi się zasnąć zaczęłam słyszeć różne głosy dookoła siebie. Wiedziałam że to sen. Wtedy przedemną stanęła postać. O stokroć większa ode mnie. Bił od niej taki blask że ledwo potrafiłam ją dostrzec.
- Wstań
- Jaa.. - wydałam z siebie cichy dźwięk, nawet nie wiedziałam że klęczę u stóp tej postaci
- Nie bój się - był to niski męski głos
Wstałam choć ledwo potrafiłam ustać na nogach.
- Spójrz za siebie
Bez słowa wykonywałam Jego polecenia. Gdy się odwróciłam zobaczyłam wielką zieloną polanę. Było na niej pełno rozmaitych kwiatów a wszystko było ogrodzone ścianą drzew. Na środku okrągłego placu leżał wilk był w połowie czarny a w połowie biały. Miał piękne złote oczy które świeciły się tysiącem drobinek. Wyglądały bardzo szlachetnie. W tym momencie przypomniałam sobie moje odbicie w lustrze... moje oczy.. były właśnie takie.. z moich rozmyślań wyrwał mnie niski bas.
- To jest Aivi.
Zaraz, zaraz .. Aivi? Przecież tak właśnie nazwał mnie ten chłopak.. chłopak z niebieskimi oczami. Kim on w ogóle jest?
- Ai... - nie dokończyłam ponieważ przerwał mi hipnotyzujący głos.
- Aivi zawsze broniła wszystkich przed śmiercią.
Co?! Jaką śmiercią i co ja mam do tego? Lilith.. to tylko sen opanuj się.. nie miałam odwagi się odzywać. Wolałam żeby moje myśli zostały w mojej głowie. Wtedy poczułam, że moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Zaczęłam upadać. Nagle przedemną pojawiła się głęboka otchłań. Wydawała się nie mieć dna. Kiedy leciałam w dół nie myślałam o niczym. Gdy z ciemności zaczął wyłaniać się koniec tej dziury mocno zamknęłam oczy.
Ze snu wyrwał mnie nagły wstrząs. Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam moje serce w gardle. Biło mocno i nie rytmicznie.
Pamiętałam każdy szczegół snu.
- Wdech, wydech.. Lil.. to tylko zły sen.
Zły? Sama już nie wiem. Za oknem wciąż było ciemno. Spojrzałam na telefon. Była 5.50. Tej nocy nie potrafiłam już zasnąć...

She is a WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz