Nie mam pojęcia, czy to ja chcę zdobyć jego, czy on mnie. Wogóle, nie orientuję się, czy on miał wogóle taki cel. Ale jak by nie było, z mojej strony może tego oczekiwać. No co? Takiego faceta na drzewie nie znajdę. Zabawny, miły, zna się na modzie, umie o siebie zadbać, jest słodziaśny i nawet poświęca się dla mnie udawając głupszego ode mnie. No ideał. Bynajmniej dla mnie. Ale omińmy te moje wywody i przejdźmy do przebiegu akcji. Po przytulanku w kinie, bynajmniej tyle zapamiętałam z tej wycieczki, pojechaliśmy coś zjeść, do jednej z pobliskich restauracji. Nie trawię tego jedzenia w restauracjach, żarcie takie drogie, a i jakieś nie wiadomo jak smaczne nie jest, to już kebab jest lepszy i można zaoszczędzić trochę pieniędzy.
-Ty tak codziennie tyle wydajesz, żeby sobie widelcem pogrzebać w talerzu?
-No raczej.
-A ty wogóle w domu coś jesz? Mam na myśli czy przygotowywujesz sobie jedzenie w domu?
-Eeeee... Hmnn... Jakoś nie specjalnie. Jakieś proste rzeczy ogarniam, ale jeśli miałbym zrobić np. obiad, to mogłoby to zakończyć się moją śmiercią. -powiedział to tak poważnie, jak by naprawdę miał zginąć.
-Oj, oj, oj, to kiepsko, na tym żarciu w restaurejszyn, to ty nie wyżyjesz, nauczę cię kiedyś paru prostych przepisów, albo poprostu ci od czasu do czasu coś przygotuję. Co ty na to?
-Jestem na tak.
-Ty wiesz co, chodźmy z tąd. Zaprowadzę cię na lepsze jedzenie.
Wyszliśmy z restauracji, po czym zaczęłam go prowadzić do jakiejś sprawdzonej już wcześniej budki z kebabem. Wiem, że to nie brzmi nawet trochę romantycznie, ale najważniejsze, że można się najeść, bo na tamtym kocim żarciu z rasty nie idzie wytrzymać. Kupiliśmy sobie kebsy i poszliśmy żulić na ławce w parku. Takie romantiko, w stylu mariano italiano, wiem, tandeta po ch*ju. Ale bynajmniej głodny chodził nie będzie.
-Ty kurde, nie wiedziałem, że tu takie dobre żarcie jest. W Korei to zazwyczaj dziewczyny mnie ganiały gdzieś na jakieś kuchnie francuskie, hiszpańskie, greckie i jeszcze ch*j wie co.
-No widzisz tanio i smacznie. Chociaż tyle się możesz ode mnie nauczyć. Widzę "dziewczyny" w liczbie mnogiej, no przyznaj się ile ich było? Ciekawa jestem.
-W całym swoim życiu, to około chyba 4. A bynajmniej tak mi się wydaje. Na każdej się zawiodłem, wszystkie chciały tylko pierdolonej sławy, żeby tylko się na mnie wybić, jak na jakiejś dramie, na you tubie.
-A mogłam nie pytać, tylko ci przypomniałam, o tym, czego zapewne nie chcesz zabardzo pamiętać.
-A tam i tak, tego nie zapomnę. Więc nie robi mi to różnicy czy mi przypomniałaś, czy nie. Ale najbardziej, boli mnie to, że ja im wszystkim uwierzyłem, dałem się oszukać, a one nawet mnie nie kochały. No kurwa. Tyle zmarnowanego życia. W tej Korei są tak zepsute babska, że nie da się tam wytrzymać, każda tylko patrzy jakiego jesteś pokroju, ile zarabiasz, lub jak bardzo jesteś znany.
-Współczuję. Zapewne nawet na to nie zasłużyłeś. Ale jedna rzecz tutaj dziwnie łączy się z drugą. Zepsucie w Korei i wyjazd do mało znanej spokojnej Polski. To było powodem, że się tu znalazłeś?
-Nie do końca, ale po części tak.
-Widzisz, zgadłam, chociaż tyle potrafię się domyślić. Dobra, chyba powinniśmy już wracać, bo ciemno się robi.
-Masz rację, chodźmy już, bo menele pomyślą, że im nocleg zabieramy.
-Hahaha, no tak, masz rację.
Wróciliśmy do auta, po czym udaliśmy się do domu. Było już dosyć późno, więc wykorzystałam tę małą ilość czasu, na rozpakowanie swoich rzeczy. Gdy skończyłam, wzięłam prysznic, po czym poszłam spać.
Następnego dnia, wstałam dosyć szybko, ubrałam się, zrobiłam sobie mały makijaż itp, po czym poszłam zrobić śniadanie. Pomyślałam, że przygotuję gofry z cukrem pudrem lub bitą śmietaną i owocami, a do picia, zrobię cappuccino. To chyba dobry pomysł. Taki "słit" początek dnia. Gdy już, wszystko było gotowe, zaczęłam się zastanawiać... Ciekawe, czy panicz Kwon Ji-yong już wstał. Pffffftt! Słowo "panicz", tak głupio brzmi, hahaha! Dobra, darujmy sobie te naśmiewanko o poranku. Może powinnam pójść do jego sypialni i zobaczyć, czy już wstał... A niech mnie diabeł nie kusi, jeszcze sobie o mnie pomyśli, że chce go zgwałcić, albo bóg wie co. W każdym bądź razie, dobrze, że nie poszłam, bo akurat wyszedł. Ufff... Fart!

CZYTASZ
Przepraszam, ale muszę ci pomóc. [ZAKOŃCZONE]
RomanceUczennica trzeciej klasy szkoły zawodowej, w dziedzinie handlu, spotyka swojego idola w najmniej oczekiwanym dla niej momęcie. Czy nowa znajomość, odmieni jej życie? ~Dedykowane mojej przyjaciółce Kamili, która jest główną bohaterką tego opowiadania...