-24-

15 3 0
                                    

Obudziłam się chwilę przed świtem. Wyszłam na skalną półkę przed jaskinią i patrzyłam na wschodzące zza gór słońce. Ogromne skaliste góry które u podnóża pokryte były gęsto drzewami. Patrząc w dół widziałam dolinę A na jej dnie szeroką rzekę. Uwielbiam góry.  Widok był tak piękny, że zapomniałam o wszystkim czym się martwiłam. Stojąc mocno na czterech łapach wzięłam głęboki wdech i poczułam przepiękny zapach lasu ale także zapach świeżych wypieków. Dokładnie ten sam na którym wczoraj byłam tak skoncentrowana. Dopiero tu poczułam jedność z wewnętrznym Wilkiem, to było niesamowite, nie ma już mnie i Aivi, ja to Aivi zrozumiałam mój cel choć wiedziałam, że zbyt mało potrafię jeszcze sama zrobić. Czułam, że potrzebuje Matta choć wciąż był we mnie żal do niego. Byłam w stanie w każdej chwili przywołać do siebie obraz umierającego mężczyzny. Mimo wszystko czułam teraz niewyobrażalną siłę. Nie mogłam doczekać się aż w końcu zobaczę bruneta i moją rodzinę. Wtedy będę mogła mu opowiedzieć, co się stało i że chyba jestem już gotowa do ćwiczeń. Odpędziłam myśli i rozprostowałam skrzydła. Ostatni raz spojrzałam na ten piękny widok i skoczyłam w dół wielkiej doliny, przez chwilę bezwładnie spadałam po czym machnęłam skrzydłami i wyprostowałam lot. Przeleciałam nad górami. Miałam wiele pół i wiele miast. To wszytko było jak migawka. Dzień znów miał się ku końcowi a ja z każdą chwilą byłam bardziej zmęczona. Musiałam znaleźć miejsce do przenocowania. Dookoła mnie były lasy przeplatane łąkami. Wylądowałam między drzewami. Od razu poczułam że z tym miejscem jest coś nie tak. Miałam złe przeczucia mimo to nie miałam siły lecieć dalej. Przebiegłam się wokół by sprawdzić teren. Znalazłam w miarę wygodne miejsce i położyłam się wyczerpana podróżą która trwała już trzy dni. Wtedy wszystkie zmartwienia do mnie wróciły. Zaczęłam myśleć co powiem rodzicom przecież tyle czasu mnie nie ma. Pewnie zgłosili zaginięcie. Może powinnam zgłosić się na jakąś komendę. Za tydzień zaczyna się szkoła. Nowi ludzie nowe otoczenie. A co jeśli nie dam rady. Jak mam być sobą, zwykłą nastolatką A jednocześnie ratować świat. Wiedziałam już, że nie jestem zwykłym człowiekiem ale nie uspokajało mnie to. Słońce całkowicie zaszło a ja nie potrafiłam odpędzić od siebie tych dręczących myśli. Może skoro nie potrafię spać powinnam lecieć dalej, pomyślałam i spróbowałam wstać. Ale moje mięśnie mimo że wielkie to były zbyt obolałe. Jeśli tak to ma wyglądać to nigdy nikogo nie uratuje, prychnęłam i opadłam bezwładnie na ziemię. Zamknęłam oczy i poczułam lekkie kołysanie. Powoli traciłam świadomość czy to jeszcze jawa czy już sen.
____________________________________
Kiedy obudziłam się rano poczułam dziwny metaliczny zapach. Powoli wstałam i nastroszyłam się. Zrobiłam krok do przodu i momentalnie wokół moich łap zawiązały się łańcuchy. Przerażona nie wiedziałam co robić. Próbowałam wydostać się z ucisku ale moje ruchy były zbyt nieskoordynowane. Usłyszałam dźwięk pojazdów pancernych które zbliżały się do mnie. Chwyciłam jeden z łańcuchów w zęby i starałam się go przegryźć. Zajęło mi to w moim mniemaniu wieczność i wiedziałam że nie zdążę się oswobodzić zanim pojawią się pojazdy. Wtedy poczułam znany mi zapach ostrej mięty i chwilę potem zobaczyłam wielkiego szarego wilka który nie czekając na nic zaczął przegryzać łańcuchy. Pomogłam mu i gdy się uwoliłam pobiegliśmy przed siebie.

She is a WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz