9#

165 28 6
                                        

- Oświecić?... Łapię! - Feliks pokiwał głową. - Światło, co?...

- Eduard, jak myślisz, gdzie tu jest instalacja elektryczna? - Czeszka puściła słowa kuzyna mimo uszu i skupiła się na interesującym ją temacie. - W piwnicy?

Słowacja przewrócił oczami i podniósł z podłogi swoją pobrudzoną krwią koszulę. Gdy zerknął na Feliksa, ten rozłożył ręce i uśmiechnął się przepraszająco.

- Ciężko powiedzieć - odpowiedział Estonia po chwili namysłu. - Ale to stary dom. Wszystkie kable i im podobne rzeczy trzeba było dorabiać później, więc na pewno jest to gdzieś na wierzchu...

- Koło wejścia do piwnicy na zewnątrz - odezwał się nagle Raivis. Zadrżał lekko na samo wspomnienie. - Wejście było tuż za małą przybudówką. Zerknąłem tam z ciekawości. Masa kabli. Jestem pewien, że to będzie to.

Słowacja opuścił głowę z żałosną miną.

- Na zewnątrz?... Mogłem się spodziewać...

- Eh, znowu nie umrzesz przecież od tego, że trochę się zmoczysz - Czeszka podeszła i poczochrała mężczyźnie wilgotne włosy. - Jedna rundka. Musicie zapewnić nam światło, to strasznie ważne. Dużo od tego zależy. 

- Nasza dwójka tam idzie. A wy? - Słowacja uniósł brwi i założył ręce. - Co zamierzacie ze sobą zrobić?

- Pójdziemy do pokoju na końcu tego korytarza - dziewczyna pokazała kierunek. - Ostatnie drzwi po lewej.

- O, idziemy do pokoju kościotrupa Janusza? - ożywił się Feliks.

- Kościotrupa?! - przeraził się Słowacja, z wrażenia puszczając prześcieradło, które miał na ramionach. Gdy próbował je chwycić, puścił jeszcze swoją zakrwawioną koszulę. - Znaleźliście szkielet i nic mi nie powiedzieliście?!

- Jakoś nie było czasu - Gilbert radośnie wzruszył ramionami. - Ale... Moment - obrócił się w stronę Czeszki. - Nie ustaliliśmy, że nie lubię tamtejszych schodów?

- Schody schodami, to jedyne miejsce w tym całym domu, gdzie nie jesteśmy ani zamknięci kompletnie, ani otoczeni przez drzwi. Jest jeszcze pralnia, ale ona nie podoba się mi - dziewczyna lekko uniosła kąciki ust. - No i są tam książki i kominek. Ktoś potrzebuje lepszej zachęty?

Słowacja zrezygnował ze sprzeciwiania się. Zamknął oczy i opuścił głowę, bezradnie wzdychając.

- Im szybko się tym zajmiemy... - mruknął. - Chodź, Estonia. Chcą nas zabić. Pokażmy im, że to da się przeżyć, dobra?...

Obrócił się, zarzucając na siebie koszulę. Nikt ich nie zatrzymywał, kiedy schodzili powoli po skrzypiących schodach. Słowacja obrócił się, gdy przechodzili przez hol, ale dostrzegł już tylko plecy Łotwy. Nie mógł się pozbyć głupiego wrażenia, że zostali porzuceni jako mięso armatnie.

- Może przejdziemy piwnicą? - zaproponował z wisielczym humorem, gdy otwarli wrota i ponuro spoglądali na ścianę deszczu.

- Po tym co mówił Raivis? Zapomnij - uciął Eduard. - Zresztą właśnie po to idziemy, żeby oświetlić takie miejsca jak piwnica...

- To było pytanie retoryczne - odparował Słowacja. - Chodźmy.

Pierwsze kroki były najgorsze. Momentalnie byli cali mokrzy, strumyki wody spływały im za kołnierze. Deszcz zamazywał widoczność, sprawiając, że stawali się półślepi. Słowacja skulił się w sobie, obejmując się ramionami i ruszył przed Eduardem. Estonia miał jeszcze gorzej - jego okulary w ciągu chwili pokryła siateczka kropli, dodatkowo utrudniając widzenie.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz