Słowacja zarzucił sobie ramię Gilberta za szyję, pomagając mu iść. Albinos zerknął na niego kątem oka, uśmiechając się z wymuszoną pewnością siebie.
- Ale dalej jestem zagilbisty, co? - spytał, starając się nie brzmieć smutnie. Słowacja energicznie pokiwał głową.
- Absolutnie - oznajmił, chociaż Prusy miał wrażenie, że było to bardziej coś w stylu "powiedzmy mu cokolwiek motywującego, bo nie chcemy tu umrzeć, a tylko on wie, co robić". - To co teraz?
Gilbert spojrzał na drzwi.
- Idziemy - odparł. - I modlimy się. Eduard, jak ruszyć tą twoją puszkę?
- Całkiem prosto. - Estonia cofnął się o dwa kroki. - Aleksandrze, wyjdź przez drzwi.
Ku niepokojowi Prus automat drgnął, po czym wykonał kilka kroków we właściwym kierunku. Ruszyli za nim niczym dziwaczna pielgrzymka, najpierw robot, potem Łotwa i Estonia, a na końcu uwieszony na szyi Słowacji Gilbert.
Z każdym krokiem pewność albinosa topniała. Cichy korytarz wydawał mu się niepokojąco pusty. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że po prostu źle czuje się bez Czech i Polski za plecami.
Do czego to doszło, skomentował, postanawiając wrócić do formy. Brakowało mu wymądrzającej się kobiety i blond pchły?
Sytuacja naprawdę musiała być dramatyczna.
Nie niepokojeni, dotarli aż do końca korytarza. Słaby krok Prus dwukrotnie wydłużał trasę. Gdy stanęli na krużgankach, rozglądając się z obawą, nagle zaskrzypiały ogromne drzwi wejściowe.
Przez uchylone wrota, ociekający wodą jak po wpadnięciu do jeziora, wolno wsunął się Feliks. Wyglądał na kompletnie zdołowanego, powłóczący nogami, w ubrudzonej mocno bluzie.
Na ich widok jego zielone oczy jednak zabłysły krótko. Wyprostował się. Spojrzał poważnie.
I nagle stanął w bojowej postawie, wyraźnie na nich wskazując.
Eduard zamachał gwałtownie rękami.
- Teraz to przyjaciel! - Zawołał głośno. Polska wyraźnie odetchnął.
- Cool - mruknął. - Zawsze chciałem własnego humanoidalnego robota.
Gilbert zauważył, że Feliks nawet nie próbował pytać, jak to się stało. Po prostu przyjął to jako fakt dokonany... Nagle zdał sobie sprawy, że ma ważniejsze rzeczy na głowie.
- Czechy? - spytał nerwowo, zauważając, że kobieta nie weszła przez drzwi.
- Czechy... - głos blondyna załamał się krótko. Powoli otarł twarz, a potem uniósł z determinacją głowę. - Wygląda na to, że przeżyła, ale coś ją zabrało. Do piwnicy, sam widziałem. Mnie też próbowali, ale jeszcze byłem za szybki. Jeszcze. Nie zostało mi dużo sił.
- Nie zaskakuje mnie to. - Gilbert wyplątał się spod ramienia Słowacji. O mało nie upadł, dopiero barierka pozwoliła mu stać prosto. - Chyba wszyscy jesteśmy w słabej formie.
- Ty w ogóle nic nie mów, nawet nie chciałeś jej ratować! - Feliks wykrzesał z siebie siły, żeby wskazać go palcem. Szybko jednak stracił animusz. - To co teraz robimy?...
- Idziemy do tej przeklętej piwnicy, a co. - Prusy mocno chwycił poręcz. Ruszył w stronę schodów, a potem powolutku zaczął pokonywać stopień za stopniem. - I tak nie mamy już sił, żeby uciekać.
- Więc zabijemy się w beznadziejnym ataku.
Zerknął w oczy Feliksa. Uniósł prowokacyjnie brwi.

CZYTASZ
[APH] Posiadłość
AdventureWszystko jest w najlepszym porządku, dopóki dostajesz sms-a z informacją o imprezie i przepisujesz adres. Wszystko jest w porządku również wtedy, gdy idziesz we wskazane miejsce z rodziną i znajomymi. Wszytko jest w porządku do momentu, gdy zdajesz...