5#

218 36 4
                                        

- Musimy spróbować otworzyć tamte drzwi - odpowiedział Feliks, obracając się na pięcie. - Jeśli ktoś był, i już go tu nie ma, musiał wyjść właśnie tamtędy. 

- No po rynnie raczej nie wszedł... Czechy, co o tym sądzisz?

Dziewczyna przymknęła oczy. Od sporej chwili tylko myślała, a teraz w końcu dochodziła do realnych wniosków.

- Spróbujmy - powiedziała, podnosząc się z fotela. Pisnęła, gdy zauważyła, na czym wcześniej usiadła. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. - Otwórzcie te drzwi.

Mężczyźni wymienili spojrzenia.

- Ja otwierałem wcześniej, twoja kolej! - odparł szybko Feliks, unosząc dłonie do góry. 

Gilbert westchnął teatralnie i zbliżył się do drzwi. Czuł się mocno niepewnie, nie mając pojęcia, co za nimi jest.

- Mogę je kopnąć? - spytał z drapieżnym uśmiechem.

- Nie kazałam ci ich wyważać, tylko otworzyć - zauważyła Czechy. Stanęła za nim i założyła ręce, robiąc minę złej nauczycielki. - Osłaniamy cię z Feliksem.

Albinos uśmiechnął się szeroko, próbując zachować pozory, a później przełknął ślinę i nacisnął klamkę.

W przeciwieństwie do poprzednich, te otwarły się gładko i cicho, odsłaniając początek wąskich, ciemnych schodków. Dobrze widać było wyłącznie parę pierwszych stopni, reszta kryła się w absolutnym mroku.

- Schody dla służby - określił natychmiast Feliks. - Wąskie i słabo oświetlone, służyły szybszemu przemieszczaniu się służących po całej posiadłości...

- Feliks, przestań robić za encyklopedię - westchnęła Czeszka. - Słabo ci to idzie, a my wiemy, co to. Pytanie jest inne - wchodzimy?

 - Nie ma sensu - stwierdził natychmiast Prusy.

- Zabijemy się, mając za źródło światła wyłącznie zapalniczkę - zauważył Polska. - Sama dobrze o tym wiesz.

- Poza tym, jeśli ktoś tam jest, zajście nas i zaatakowanie byłoby dziecinnie proste w miejscu takim jak to. Nie, ja na razie z pewnością tam nie wejdę - zadecydował albinos. Czechy pokiwała głową z uśmiechem.

- Ufam waszej ocenie, chłopaki - powiedziała, odwracając się. - Zresztą doszłam do takich samych wniosków. Zamknijcie to. Poszukamy światła i spróbujemy z drugiej strony korytarza.

- Tak jest! - Polska zasalutował żartobliwie i zamknął drzwi. - Sprawdzimy jeszcze jakiś pokój po drodze? - dodał pytająco, doganiając Czeszkę przy wyjściu.

- W sumie czemu by nie?

- Dlaczego ona przejmuje dowodzenie? - spytał nagle Prusy, gdy wychodzili i byli już na korytarzu. - Co takiego zrobiła, żeby zasłużyć na dowództwo?

- Ma więcej mózgu od ciebie - uśmiechnął się Feliks. - Nawet, jeśli to biologicznie niemożliwe.

- Cicho - ostrzegł go Gilbert, nagle stając w miejscu.

- Nie ma się co obrażać, to nieuniknione spotkanie z prawdą...

- ZAMKNIJ SIĘ! - albinos skoczył przed siebie i zatkał Feliksowi usta dłonią. Blondyn zamruczał coś z wyrzutem, a później spróbowała się wyrwać, ale jeden rzut oka na twarz Prus zupełnie go uciszył.

W milczeniu, spięci, wsłuchiwali się w oddech starego domu. Podłogi skrzypiały, drzewa szumiały, deszcz padał... Nie, było coś jeszcze. Gdy Feliks rozpoznał, co, jego oczy mimowolnie się rozszerzyły. Odepchnął Gilberta i stanął o własnych siłach.

[APH] PosiadłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz