1#

553 43 10
                                    

Ten fragment w całości można znaleźć u mnie w Shotach. Jeśli ktoś czytał, wrażenie, że skądś zna się tekst jest w pełni uzasadnione.

Feliks ze złością kopnął leżący na ziemi kamień. Ktoś położył mu rękę na ramieniu, wyraźnie dając znak, żeby się uspokoił.

Gdy się obejrzał, Czechy uśmiechnęła się szeroko. Była brązowowłosą, smukłą dziewczyną, która należała do tego specyficznego typu ułożonych, pracowitych ludzi. Lojalna i poważna, różniła się tym znacznie od bardziej roztrzepanej części rodzinki, jak na przykład Polski. Zawsze lubiła do podkreślać na każdym kroku.

- Jestem pewna, że Feliks wie, co mówi, i wcale nie pomylił adresu - oznajmiła pewnie.

Cztery pary oczu natychmiast zwróciły się w jej stronę - wszystkie wyrażały swojego rodzaju sceptycyzm.

- To - Słowacja machnął ręką za siebie - nie wygląda wcale jak posiadłość Rosji. Jakieś sprzeciwy w tej kwestii, przyjaciele?

Po raz kolejny wszyscy spojrzeli na ogromny, rozpadający się w oczach budynek. Faktycznie, nie miał w sobie nic z rezydencji. Przypominał bardziej dawno opuszczony pałac na rozdrożach.

- Jestem absolutnie pewien, że przepisałem właściwy adres. - Feliks zamknął oczy i zgniótł w palcach kawałek papieru. - Sprawdziłbym, ale tu nie ma zasięgu. Ale jestem pewien...

- Naprawdę nie sądzę, żeby Rosja nas tu zaprosił - szepnął Łotwa, ale zagłuszył go głośny głos Prus.

- Po prostu wejdźmy, co nam szkodzi? Pozwiedzamy! Nikt nas przecież za to nie okrzyczy - albinos założył ręce i uśmiechnął się drapieżnie. - Może tu są duchy?

- Budynek wygląda na wybitnie niestabilny. - Estonia poprawił okulary. - Pewnie część posadzek lub stropów jest przegnita. Może się zawalić. To niebezpieczne.

- Zgadzam się z Eduardem - powiedziała poważnie Czeszka. - Bałabym się tam iść. Jeszcze komuś stanie się krzywda. W końcu mamy ze sobą Łotwę... Ale możemy zrobić głosowanie. Kto jest przeciw?

Tylko ona i Estonia podnieśli ręce. Reszta osób nie patrzyła im w oczy. Czechy westchnęła głośno, a później przejechała ręką po twarzy.

- Rozumiem, że reszta chce wejść? Nawet ty, Łotwa? - zdziwiła się. Chłopiec pokręcił głową.

- Wstrzymuję się - oznajmił drżącym głosem.

- A wy?

- Ja muszę sprawdzić, czy to na pewno nie tu mieliśmy przyjść. - Feliks podniósł wzrok. W zielonych oczach Czechy zauważyła specyficzny upór i już wiedziała, że nie ma siły, która zatrzymałaby jej kuzyna przed wejściem do posiadłości. Nawet nie widziała sensu w próbowaniu, więc obróciła się do Słowacji.

- A ty? - wyrwało jej się nieco ostrzej, niż z początku zamierzała. - Tobie co się na mózg rzuciło? Gilbert, Feliks, ich jeszcze zrozumiem, ale ty?...

- Co poradzisz, kuzynka - mężczyzna wzruszył ramionami. - Ktoś musi pilnować, żeby otrzymali pomoc, jak się połamią w tym starym domu. Byłem pewny, że pójdą, to chociaż może ich trochę utemperuję...

- Psss! Czcza gadanina. - Prusy rozłożył ręce, a później raźnym krokiem ruszył po ścieżce do ogromnych drzwi wejściowych.

- Czekaj! - Feliks natychmiast pobiegł za nim. Czechy zrozumiała, że nie ma wyboru i ruszyła ich śladem, czując nad sobą rozpościerające się widmo naprawdę złego przeczucia.

***

- Łaaaaaaa! - dźwięk głosu Prus odbił się echem w pustym holu. - Robi wrażenie!

Wchodzący za nim również poczuli się mocno przytłoczeni. Chociaż już z zewnątrz budynek wydawał się imponujący, jego faktyczne rozmiary naprawdę odczuwalne były dopiero w środku. Bardzo wysoki strop, para ogromnych, ozdabianych schodów, ciemne otwory, sugerujące dużą liczbę pomieszczeń, wspaniałe żyrandole i krużganki... Gdyby wszystko nie było stare, szare i zakurzone, z pewnością świetnością dorównywałoby siedzibom dawnych królów.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz