-21-

13 3 1
                                    

Obudziłam w swoim łóżku nad ranem. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
                             4:39
Ciekawe jak tym razem znalazłam się z powrotem w domu..
Usiadłam na łóżku i chwyciłam telefon.
  Jedna nieodebrana wiadomość
Mam nadzieję, że dobrze się   czujesz, o rodziców się nie martw wytłumaczyłem im wszystko.
Matt..? Skąd on ma mój numer. Jak  wytłumaczył wszystko rodzicom?! Co im powiedział?! Że mam setki lat?! Czy on do reszty ogłupiał...
Miałam ochotę wstać i zacząć krzyczeć.
Głęboki wdech, nic się nie dzieje, powiedziałam sama do siebie.
Muszę się jeszcze przespać to za wcześnie żeby wstać. Ułożyłam się wygodnie. Mimo lata noc była chłodna. Próbowałam się ogrzać chowając się cała pod kołdrę ale to nie pomogło. Nagle poczułam coś miękkiego przy dłoni.
Zaczęłam rozglądać się za moim psem ale nigdzie bo nie było. Zorientowałam się, że to miękkie coś było moim ogonem. Mało rzeczy jest mnie już w stanie zdziwić więc wtuliłam się w niego, od razu zrobiło mi się cieplej. Jak mam panować nad zmianami... czy ja się w ogóle tego kiedyś nauczę? Miałam zbyt dużo myśli w głowie by móc zasnąć. Mijały godziny a ja wciąż leżałam w łóżku. Chyba czas być znów człowiekiem - pomyslalam. Zamknęłam oczy, kiedy je otworzyłam w moich rękach nie było już ogona. To chyba nie takie trudne jak myślałam. Chwilę potem usłyszałam budzik mojej mamy, zwykle wstawała o 6.30 żeby zdążyć do pracy. Słyszałam jak wstaje, jak jej pościel szeleści, jak ziewa miałam nawet wrażenie, że słyszę jej tętno. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w to co się dookoła dzieje. Latające ptaki, biegające po trawie psy to wszystko było za szczelnie zamkniętym oknem A ja wciąż to słyszałam. Przeczekałam w łóżku pół godziny i wstałam gdy moja mama wyszła. Tętno mojego brata i taty było dla mnie szłyszalne czegokolwiek nie zrobiłam. Wzięłam ubrania i jak najciszej potrafiłam poszłam do łazienki. Po porannej toalecie poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Puls mojego taty znacznie przyspieszył co oznaczałoby, że lada moment się obudzi. Wzięłam gorące tosty do ręki i pobiegłam
do łóżka.
Usłyszałam przyspieszony oddech i dosłownie poczułam jego budzące się mięśnie. Ugryzłam kanapkę zaciekawiona tym zjawiskiem. Gdy usłyszałam jego kroki wyszłam pewnym krokiem z pokoju. Stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się lekko.
-

Wstałaś już spiochu - powiedział
- no.. tak
- Wczoraj twój kolega przyniósł Cię na rękach mówiąc, że byliście na siłowni A potem gdy odwoził Cię do domu zasnęłaś w aucie więc Cię  wniósł nie chcąc Cię budzić.
Dobrze kombinuje, pomyślałam.
- Tak tak - odpowiedziałam zamyślona
- Miło z jego strony - tata uśmiechnął się, ominął mnie i wszedł do łazienki. Chwilę jeszcze stałam i rozmyślałam ale zaraz potem w podskokach pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko chwytając telefon. Wybrałam numer od którego dostałam sms'a. Zadzwoń, powiedziałam cicho do siebie i zahihotałam.
- Halo - odezwał się zaspany głos.
- Matt?
- Tak, coś się stało?
- Niee, pomyślałam że może pójdziemy się przejść?
- Jest.. chwila.. - zapadła cisza - 7.42 dokładnie. Nawet ja potrzebuje snu.
- Haha, może i tak. No ale nie bądź taki. Może być nawet o 9 jeśli chcesz.
- Niech Ci będzie ale 9 nie wcześniej - Zaśniałam się, miałam bardzo dobry humor.
- Przyjdę po Ciebie.
- W porządku, do zobaczenia.
Kiedy się rozłączyłam wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się szeroko. Napisałam jeszcze szybkiego sms'a do Laury jak spędza wakacje i zabrałam się za kończenie śniadania. Było coraz bliżej 9 więc ogarnęłam szybko pokój i oznajmiłam tacie, że wychodzę.
- A gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Idę z Mattem na spacer.
- Matt, to ten chłopak że wczoraj?
- no.. tak
- W porządku.
Byłam zdziwiona reakcją taty Ale nie przejęłam się tym bardzo tylko włożyłam buty i wyszłam z domu.
Na dole czekał już brunet opierając się o ścianę klatki schodowej.
- Cześć - krzyknęłam.
- Cześć - odpowiedział uśmiechając się - to gdzie idziemy?
- Najpierw sklep.
- Tata Ci kazał?
- Niee - uśmiechnęłam się i chwyciłam to za rękę szarpiąc by poszedł za mną.
Kiedy weszliśmy do sklepu kupiłam dwie duże butelki wody, w czasie gdy odbierałam rachunek niebieskooki spojrzał na mnie niezrozumiale.
- Po co Ci to?
- Jeszcze nie przeczytałeś mi w myślach? - Zaśmiałam się sarkastycznie.
- Bardzo śmieszne - odpowiedział i szturchnął mnie łokciem.
- Idziemy ćwiczyć.
- Ćwiczyć? - zapytał
- Tak.
Widziałam po jego minie że już wgłębił się w moją myśl.
- Jaka odważna - powiedział śmiejąc się
- A Żebyś wiedział, ta woda to dla Ciebie mięczaku nie ja będę jej potrzebować - szłam wyprostowana zadarłam lekko nos.
Kiedy rozmawialiśmy sobie beztrosko w drodzę na polanę usłyszałam krzyk. Szliśmy przy bardzo ruchliwej ulicy i nagle przed oczami zobaczyłam samochód wyjeżdżający pod wielką ciężarówkę. Nie miał szans. Auto osobowe zostało zmiażdżone. Odpędziłam tę wizję ale wiedziałam że zaraz stanie się dokładnie to co zobaczyłam. Upusciłam wodę i byłam gotowa zmienić się i wbiec pomiędzy pojazdy. Widziałam je nadjeżdżające z przeciwnych stron. Kierowca małego auta był nieprzytomny poczułam że miał bardzo niski cukier. Napięłam mięśnie do skoku. W tym momencie poczułam jak ktoś mocno mnie złapał. Auta były coraz bliżej, czas jakby zwolnił. Wyrywałam się najmocniej jak mogłam. Chciałam się zmienić ale emocje wzięły górę i nie byłam w stanie o niczym myśleć. Widziałam to. Widziałam jak auto zgniata mężczyznę. Przestałam się szarpać, opuściły mnie wszystkie siły. Rozejrzałam się dookoła, czas wrócił do normy. Przerażenie przechodniów czułam w każdym centymetrze swojego ciała. Wtedy poczułam że ktoś kto mnie trzymał poluznił ucisk. Odwróciłam się. To był Matt. Stał że spuszczoną głową.
- Jak mogłeś... - Wyszeptałam - Jak mogłeś mnie powstrzymać?! Czy nie po to tu jestem?! - krzyczałam a on milczał.
- Ten człowiek umarł?! Dobrze o tym wiesz on nie ma już szans - z oczu popłyneły mi łzy, zacisnęłam zęby i pięści. Brunet podniósł wzrok.
- Nie jesteś gotowa - powiedział z kamienną twarzą. Mimo to poczułam smutek bijący z jego wnętrza.
Wyrwałam rękę z jego słabego uścisku.
- On mógł żyć! - krzyczałam a po policzkach płynęły mi łzy.
- Mogłaś zrobić sobie krzywdę.
- I co z tego?! ten człowiek nie żyje - chwyciłam go obiema rękami za koszulkę i przyciągnęłam do siebie, nasze twarze się prawie dotykały.
- On mógł żyć - wykrzyczałam mu w twarz i zaczęłam nim trząść jakby nic nie ważył  - Ten człowiek  mógł żyć!
Chłopak milczał a w jego oczach widziałam coraz większy smutek  mimo to czułam że nie miał wyboru. Zacisnął pięści i szczękę ale wciąż milczał. Odepchnęłam Matta i spojrzałam na niego z pogardą. Obrociłam się i zobaczyłam jak ratownicy reanimują mężczyznę wyciagnietego z wraku auta. Po policzku spłynęła mi kolejna łza, rzuciłam się do biegu nie patrząc nawet dokąd. Widziałam tylko jak moje buty zmieniają się w łapy. przez łzy nie widziałam prawie nic ale biegłam jak najszybciej potrafiłam. Nie wiedząc gdzie jestem. Nie wiedząc co mam że sobą zrobić. Biegłam.

She is a WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz