Rozdział 12 cz.2

1.2K 72 12
                                    

Gaston:
Chciałem wyjść z Rollera żeby się przewietrzyć. Podchodzę do drzwi i je normalnie otwieram nie sądziłem że Luna będzie za nimi stała i chciała wejść do środka. Drzwi które otworzyłem walneły Lune w głowę. Wszyscy się zbiegli aby jej pomoc a przy okazji krzyczeli na mnie co ja zrobiłem. To nie moja winą każdemu mogło by to się zdażyc.  Najbardziej zły na mnie jest Matteo rzucił się on na moja osobę ze ledwo odciagneli go oddemnie Pedro i Yamiro. Luna leży nieprzytomna już od pięciu minut wezwaliśmy karetkę która jeszcze nie przyjechała. Nina zadzwoniła już do rodziców Luny którzy za chwilę powinni się pojawić. Dziewczyna mojego najlepszego przyjaciela samodzielnie oddycha i to jest ważne. Matteo kuca nad nią cały czas sprawdza czy Valente oddycha. Właśnie dotarli adopcyjni rodzice dziewczyny. A za nimi karetka. Służba medyczna zebrała Lune a jej rodzice wraz z Matteo pojechali za karetka do szpitala.

Matteo:
Właśnie jadę za karetka w samochodzie adopcyjnych rodziców Luny do szpitała. Luna chciała wejść do Rollera a ten idiota wychodził i walnął moją ukochaną drzwiami. Luna oberwala w głowę upadła i straciła przytomność. Mam nadzieję ze wyjdzie z  tego bo inaczej zabije tego idiote. Po chwili dojechaliśmy do szpitala oczywiście nie byliśmy równo z karetka tylko gdzieś z piętnaście minut później. Wbiegłem od razu do szpitala szukając rejestracji. Po chwili ja znalazłam i od razu podbiegłem do recepcjonistka.
- Dzień dobry z piętnaście minut temu przywieźli dziewczynę Lunę Valente. Gdzie ona jest?
- Kim Pan jest?
- Jestem jej chłopakiem.
- A wie Pan gdzie są rodzice Pani Valente? - kurwa niech mi ona mówi gdzie jest moja ukochana a nie pyta o ich rodziców
-  My jesteśmy rodzicami Luny Valenty. Gdzie ona jest? - zapytała Pani Monića
-- Proszę kierować się na trzecie piętro i tam szukać gabinetu lekarskiego z numerem 145 i pytać się lekarza pani Rose.
- Dobrze dziękujemy. - odpowiedziałem i podbiegłem do schodów szybko je pokonałem i wbiegłem na trzecie piętro szukałem drzwi z cyframi 145. Po chwili je znalazłem, zapukałem i wszedłem do środka.
- Dzień dobry. Chciałem się spytać co jest z moją dziewczyną Luną Valentę.
- Z związku z tym ze Luna jest nieletnia nie mogę panu udzielać informacji. Czy jej rodzice są w szpitalu?- powiedziała lekarka a do gabinetu weszli rodzice mojej ukochanej.
- Rozumiem ze Państwo są rodzicami Luny? - zapytała lekarka
- Tak to my. Co jest z naszą córką? - zapytał Pan Micuel
- Nie za dobrze. Uraz głowy jest bardzo poważny i córka zapadła w śpiączkę. Nie wiemy kiedy się z niej obudzi. Proszę z nią rozmawiać, przebywać z nią, opowiadać o przeszłości i o tym co akunie się dzieje to zawsze pomaga. My jako lekarze nie możemy pomóc aby Luna mogła się obudzić.
- W której sali ona leży? - zapytałem
- 144 jest tutaj obok. - kiedy to lekarka powiedziała wyszedłem i poszedłem do sali gdzie leży moja kruszynka.

10🌟+ 5💬 = 📰

Soy Luna ♡ Lutteo 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz