-3-

97 8 0
                                    

Ciemność.. Rozświetlona jednym małym promykiem. Cisza.. Przerwana jednym niskim dźwiekiem.
"Lilith jesteś tam potrzebna. Potrzebna do wielkich rzeczy. Nie poddawaj się Lilith. Walcz. Musisz mi pomóc, mnie i innym ludziom. Dowiesz się jak, ale wszystko w swoim czasie"
______________________________________

Otworzyłam oczy tak szeroko jak tylko potrafiłam. Zaczęłam łapczywie wciągać powietrze do ust. Wszystko było tak jakby za mgłą. Słyszałam dziwny, niski i niezrozumiały bełkot.
Czułam okropny ból w klatce piersiowej i głowie. Nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu.
Obraz zaczął wracać do normy. Wtedy zobaczyłam ratowników medycznych klęczących nade mną. Dopiero teraz zrozumiałam co się stało. Nie byłam przerażona, ciekawił mnie mój "sen" ktoś chcę żebym mu pomogła. Czy to może być Najwyższy? Tego nie wiem. Ale wiem że liczy na mnie. A ja nie wiem co mam zrobić.
______________________________________

Leżąc w łóżku szpitalnym byłam w stanie usłyszeć rozmowę lekarza z moimi rodzicami. Słyszałam też, że moja mama była bliska płaczu. Czemu? Nie mam pojęcia przecież żyję.
Nagle drzwi do sali się uchyliły i weszła cała trójka. Mama wraz z tatą usiedli na krzesłach które stały przy moim łóżku. Nie mam pojęcia ile spałam ale moge się założyć, że siedzieli przy mnie cały czas. Oczy lekarza były skierowane prosto na mnie.
-Po takim wypadku jestem w szoku, że odniosłaś tak niewielkie obrażenia.
-To chyba dobrze tak?- odparłam lekko zmieszana.
-Oczywiście, że tak.
Lekarz delikatnie się uśmiechnął, lecz nie był to złowrogi uśmieszek. Był ciepły i miły a wzrok mu towarzyszący pełen troski. Doktor opuścił salę i dodał tylko, że wieczorem przyjdzie pielęgniarka podać mi leki.
-Tak właściwie mamo, to co mi jest?
-Masz połamane żebra, nogę i mały wstrząs mózgu. Na dodatek jesteś cała poobijana.
-To czemu jesteś taka smutna przecież nic mi nie jest.-westchnęłam
-Bałam się, że cię stracimy. Przez chwilę.. Przez chwilę byłaś już gdzieś indziej.
-Mamo ale teraz jestem tu. I masz mi się już nie smucić. Szybko wyzdrowieje i nie będziesz nic pamiętała.
-Wiem kochanie, wiem- dodała i pogłaskała mnie po głowie. Moi rodzice nie mogli zostać na noc i strasznie się o mnie zamartwiali ale uspokajałam ich że dam radę. Do szpitala przywieźli mi mój telefon, laptop, ubrania i pare innych rzeczy. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że moja komórka przeżyje ten wypadek bez żadnej szkody a jednak jej nie doceniałam. Była godzina 22, gaszenie światła cisza nocna i te sprawy. Nie byłam śpiąca więc postanowiłam włączyć laptopa i pograć w jakąś grę. Mam trochę ulubionych gier. Nie jestem nerdem czy coś w tym stylu ale czasem lubię sobie 'popykać' jeśli tak się jeszcze mówi. W tę noc postanowiłam jednak pooglądać coś na YouTube. Wtedy poczułam dziwne pieczenie na dłoni. Otarłam ją o spodnie i zignorowałam ból. Stwierdziłam jednak, że chyba czas spać. Odłączyłam komputer od zasilacza i położyłam go na szafce. Wbrew pozorom zasnęłam dość szybko. Miałam bardzo dziwny sen. Nigdy wcześniej nie zdarzały mi się tak przejrzyste sny. To była wataha wilków biegnących po ośnieżonym lesie. Z czasem wszystkie zaczęły znikać, został tylko jeden. Czarno-biały ze złotymi świecącymi oczami, nagle zobaczyłam jak z jego źrenic bije jakaś dziwna moc. Tak jakby przyciągała mnie do niego. Po przebudzeniu pamiętałam każdy szczegół tego snu. Gdy otworzyłam już oczy odruchowo sięgnęłam po telefon. Miałam trzy nieodebrane połączenia. Dwa od Laury i jedno od Czarka. Postanowiłam oddzwonić w pierwszej kolejności do Laury.
- Hej Laura!
- Hej Lil. Jak się czujesz? Słyszałam co się stało.
- A to.. To nic pare zadrapań i tyle- mówiąc to uśmiechnęłam się pod nosem.
-Tak jasne.. Obudziłam cię?
- Nie, coś ty! Już dawno nie spałam.- Nie chciałam by czuła się winna bo nie była.
- To świetnie! - wykrzyczała wręcz do słuchawki. W tym momencie usłyszałam jakby dziwne echo na korytarzu za drzwiami. Stwierdziłam jednak że nie ma po co się przejmować. Wracając myślami do rozmowy usłyszałam że Laura zamilkła. Trochę się zdziwiłam ale może straciła zasięg lub brakło jej pieniędzy na koncie.
Położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy próbując odtworzyć mój sen gdy nagle ktoś z krzykiem wbiegł do sali w której leżałam. To Laura ale zaraz... I.. I cała moja klasa! Niemożliwe!
- Nie wierzę własnym oczom!
- Niespodzianka! - krzyknęli chórem
- Przyszliscie do mnie? - zapytałam zdziwiona.
- No raczej. A niby do kogo?
- Miło że wpadliście. Ale tak właściwie skąd wiedzieliścue co sie stało?
- Byliśmy po ciebie rano żeby iść do kina ale twój tata powiedział nam że leżysz w szpitalu i jesteśmy. - odpowiedziała Laura szeroko się uśmiechając.
Reszte dnia spędziłam miło ze znajomymi z klasy i tak minął tydzień. Wreszcie wypuścili mnie ze szpitala. Zostały tylko wspomnienia. Jutro miała zacząć się szkoła. Nie cierpie tej instytucji ale nie ja jedna. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam rozłożone łóżko, przygotowane specjalnie bym mogła odpocząć. Pomimo tego, że nie byłam zmęczona oczy same mi się zamknęły a po chwili już spałam.

She is a WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz