8#

203 32 4
                                        

- O co chodzi? Znalazłam to - zdziwiła się Czeszka. Zmarszczyła brwi i odgarnęła brązowe włosy, a następnie ściągnęła pierścień i dała go do obejrzenia Raivisowi. - Jest cenny lub ma wartość historyczną?

- N-nie... - Łotwa dokładnie przyjrzał się grawerunkom pokrywającym przednią ściankę sygnetu. - Po prostu wiem, do kogo on należy. To jest pamiątka, którą jeszcze tydzień temu widziałem na dłoni... pana Braginsky'ego - chłopiec spojrzał jej w oczy. - Na pewno się nie mylę, to unikat. Kiedyś wspominał o tym Torisowi.

- Czyli... - wyszeptała lekko zszokowana Czeszka - Ivan tu był? 

- Albo jest - sprostował Łotwa, opuszczając głowę. - Rozumiesz to?

Dziewczyna pokręciła przecząco głową, aż warkocz zawirował wokół głowy.

- Nie myślmy o tym teraz - zadecydowała, delikatnie odbierając pierścień Łotwie i chowając go do kieszeni. - Gilbert i Feliks potrzebują bandaży, a my mamy je znaleźć. To ważniejsze. Pozostałe rzeczy możemy przeanalizować później - pstryknęła zapalniczką, ciepły płomień oświetlił jej twarz. - Wchodzimy?

Raivis pokiwał głową, więc obróciła się i ostrożnie wkroczyła do pomieszczenia, rozglądając się dookoła.

Już po paru krokach była pewna, że trafili idealnie. Sporej wielkości pomieszczenie wyglądało jak połączenie starodawnej pralni z suszarnią i łazienką jednocześnie. Większość miejsca zajmowały balie, tarki, biały, szorstki materiał i szafki. 

Czechy nie czuła się zbyt komfortowo, chodząc po długim, ciemnym pomieszczeniu tylko z zapalniczką. Na rozwieszonych okazjonalnie płachtach białego materiału tańczyły cienie, podłoga lekko skrzypiała, a z zewnątrz dało się usłyszeć szmer deszczu.

Zatrzymała się z Raivisem przed jednym z materiałów i dotknęła go krańcami palców.

- Jak pościel - powiedziała zaskoczona. - Nawet wielkość się zgadza.

- Dziwisz się?

- Oczywiście, że tak, nie rozumiem tego...

- Nie rozumiesz?

- Spójrz - Czeszka uniosła dłoń i wskazała na zagłębienie pomiędzy sufitem a ścianą. - Jak się przyjrzysz, dostrzeżesz biały kabel. Tu jest prąd. Jest nawet oświetlenie, gdzieś widziałam żarówkę. Dlaczego wobec tego, skoro to miejsce jest używane, nie ma tu pralki? Ale dobrze... Przyjmijmy, że to miejsce jest opuszczone, jak wskazuje reszta domu. Dlaczego wobec tego wiszą tu te wszystkie materiały? Jak wchodziliśmy, wyraźnie było czuć zapach stęchlizny. W innych pokojach wszystko jest stare i zakurzone. Gdyby zostały tu jakieś tkaniny, szybko by się popsuły. Nie wiem, może kiedyś tak nie było, ale teraz w powietrzu czuć wilgoć. Nie ma szans, żeby coś takiego jak prześcieradło leżało tu sobie tak po prostu, w nienaruszonym stanie - uniosła palec. - Coś jest nie tak, i to mocno nie tak.

- Wystraszyłaś mnie - westchnął Łotwa. - Bierzemy, co mamy wziąć, i chodźmy.

Skinęła głową twierdząco.

- Bierzemy trzy - zadecydowała, a później palcem pokazała dokładnie,  które jej chodzi. - Te. Musicie się wytrzeć, a ma starczyć jeszcze na bandaże... Weź jedną sam, a pozostałe zarzuć mi na ramię, dobrze? - poprosiła, gasząc i na nowo zapalając zapalniczkę. - Boję się, że coś podpalę.

Raivis pokiwał głową i szybo zerwał prześcieradło ze sznura. Pozostałe dwa wziął z poskładanych na szafce materiałów. 

Gdy mocował się z ogromnym materiałem, Czechy wodziła wzorkiem po pomieszczeniu. Cały czas coś jej nie pasowało i starała się dopasować jakoś to, co widziała, do ich realnej sytuacji.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz