14#

105 17 9
                                    

Gdy Czechy spadła ze zrujnowanej części pokoju, znikając w zacinającym deszczu i gałęziach, cały świat Feliksa na moment się zatrzymał.

Patrzył. Po prostu patrzył i widział, dostrzegał przerażenie na jej twarzy, rozpaczliwą próbę chwycenia się czegoś, ale zupełnie nic nie mógł poradzić. Stał po drugiej stronie pokoju, trzymając Raivisa - i patrzył. 

Gdy zniknęła, jeszcze przez chwilę nie mógł zareagować. Szok go nie sparaliżował, ale sprawił, że stracił na moment poczucie rzeczywistości.

- Feliks, teraz!

Gilbert stał przy otwartych drzwiach, trzymając się za żebra, wskazując powoli obracający się automat. Robot zamarł prawie tak, jak oni, jakby zaskoczony swoim własnym dziełem. Budził się jednak, a Polska wiedział, że to ranny Prusy będzie jego kolejnym celem.

Sięgnął w kierunku nogi, chwycił nóż. Czuł, jak złość zaślepia jego umysł. Ruszył do przodu.

Gilbert również drgnął. Podbiegł, a potem wyciągnął coś z kieszeni i wetknął w zgięcie między płytami nogi robota, który akurat stał bez ruchu. Zaraz potem chwycił ją i popchnął z całych sił. Wydawało się to niemożliwe, ale po chwili jego wysiłku metalowa kończyna przejechała kilka centymetrów.

A potem kilka kolejnych.

Oboje wiedzieli, że chociaż wymaga to nadludzkiej siły, albinos może tego dokonać. Już po chwili rozległ się trzask, a kolano robota ugięła się, chwiejąc całą jego konstrukcją. 

Feliks odbił się od metalowej nogi. Szybko zdał sobie sprawę, że ciągle będzie za nisko, żeby złapać się głowy robota. Już zaczął w panice zastanawiać się, jak wylądować, żeby nie powtórzyć wyczynu Czeszki, gdy nagle poczuł, że ktoś pomaga mu się wybić. Położył drugą nogę na złączonych rękach Gilberta, zerkając mu przelotem w oczy, a potem skoczył. 

Przejechał dłonią po ramieniu automatu, skrząc iskry z noża, drugim ramieniem oplótł jego szyję. To podziałało - obrócił się siłą rozpędu, ale utrzymał na górze, nie spadając. Zerknął w ogromne oko kamery, a potem wbił nóż pomiędzy płyty pancerza. Przekręcił. Dźgnął jeszcze raz. 

- Nie niszcz go zbyt mocno!

Z wysokości robota, Feliks spojrzał z niedowierzaniem w stronę Eduarda. Nie niszcz?... pojawiło się w jego głowie. Ale dlaczego?...

Nagle automat drgnął. Polska był na to przygotowany, ale i tak odczuł pewne zaskoczenie, gdy zauważył, że głowa wymyka mu się z rąk, a on sam spada w kierunku podłogi. Zdążył jeszcze skulić się i zacisnąć zęby, gdy upadł, uderzając twardo o deski. Na moment kompletnie stracił dech, upadek całkowicie pozbawił go powietrza. Nie mógł oddychać, nie mógł...

Robot zwalił się na ziemię tuż koło niego. 

Na chwilę zapadła kompletna cisza, przerywana tylko odgłosami powtarzającej się znów burzy. Feliksowi udało się zaczerpnąć powietrza, obok na podłogę niezgrabnie zwalił się Prusy. Gdy Polska obrócił głowę, zauważył, że tamten wygląda źle. Na twarzy miał ślady krwi, pod oczami malowały się cienie wyczerpania. Mimo to, albinos ciężko uniósł się na rękach. 

- To... bolało.

- Tak. - Polska zamknął oczy. Już miał nic nie mówić przez dłuższą chwilę, gdy nagle sobie uświadomił... - Czechy!

Poderwał się mimo to, że kosztowało go to cierpienie. Słowacja, Estonia i Łotwa, którzy stali z tyłu podczas rozgrywających się wydarzeń, podeszli bliżej.

- Obawiam się, że... - Słowacja opuścił głowę. - Czechy spadła. 

Feliks z trudem wstał na nogi. Estonia pomógł mu, ciągle wpatrując się w robota. Gdy Polska spróbował spojrzeć im w oczy, Słowacja odwracał od niego wzrok, a Łotwa wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz